Wojewódzki koordynator ds. pomocy uchodźcom w Opolu: - Zaczyna brakować żywności. Czekamy na rządowe wsparcie

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Magazyny w Turawa Park zaczynają świecić pustkami.
Magazyny w Turawa Park zaczynają świecić pustkami. Mario
Największy w województwie opolskim punkt wsparcia dla uchodźców w centrum handlowym Turawa Park codziennie odwiedza 500 – 700 potrzebujących. Zaczyna dla nich brakować żywności.

W rekordowym dniu do TOWU – Tymczasowego Ośrodka Wsparcia Ukrainy, prowadzonego obecnie przez PCK w Turawa Park, przyszło ponad 900 osób.

Każdy otrzymał kilka kilogramów żywności – makaronu, ryżu, mąki, puszek. Tylko to jedno miejsce wydaje dziennie uchodźcom kilka ton darów, głównie jedzenia z przedłużoną trwałością i środków higienicznych.

Oprócz tego lokalne magazyny wsparcia działają w każdej gminie. Centralny, wojewódzki jest w Krapkowicach, skąd jadą transporty na wschód.

Swoje miejsca wsparcia mają też liczne organizacje pozarządowe. Od kilku dni nad rozproszoną i oddolną pomocą próbuje zapanować wojewódzki koordynator Roman Pałka, który od pierwszych dni wojny sam pomaga z ramienia nyskiego WOPR.

- Tylko 3 procent przychodzących po pomoc to mężczyźni, zresztą w starszym wieku. Najwięcej jest kobiet i dzieci – mówi Roman Pałka. – Są bardzo wdzięczni. Przepraszają, że przychodzą, tłumaczą się, że wojna wygnała ich z kraju, że musieli uciekać. Niektórzy chcą całować po rękach. Staramy się im zawsze okazać serce i dać nadzieję.

Dłużej niż maraton

To już nie jest maraton pomagania, to się staje codzienną, ciężką pracą dla dziesiątków wolontariuszy. Większość przychodzi regularnie pod początku wojny. W piątek, 8 kwietnia pożegnali studenta ze Stanów Zjednoczonych, który na tydzień przyjechał specjalnie do Opola pomagać Ukraińcom. I jeszcze przywiózł pieniądze zebrane w Stanach.

- Wolontariuszom należą się największe podziękowania. Pomagać przychodzą ludzie w wieku od 10 do 80 lat. Noszą, segregują, wykładają na półki, wydają – wymienia Roman Pałka. – Namawiają swoich znajomych do pomagania. Nikt nie policzył ilu ich jest. W transporcie darów pomagają prywatne firmy.

Fala lokalnej pomocy powoli opada, organizacjom i ludziom w Polsce z dobrymi sercami też kończą się możliwości. W ubiegłym tygodniu nawet magazyn opolskiego banku żywności był wyczyszczony.

Dużo darów przyjeżdża z Niemiec czy Austrii, nawet po kilka busów. To czasem efekt zbiórek organizowanych przez prywatne osoby. Magazyny lokalne same już nauczyły się współpracy. W piątek Nysa oddaje pampersy za transport jedzenia.

- Czekamy na pomoc rządową. Może to pozwoli nam ustabilizować pracę, zaplanować działalność na tydzień do przodu – mówi wojewódzki koordynator pomocy.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska