Wołczyn - miasto szewców i zbójników

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
- Warto ocalić od zapomnienia ciekawostki historyczne - mówi Jerzy Kuras z Wołczyna.
- Warto ocalić od zapomnienia ciekawostki historyczne - mówi Jerzy Kuras z Wołczyna. Mirosław Dragon
Jerzy Kuras od lat bada historię swojego miasta. W dokumentach znajduje ciekawostki.

Czy w Wołczynie był jeden z najwybitniejszych polskich królów Kazimierz Wielki?
- Owszem, był. Kazimierz Wielki przejeżdżał przez nasze miasto wraz ze swoją świtą w listopadzie 1348 roku - mówi Jerzy Kuras, znawca historii Wołczyna. - Król zmierzał do Namysłowa, gdzie 22 listopada 1348 roku podpisał z królem Czech Karolem IV Luksemburskim.

Traktat pokojowy zakończył wojnę polsko-czeską. Wołczyn był pod władaniem czeskim już od 9 maja 1329 roku (wcześniej był własnością książąt piastowskich).

Ponad sto lat po wizycie Kazimierza Wielkiego, Wołczyn był przez jakiś czas pod władaniem rycerzy rozbójników.

Najpierw miastem rządził budzący postrach na całym Śląsku Hans von Borschnitz. Kupił on wołczyński zamek od Jana von Skalaneczkiego ze Skałąg. Razem ze swoimi wojami wyruszał z zamku na łupieżcze wyprawy. Napadał na kupców i podróżnych. 14 stycznia 1461 roku połączone oddziały rycerzy z Wrocławia i Oleśnicy zdobyły Wołczyn i pobiły Hansa von Borschnitza. Zamek rozbójników został zrównany z ziemią.

W Wołczynie nie nastał jednak pokój, ponieważ jeszcze w tym samym 146 1 roku miasto dostało się pod władanie czeskiej sekty zakonu żebraków pod wodzą Jirziego Podiebrada.

- Napadali na przejeżdżających przez Wołczyn kupców. Czeski zakon opuścił nasze miasto w 1465 roku - mówi Jerzy Kuras.
Mieszkańców Wołczyna nękali nie tylko rozbójnicy, ale i epidemie. W latach 1600 i 1636 mieszczan dziesiątkowała dżuma.

- Zmarli grzebani byli w masowych grobach na rogu dzisiejszych ulic: Byczyńskiej i Ogrodowej - dodaje Jerzy Kuras.

W XVII wieku Wołczyn był miastem szewców. W mieście było ponad 70 rzemieślników wytwarzających buty. Taka pokaźna ilość szewców powinna być okazją także dla garbarzy, dostarczających skórę na buty.

Niestety, wołczyńscy garbarze przegrali proces z kolegami po fachu z Wrocławia. Odtąd nie wolno im było garbować skóry i sprzedawać jej na buty. Szewcy z Wołczyna musieli sprowadzać skórę z Wrocławia.

- W XVII wieku przez długie lata naczelnikiem księstwa oleśnickiego był Jan Jerzy von Studnitz, który urodził się w 1607 roku w Gierałcicach - informuje Jerzy Kuras.

W 1763 roku nadzieję na pokaźny zarobek mieli wołczyńscy karczmarze. 25 października w mieście na nocleg zatrzymała się bowiem delegacja turecka na czele z wysłannikiem sułtana Ahmedem . Delegacja zmierzała do króla Prus do Berlina.

Strudzeni drogą tureccy dostojnicy nie żałowali sobie jadła i napitku. Rachunek za ich krótki pobyt wyniósł aż 129 talarów, 6 groszy srebrnych i 5 fenigów.
- Ten olbrzymi rachunek nigdy nie został zapłacony!- dodaje Jerzy Kuras.

Pod koniec XVIII wieku mieszkańcy Wołczyna zmagali się z anomaliami pogodowymi.

W 1785 roku zima była tak ostra i długotrwała, że jeszcze 9 maja jeżdżono saniami! Rok później, w 1786 roku najpierw ulewne deszcze spowodowały powódź, a następnie już w październiku ścisnęła ostra zima.

Na dodatek 3 grudnia 1786 roku w Wołczynie, Gierałcicach i Smardach nastąpiło trzęsienie ziemi! - Na szczęście nie było szkód - mówi Jerzy Kuras.

W 1788 roku zimą były 40-stopniowe mrozy, ludzie mieli mnóstwo odmrożeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska