Wojna o kubły

Monika Kluf
Mieszkańcy podkluczborskich wsi narzekają na zbyt wysokie, ich zdaniem, opłaty za "wywóz nieczystości stałych".

CO NA TO GMINA?
Niektóre osoby być może skarżą się na ceny i mówią o wypowiadaniu umów firmie, która w tej chwili wywozi śmieci na terenach wiejskich. Ale takie wypowiadanie umów, grozi bałaganem - mówi burmistrz Kluczborka Ginter Jendrsczok. - Kiedy prywatyzowaliśmy wywóz śmieci, mieliśmy już do czynienia z czymś takim jak wojna o kubły. Kiedy to jedna firma drugiej podrzucała śmieci, podbierała kontenery. Nie chcemy, żeby to się powtórzyło. Teraz w mieście działa dwóch czy trzech koncesjonowanych przewoźników. A na wsi jeden. Bo wychodziliśmy z założenia, że tam, dla porządku, powinien być jeden. A nie, co podwórze, to inny przewoźnik. Już to przerabialiśmy. Konkurencja oczywiście powinna być, ale kontrolowana trochę przez gminę. Natomiast gmina próbowała wyjaśnić sprawę podwyżek z przedstawicielami "Lobbe". I wyjaśniono nam, że były one spowodowane wzrostem kosztów, przede wszystkim opłat za korzystanie ze środowiska, za składowanie śmieci na naszym komunalnym wysypisku, także za paliwo - tłumaczy burmistrz. A czy obecne opłaty są na właściwym poziomie ustali kontrola Urzędu Ochrony Praw Konsumenta.

I na to, że są skazani na tylko jednego "wywoźnika" - firmę "Lobbe", z którą gmina Kluczbork podpisała 3,5 roku temu umowę na wywóz śmieci z terenów wiejskich, na okres 10 lat.
- I o ile na początku opłaty były do przyjęcia, bo koszt wywozu jednego pojemnika wynosił 2,65 zł, o tyle rok później, czyli w 99 r., zaczęła się seria podwyżek - tłumaczy radny Bolesław Sokołowski ze Smard, który w imieniu mieszkańców wsi poruszył tę sprawę na ostatniej sesji rady miasta. - Najpierw z 2,65 zł na 2,98, potem w 2000 r. już dwie podwyżki: do 3,19 zł i następna na 3,75 zł. I na tym nie koniec.

Kiedy w międzyczasie pojawiły się protesty ze strony mieszkańców, że w gospodarstwach, gdzie mieszka jedna osoba, nie ma potrzeby wywożenia śmieci dwa razy w miesiącu, gdyż nie da się nawet ich tyle nazbierać, gminie udało się dogadać z "Lobbe", żeby w takich przypadkach wywozić śmieci raz w miesiącu.
- Firma bez problemów na takie rozwiązanie przystała, ale postanowiła odbić to sobie w opłatach - mówi Sokołowski. - Doliczając co najmniej 30 proc. dopłaty dla tych, co opróżniają kubły tylko jeden raz. Efekt jest taki, że teraz po wprowadzeniu podatku VAT w 2000 r. ci, u których śmieci wywozi się dwa razy w miesiącu, płacą 4,80 zł za wywóz jednego pojemnika, a ci, u których wywożony jest tylko raz w miesiącu, muszą płacić prawie 6 zł. W pierwszym przypadku to jest skok o 126, 4 proc. w stosunku do pierwotnej ceny, i to w ciągu tylko trzech lat, w drugim - 81,8 proc. Ja rozumiem wzrost kosztów, ale to są już praktyki monopolistyczne - oburza się radny.
W imieniu mieszkańców próbował wyjaśniać tę sprawę w "Lobbe". Ale interwencje nie przyniosły skutku. - Dlatego zgłosiliśmy sprawę do Urzędu Ochrony Praw Konsumenta w Warszawie i czekamy na opinię - mówi Sokołowski.

CO NA TO "LOBBE"
Marcin Jurysz, prokurent "Lobbe" Opole:
- Nastąpił bardzo duży wzrost kosztów i stąd podwyżka. Jest związane z wprowadzeniem opłaty za korzystanie ze środowiska, za składowanie śmieci na wysypisku, do tego dochodzi VAT. Te podwyżki uważamy za uzasadnione, gdyż pokrywają one koszty. Natomiast jeśli chodzi o wystąpienie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Praw Konsumenta, nie czujemy się zagrożeni. Bo takie realnie ponosimy koszty. Natomiast gdybyśmy wprowadzili niższe opłaty, rzeczywiście moglibyśmy być posądzeni o stosowanie cen dumpingowych (celowo zaniżonych), celem wyniszczenia konkurencji. Otrzymaliśmy pismo od pana Sokołowskiego i odpowiedzieliśmy na nie, wyjaśniając, z dokładnymi wyliczeniami, skąd się wziął wzrost cen. I nie ma on z pewnością nic wspólnego z praktykami monopolistycznymi.

Tymczasem mieszkańcy odgrażają się wypowiadaniem umów i są zdecydowani szukać innego wywoźnika.
- Ludzie narzekają, że drogo, że trzeba płacić, czy kubeł pełny czy nie - mówi pani Rozalia z Kujakowic Dolnych. A teraz od stycznia znów podwyżka. To nie jest dobrze.
- U nas też narzekają, że drogo. Tym bardziej że, żeby było śmieszniej, mamy wysypisko w naszej wsi. Nie dość, że musimy znosić zapachy, to jeszcze płacimy za wywóz śmieci, praktycznie na drugą stronę ulicy. I to jeszcze dwa razy w miesiącu, czy nam się podoba czy nie. I nieważne, czy tyle nazbieramy. Bo wy w mieście wszystko wyrzucacie, a u nas jednak segregacja jest. Papierami palimy, resztkami karmi się zwierzęta, coś tam na kompost się wrzuci. Więc kubeł ciężko dwa razy w miesiącu napełnić. Bo tylko samotne osoby mogą wystawić go do wywozu raz. No to sobie z sąsiadami pomagamy. I jest tak, że jak ja mam za dużo śmieci, to sąsiadce trochę podrzucę, jak mój kubeł pusty, to ona mnie. Śmieszne, nie? Kiedyś to się na wezwanie wywoziło. I to było dobre. A teraz wyjścia nie ma. Albo "Lobbe", albo kary...

Ale są też tacy, którzy nie narzekają i płacą. Pani Anna z Ligoty Dolnej inkasuje opłaty za wywóz śmieci w kilku podkluczborskich wsiach i mówi, że na ceny skarżyło się jej może kilka osób...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska