"Wolność ukradziona" - komentarz Bolesława Bezega, redaktora naczelnego nto

Bolesław Bezeg
Czy słyszeliście Państwo o zespole FOMO? To termin pochodzący od „fear of missing out”, czyli zjawisko uzależnienia od telefonu, którego objawem jest poczucie wewnętrznego przymusu nieustannego sprawdzania, czy czegoś nie przeoczyliśmy. Warto zastrzec, że mowa tu nie o zwykłym telefonie, ale o urządzeniu, które coraz częściej na różne sposoby determinuje nasze życie.

Liczba informacji jakie posiadamy na wyciągnięcie smartfona powoduje, że z jednej strony czujemy się lepiej, z drugiej coraz częściej popadamy w lęk przed tym, że warunki zewnętrzne wykluczą nas z możliwości sięgania po informacje: nie będzie możliwości naładowania baterii, albo nie będzie zasięgu.

Człowiek jest istotą niezwykle łatwo popadającą w różnego rodzaju uzależnienia. Poczekalnie u specjalistów w dziedzinie pomocy psychologicznej i psychiatrycznej trzeszczą w szwach. Każde uzależnienie jest rodzajem żelaznej kuli przykutej łańcuchem do nogi – ogranicza naszą wolność. Niektórzy mają po kilka kul. Inni mają jedną, ale za to dużego wagomiaru.

Kilka dni temu miałem okazję odwiedzić Dom Towarzystwa Pomocy im. Świętego Brata Alberta w Bielicach. Taka wizyta zostaje w pamięci, robi wrażenie. Około setki mężczyzn po przejściach, po licznych przebytych chorobach, nierzadko z problemami psychiatrycznymi. Żyją pod opieką pracowników towarzystwa w każdym pokoiku dawnego dworu, w zaadaptowanych budynkach gospodarczych, w dalekomorskich kontenerach, których kilka uzupełnia sielski wiejski krajobraz poniemieckiej wsi. Za płotem cmentarz. Każdy z nich tam zostanie pochowany.

Z bezdomności mało kto wychodzi. Wszyscy mają wspólny mianownik: przyczyną bezdomności było uzależnienie od alkoholu. Każdy kiedyś miał rodzinę, mieszkanie, dom, pracę i kumpli z którymi chodził na piwo. Jak niemal każdy z nas, tzw. normalnych obywateli. To jest jak rosyjska ruletka: nie da się powiedzieć czyje konkretnie życie zostanie zniszczone przez alkohol. Jedni z tym sobie radzą, inni nie.

Dom w Bielicach to smutne miejsce, choć jego pensjonariusze i tak mają szczęście: nie zamarzną w alkoholowym widzie gdzieś na działkach, albo na ławce w parku. Są zadbani, najedzeni i trzeźwi. Towarzystwo Brata Alberta zawróciło ich z drogi ku przepaści.

Uważam, że w kraju, w którym większość nieszczęść ma swoją przyczynę w alkoholu organizowanie festiwali piwa jest aberracją.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska