Wolałem imprezy

- Na jakim kierunku pan studiował?
- Ukończyłem fizykę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu. Tutaj też napisałem i obroniłem pracę magisterską pod tytułem "Badanie stopnia zużycia oleju przekładniowego przy pomocy egzoemisji". Mimo iż studiowałem na kierunku ścisłym, miałem jak najbardziej humanistyczne zainteresowania, deklamowałem wierszyki, śpiewałem piosenki, a także ukończyłem szkołę muzyczną w klasie akordeonu. W tym także czasie działałem z obecnym rektorem Nicieją w "Radiosygnałach".
- Jakim był pan studentem? Wolał pan zacisze czytelni czy imprezy w akademiku?
- Zdecydowanie wolałem imprezy, ale kiedy trzeba było się uczyć, to potrafiłem się sprężyć. Myślę zresztą, że za moich czasów studiowało się weselej.
- Pamięta pan jakąś zabawną historię ze swoich studenckich czasów?
- Lubiliśmy z kolegami robić innym dowcipy. Kiedyś student historii, któremu zbliżał się termin obrony, szukał kogoś, kto mógłby mu szybko przepisać pracę magisterską. Poradziliśmy mu, aby poprosił o pomoc naszego profesora, który przepisze mu ją błyskawicznie na oscyloskopie. Chłopak był humanistą i nie bardzo orientował się, do czego ten oscyloskop służy i jak działa, więc poszedł. Tak naprawdę zamiast do profesora, to wysłaliśmy go do technika, który zajmował się elektryką. Kiedy historyk poprosił o przepisanie, ten wyczuł, że to żart. Zgodził się i wziął od niego wszystkie materiały. Obiecał nawet, że pracę przepisze w jeden dzień. Wówczas maszynistki robiły to w ciągu miesiąca. Dopiero na drugi dzień sprostowaliśmy żart.
- Zdarzyła się panu "kampania wrześniowa", czyli sesja poprawkowa?
- Tak, musiałem nawet zdawać egzamin komisyjny z fizyki doświadczalnej. Niestety, nie wyszedł mi on najlepiej, ale dzięki pomocy rady uczelnianej Zrzeszenia Studentów Polskich udało mi się wybłagać rektora o jeszcze jeden termin.