Wojna o żeberka

Michał Lewandowski [email protected]
- Prezes nie może mi wybaczyć, że w sprawie kaloryfera szukałem pomocy w "NTO” - mówi Krzysztof Stefaniak.
- Prezes nie może mi wybaczyć, że w sprawie kaloryfera szukałem pomocy w "NTO” - mówi Krzysztof Stefaniak.
Prezes spółdzielni mieszkaniowej w Prudniku od trzech miesięcy szuka dowodów, że lokatorzy jednego z mieszkań dopuścili się samowoli.

Spór pomiędzy spółdzielnią mieszkaniową a lokatorami Jolantą i Krzysztofem Stefaniakami trwa od jesieni ubiegłego roku (o co chodzi - patrz ramka). W listopadzie prezes Roman Bijowski na łamach "NTO" obiecał, że jeśli w archiwum spółdzielni nie będzie duplikatu protokołu odbioru mieszkania z uwagą, iż Stefaniakowie przejęli lokal z dwoma kaloryferami w pokoju (a nie jednym, jak twierdzą), to przyzna im rację i policzy opłatę za ciepło według licznika.

- Kilka dni temu dostaliśmy ze spółdzielni pismo, że takiego protokołu u siebie nie znaleźli - opowiada Krzysztof Stefaniak. - Poszedłem zatem do prezesa i spytałem, czy słowa dotrzyma. Powiedział, że nie, bo dalej uważa, że to ja dokonałem przeróbek. Potraktował mnie bardzo niegrzecznie, wręcz nakrzyczał na mnie.
- To pan Stefaniak wpadł do gabinetu i wymachiwał mi przed nosem gazetą - odpiera Roman Bijowski. - Czy w listopadzie rzucałem słowa na wiatr? Nie. Pamiętam dokładnie, co obiecywałem. Rzeczywiście, nie możemy znaleźć w archiwum dokumentów, jednak mam inne dowody, że to Stefaniakowie dokonali tych przeróbek. Jakie dowody? Za wcześnie, by o tym mówić. Jak chcą, mogą się ze mną sądzić.

Krzysztof Stefaniak uważa, że prezes się na niego uwziął: - Nie może mi wybaczyć, że zamiast siedzieć cicho i chodzić po prośbie do urzędników, szukałem pomocy w "NTO" - mówi.
Roman Bijowski nie ukrywa, że nagłośnienie sprawy rzeczywiście go ubodło: - Myśleli, że przez gazetę coś na mnie wymuszą, ale jest wręcz przeciwnie. Jeśli potwierdzą się dowody, że kłamali w sprawie kaloryfera, wykluczę ich ze spółdzielni.
Prezes zapowiada jednocześnie, że w tym roku ogłosi abolicję dla lokatorów, którzy bez zezwolenia przerobili ogrzewanie. Jest ich w prudnickiej spółdzielni co najmniej kilkudziesięciu.
O CO TEN SPÓR
W ubiegłym roku Jolanta i Krzysztof Stefaniakowie napisali do spółdzielni mieszkaniowej, żeby założyła im podzielniki mierzące zużyte ciepło.
- Liczyliśmy na oszczędności, tym bardziej, że urodziło nam się dziecko - wyjaśnia pani Jolanta.
Z oszczędności niewiele jednak wyszło: 20 października spółdzielnia napisała do państwa Stefaniaków, że za duży pokój zapłacą nie według licznika, a jak dawniej, ryczałtowo. W dodatku ryczałt powiększono o połowę.
- To za karę, bo w tym pokoju podobno powinny być dwa kaloryfery, a jest jeden, większy - tłumaczy Krzysztof Stefaniak.
Stefaniakowie mieszkają na Łangowskiego od 6 lat. Zamienili na ten spółdzielczy lokal swoje stare mieszkanie lokatorskie. Spłacili długi za poprzedników, lokal wyremontowali.
- Ale kaloryferów nie ruszaliśmy - zapewnia pan Krzysztof. - Połączył je poprzedni lokator.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska