MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miłosierdzie parafii

DARIUSZ DUTKIEWICZ
Po 28 latach pracy serce doktora Janosza wyczerpało się. Nie pochowano go jednak wśród ludzi, których kiedyś leczył, ale na obcej ziemi. Mieszkańcy winią za to miejscowego proboszcza, który za miejsce na cmentarzu zażądał ponoć od rodziny horrendalnej zapłaty, choć mówi się też o złej woli...

Bolewice to duża, licząca prawie dwa tysiące mieszkańców wieś przy trasie Poznań Świecko. 28 lat temu przyjechał tu Ryszard Janosz. Urodzony w beskidzkim Andrychowie, zaraz po ukończeniu Akademii Medycznej w Warszawie wyruszył do Świebodzina, później Lubrzy, aby w końcu osiedlić się na pograniczu lubusko-wielkopolskim. W 1975 r. gmina Miedzichowo znalazła się w województwie gorzowskim. Pozyskanie ośrodka zdrowia w Bolewicach właśnie z doktorem Janoszem wybitnie wzbogaciło międzyrzeczki obwód leczniczy mówi dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Międzyrzeczu Leszek Kołodziejczak. To był zarówno lekarz, jak i człowiek najwyższego formatu.
Kilka lat temu szef bolewickiego ośrodka zaczął uskarżać się na ostre bóle o okolicach brzucha. Początkowo sam leczył się na wrzody żołądka, bo na badania specjalistyczne nie było czasu wspomina międzyrzecki lekarz. W końcu okazało się, że Rysiu jest... po dwóch zawałach. Serce było przepracowane. Pomóc mógł tylko przeszczep, więc pokornie czekał na swą kolejkę w klinice u profesora Religi. Nie doczekał.

Nasz doktor

Śmierć Janosza odbiła się szerokim echem, bo lekarz znany był nie tylko w Bolewicach czy Miedzichowie, ale także w Trzcielu czy Międzyrzeczu. W samych Bolewicach mieszkańcy zaczęli zbierać pieniądze na grobowiec, który miał stanąć na miejscowym cmentarzu. Ludzie inaczej nie mówili na niego jak tylko ,,nasz doktor" mówi wójt gminy Miedzichowo Józef Ćwiertnia. Spotykało się go codziennie, jak rano maszerował po bułki do sklepu, a później przez cały dzień leczył.
Tym większym szokiem dla bolewiczan była wiadomość, że ich doktor zostanie pochowany w oddalonym o kilkanaście kilometrów Nowym Tomyślu. Wśród ludzi poszła fama, że to miejscowy proboszcz postawił rodzinie takie warunki, iż ta zdecydowała się nie chować męża i ojca we wsi gdzie mieszkał.

Najłatwiej na księdza spędzać

Parafia pod wezwaniem Chrystusa Króla w Bolewicach należy do diecezji poznańskiej. W minioną niedzielę prawie czterdzieści dzieci miało tu pójść do pierwszej Komunii Św., więc przed kościołem trwały ostatnie przygotowania do uroczystości. Grupa mężczyzn montowała oświetlenie, inni parafianie grabili trawniki. Bolewice ciągle z księżmi wojowały mówi starsza kobieta podpierając się na grabiach. Od wojny to już piąty proboszcz. Widział kto parafię, żeby tylu księży się przez nią przewinęło
Kobiecie wtóruje ogorzały mężczyzna. Od wojny do 1976 r. był Antoni Kaczmarek, później przez osiem lat Kmieć Zygmunt, przez dziesięć lat Józef Wasiak, trzy lata Andrzej Wojciechowski, a od 1991 r. jest obecny proboszcz wylicza z dokładnością do miesiąca parafianin. Dużo było, bo Bolewice ciągle z księżmi na pieńku mają.
Na pytanie dlaczego doktora pochowano aż w Nowym Tomyślu kobieta wybucha: Najłatwiej to teraz na księdza spędzać wykrzykuje. Doktor owszem dobry człowiek był, ale chorował przez ostatnie lata, to się rodzina mogła z proboszczem dogadać. Każdy swoje wady ma, ale ja tam na księdza złego słowa powiedzieć nie dam. Mojego nazwiska niech pan nie pisze, bo jeszcze ludzie z domu wyjść nie dadzą.

Grób za pięć tysięcy

W letnim domu Janoszów mieszka wdowa po doktorze. Przed budynkiem zaparkowano trabanta i jakiś stary francuski samochód. Niektórzy insynuują, że mąż do kościoła nie chodził i przez to ksiądz nie chciał go pochować na cmentarzu parafialnym mówi Danuta Janosz. To bzdura wierutna, bo na msze jeździliśmy do innych miejscowości, żeby jeszcze przy okazji coś zwiedzić. Mąż namiętnie czytał dzieła księdza Józefa Tischnera i zawsze powtarzał, że Bóg jest wszędzie, a każdy powinien go mieć przede wszystkim w sercu.
Jak twierdzi wdowa, po śmierci męża, syn poszedł do księdza uregulować sprawy związane z pogrzebem i wówczas okazało się, że za miejsce pod grobowiec rodzina powinna uiścić opłatę w wysokości 5 tys. zł. Na dodatek pierwsza msza za duszę zmarłego miała odbyć się nie jak to jest w zwyczaju przed pogrzebem, tylko po pochówku. Syn strasznie się zdenerwował mówi D. Janosz. Postanowiliśmy pochować męża w Nowym Tomyślu. Tamtejszy ksiądz stwierdził, że to jego chrześcijański obowiązek. Podobne miejsce na tamtejszym cmentarzu kosztuje 1200 zł. Wzruszył mnie fakt, że symboliczną kwotę na pomnik przynieśli też mieszkańcy wsi.

O czym szumi we wsi

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że jak twierdzą bolewiczanie proboszcz miejscowej parafii często bywał kiedyś w domu Janoszów. Później jednak wzajemne stosunki, mówiąc delikatnie, bardzo się ochłodziły mówi mieszkaniec wsi. Różnie się na ten temat mówiło, ale ludzie twierdzą, że chyba sobie ksiądz powetował na doktorze jakiś stary uraz.
Wdowa po doktorze Janoszu nie ukrywa, że rzeczywiście ksiądz kiedyś często bywał u niej w domu, a później te kontakty się urwały. Nie chcę wypowiadać się na ten temat mówi tajemniczo. Może małżonek powiedział kiedyś księdzu trochę za dużo wytykając mu jego sprawy osobiste
Jak podkreśla syn zmarłego Przemysław Janosz, nie pozostawi tak sprawy. Na pewno zwrócimy się ze skargą do kurii biskupiej w Poznaniu mówi prowadzący zakład optyczny w Międzyrzeczu młodzieniec. Mego ojca w Wadowicach chrzcił osobiście Ojciec Święty, będący wówczas księdzem na parafii w Wadowicach Karol Wojtyła. Całym późniejszym prowadzonym po chrześcijańsku życiem tato zasłużył sobie na szacunek także po śmierci.
Obok kościoła w Bolewicach mieszka proboszcz Ludwik Duda. Choć mamy południe, a wokół kręcą się parafianie, krata przed drzwiami domu parafialnego jest zamknięta na klucz. Wkrótce po dzwonku w drzwiach ukazuje się rosła, męska postać księdza. Kiedy dowiaduje się, że ma do czynienia z dziennikarzem i pytaniem dlaczego miejscowy lekarz nie został pochowany nie na cmentarzu parafialnym, tylko aż w Nowym Tomyślu, proboszcz ze słowami ,,Nie ma tej sprawy" zamyka drzwi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska