Wolne ptaki latają wysoko

Jan Poniatyszyn
Przedwczoraj w warszawskim kinie "Muranów" odbyła się premiera "Skrawka nieba", dokumentalnego filmu o Prudniku i prymasie Stefanie Wyszyńskim.

W dokumencie wystąpił mieszkający obecnie w Paryżu aktor Andrzej Seweryn, odtwórca roli kardynała w fabularnym filmie "Prymas" w reżyserii Teresy Kotlarczyk.
Na premierę "Skrawka nieba" przyszło blisko 300 widzów, którzy niemal w komplecie wypełnili widownię kina "Muranów". W pokazie uczestniczyła też liczna delegacja prudniczan, złożona z władz miasta, duchownych oraz uczniów i nauczycieli tamtejszych gimnazjów.

Powstanie dokumentu zainicjował związany z Prudnikiem dominikanin Jan Góra.
- Zaproponował, by przy okazji obchodów Roku Prymasowskiego w naszym mieście powstał film, który zaakcentuje obecność w klasztorze ojców franciszkanów Stefana Wyszyńskiego, co jak dotąd było pomijane w wielu publikacjach czy filmach - zdradza kulisy przedsięwzięcia Henryk Sobczak, przewodniczący Rady Miejskiej Prudnika. - Ojciec Jan Góra w sobie tylko znany sposób skontaktował się z Andrzejem Sewerynem, który miał wówczas za sobą rolę kardynała w filmie "Prymas". Po długich rozmowach aktor przyjął propozycję. Wystąpił, ale nie w roli księdza prymasa, tylko prywatnie, jako osoba, która przybywa do miejsce uwięzienia kardynała w Prudniku-Lesie. I tak powstał ten film.
Warszawski pokaz zaczął się niekonwencjonalnie.
Jan Góra odśpiewał z widownią hymn, którego strofy ułożył wspólnie z Janem Grzegorczykiem, autorem scenariusza "Skrawka nieba". Inspiracją do napisania pieśni były słowa Prymasa Tysiąclecia:
Tylko orły szybują nad granią.
Tylko orłom niestraszna jest przepaść.
Wolne ptaki wysoko latają.
Już za chwilę wylecimy z gniazda...

Film Rafała Wieczyńskiego trwa blisko godzinę. Reżyser pokazuje w nim Prudnik, jego historię i dzisiejszych mieszkańców, wplatając w to zręcznie wątek biografii Stefana Wyszyńskiego oraz cytaty z filmu fabularnego Teresy Kotlarczyk. Szczególne postaci filmu to Henryk Sobczak i Jan Góra, przyjaciele z podwórka i ławy szkolnej. W czasach liceum ogólnokształcącego pierwszy z nich wstępuje do ZMS (dzisiaj - jak sam mówi - z nadania SLD jest przewodniczącym rady miejskiej), drugi natomiast zostaje najpierw ministrantem, a potem wstępuje do zakonu, stając się znanym w kraju duszpasterzem młodzieży akademickiej w Poznaniu i organizatorem spotkań w Lednicy. Mimo różnic w wybranej drodze życiowej nadal pozostają przyjaciółmi.
- Film został zrobiony w bardzo interesującej konwencji - recenzował na gorąco ks. biskup Bronisław Dembowski, który jako pierwszy opuścił salę projekcyjną. - Jest bardzo autentyczny. Promuje również miasto, no, ale Prudnik jest tego wart. Przekazane zostały w nim bardzo ważne treści z myśli prymasa. Największe wrażenie zrobił na mnie sposób odczytania "Ślubów jasnogórskich". Bardziej przeżyłem je w kinie niż wtedy, kiedy sam je z ludźmi odmawiałem.

Z kuluarowych rozmów uczestników premiery wynikało, że warszawska publiczność bardzo ciepło przyjęła "Skrawek nieba".
- Zrobić film o wielkim człowieku bez patosu jest bardzo trudno, a przez to staje się on nam bardzo bliski - mówiła Magdalena Płażewska.
Z taką oceną zgodził się jej mąż, Jerzy: - To jest charakterystyczne dla postaci Wyszyńskiego, że umiał się wsłuchać w nurt życia wewnętrznego Polaków. Gdyby nakręcono coś takiego w konwencji rocznicowej, byłoby to w sprzeczności z tradycją, jaka po tym wielkim kardynale została. Jeśli obaliliśmy komunizm, to dzięki wierze takich ludzi, jak Stefan Wyszyński.

Mimo różnicy wieku ich wnuczka Joanna podzieliła zdanie dziadków. - Film też mi się spodobał. Był momentami zabawny, co jest ważne, gdyż będzie łatwiejszy w odbiorze dla młodego pokolenia, które ma inne podejście do współczesnej historii. Nie patrzymy na nią z nostalgią i zaangażowaniem emocjonalnym, tylko raczej jak na opis pewnych faktów i wydarzeń.
Premierę oglądali też przedstawiciele branży filmowej oraz dziennikarze.
- Oglądałem ten film pod kątem profesjonalizmu - wyjaśnił reżyser Zbigniew Stanek. - Podobał mi się. Cieszę się, że tam było bardzo dużo humoru. Kardynał był również człowiekiem z krwi i kości.
- Opowiadając o miejscu uwięzienia prymasa, film ciekawie przedstawia Prudnik, który dla jego mieszkańców, często repatriantów z kresów, stał się taką małą ojczyzną - powiedział dziennikarz TVP Przemysław Babiarz.
Jan Góra uważa, że przynajmniej częściowo spłacił dług wobec swojego rodzinnego miasta, w którym zaczęła się jego droga do dorosłego życia i kapłaństwa. Podkreśla też znaczenie Prudnika na duchowej mapie kraju: - W tym filmie miasto zostało przypomniane nie tylko turystycznie i geograficznie. Przecież prymas wyraźnie wskazuje na Prudnik jako na miejsce nadzwyczajnej inspiracji do powstania "Ślubów jasnogórskich". Pewnie jutro nie da to Prudnikowi pieniędzy i poprawy ekonomicznej, ale pojutrze już może.
Filmu dokumentalnego jeszcze nie obejrzał Andrzej Seweryn, który w kinie pojawił się pod koniec projekcji. Podzielił się za to swoimi odczuciami związanymi z pobytem w miejscu uwięzienia kardynała: - Były to momenty szczególne, które przeżywa się w sposób bardzo osobisty. Wszystko, co pozwala młodemu Polakowi myśleć o przeszłości tego kraju, na której powinniśmy się opierać budując przyszłość, jest ważne i powinno być rozpowszechniane. Kto brał w tym udział, tak jak ja, chciałby być przekonany do końca, że jego praca czemuś się przyda.

Uczestnicy premiery mówili często, że film zachęcił ich do odwiedzenia Prudnika, podążenia tam śladami prymasa. Władze samorządowe liczyły, że jego powstanie wpłynie na spopularyzowanie miasta i regionu, dlatego m.in. sfinansowały przylot z Paryża i pobyt w kraju Andrzeja Seweryna.
- To, co zobaczyłem, odebrałem pozytywnie, chociaż przed projekcją miałem trochę inne nadzieje z tym związane - mówił Zenon Kowalczyk, burmistrz Prudnika. - Bardziej wyobrażałem sobie wiodącą w filmie rolę pana Seweryna, a w ślad za tym - kardynała Wyszyńskiego. Było mniej tego wątku. Przedstawienie Prudnika, jeśli chodzi o jego estetykę, odebrałem z mieszanymi uczuciami. Od strony wizualnej został pokazany ubogo. Nie jest to mój Prudnik.
W piątek zwieńczeniem obchodów Roku Prymasowskiego w Prudniku będzie nadanie miejscowemu gimnazjum nr 1 imienia tego wielkiego Polaka. W premierowej projekcji uczestniczyli nauczyciele oraz uczniowie z tej szkoły, którzy również wystąpili w "Skrawku nieba".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska