Wpływowa Fundacja ClientEarth przedstawia projekt ustawy mającej chronić klimat. Chce na ten cel minimum 1 proc. polskiego PKB

Jerzy Mosoń
Jerzy Mosoń
Nowy pomysł walki ze zmianami klimatycznymi może kosztować nawet 1 proc. PKB, czyli 30 mld zł
Nowy pomysł walki ze zmianami klimatycznymi może kosztować nawet 1 proc. PKB, czyli 30 mld zł Yves Bernardi/Pixabay.com
Tuż po niekorzystnym dla Polski głosowaniu Parlamentu Europejskiego w związku z Fit for 55, pojawia się projekt Fundacji ClientEarth. Organizacja chce, by Polska przekazywała rocznie na ochronę klimatu ponad 30 mld zł i utworzyła nowe ciało doradcze.

Spis treści

Fundacja CliientEart to wpływowa, międzynarodowa organizacja prawnicza działającą na rzecz ochrony środowiska. Posiada biura w Londynie, Brukseli i Warszawie. Skąd ta astronomiczna kwota, o którą zabiega fundacja? Produkt Krajowy Brutto (PKB) dla Polski za zeszły rok przekroczył pierwszy raz trzy biliony złotych. Łatwo zatem obliczyć, że postulowany przez ClientEarth jeden procent PKB na ochronę klimatu to co najmniej 30 mld zł rocznie.

Walka o czyste powietrze będzie coraz droższa

Od wtorku wiadomo jednak, że to nie byłyby jedyne wydatki, jakie finalnie i tak poniosą polskie gospodarstwa domowe, w związku przeciwdziałaniem zmianom klimatycznym. Kilka dni temu Parlament Europejski przegłosował kosztowne dla polskiej gospodarki zmiany w ramach pakietu Fit for 55. W imię walki o czystsze powietrze przemysł będzie powoli tracił bezpłatne uprawnienia do emisji CO2, a do unijnego systemu Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS) pozwalającego dokupić brakujące certyfikaty dołączą kolejne branże tj. transport powietrzny i morski. Powstanie też ETS II dla budownictwa i transportu drogowego.

Polskie firmy zmieniają się zbyt wolno

Eksperci ostrzegają, że firmy, które nie dokonają przełomu technologicznego, mogą mieć problemy, by konkurować z podmiotami, które w raportach ze swej działalności będą mogły wykazać niski ślad węglowy. To zagrożenie dostrzega także radca prawny Piotr Podgórski, który przypomina, że większość gospodarek zachodnich już wystartowała w wyścigu w stronę zeroemisyjności.

– Polska pozostaje tutaj na szarym końcu. Może to spowodować, że nasi przedsiębiorcy wypadną z obiegu dostaw i nie będą wybierani przez zagraniczny biznes. Ten ostatni, w ramach realizacji unijnych, ale również krajowych (wewnętrznych) wymogów, będzie musiał działać z „ekologicznymi” partnerami wykazującymi się niskim śladem węglowym – mówi.

Dają przykład Niemcy jak się zmieniać mamy

Mec. Podgórski, który jest również członkiem zarządu organizacji Pracodawcy.pl, podaje przykład Niemiec, do których trafia bardzo duża część polskiego eksportu, a gdzie już istnieją konkretne uregulowania dotyczące ochrony klimatu, zakładające ambitne cele dekarbonizacji.

– Projekt ustawy oceniam zatem bardzo pozytywnie – zaznacza. – Niemniej jednak, co do jego treści, konieczne są konsultacje z organizacjami pracodawców – podsumowuje prawnik.

Polska miałaby stać się niezależna energetycznie

Celem fundacji ClientEarth, której pomysły wpisują się we współczesną narrację o konieczności wydawania większych pieniędzy na walkę ze zmianami klimatycznymi, do których może się przyczynić emisja CO2, jest osiągnięcie przez Polskę neutralności klimatycznej w 2050 r. Według ekologów później państwo ma nawet dążyć do osiągnięcia ujemnej emisji. Pomysłodawcy ustawy chcą, by w tym celu zostały opracowane wspomniane krajowy oraz sektorowe budżety emisyjne, ustanawiające pułapy emisji gazów cieplarnianych dla każdego roku. Tym samym Polska stopniowo uniezależniłaby się od sprowadzania paliw kopalnych. Autorzy projektu wierzą, że takim sposobem Polska osiągnie bezpieczeństwo energetyczne w oparciu o własne zasoby.

Jeśli nie węgiel to import?

Pomysłodawcy ustawy nie wskazują jednak precyzyjnie źródeł pochodzenia energii, która zastąpić ma tę pochodzącą z paliw kopalnych. Według obecnego stanu wiedzy, największe bogactwo energetyczne Polski to wciąż węgiel, a powszechnie znane odnawialne źródła energii nie występują w Polsce w takiej ilości, by zrekompensować utratę paliw kopalnianych. Pewne nadzieje może jednak budzić budowa reaktorów atomowych SMR przez PKN Orlen. Taka inwestycja wymaga jednak czasu, a zatem być może nawet importu energii z krajów sąsiednich w okresie przejściowym.

Ludność będzie musiała się zaadaptować

Fundacja zdaje sobie sprawę z tego, że jej inicjatywa wymaga przygotowania społeczeństwa, do czego posłużyć mają plany adaptacyjne i sektorowe budżety emisyjne. Dlatego snuje plany jak przygotować ludność do „negatywnych zmian”, choć jednocześnie nieuchronnych. Wśród nich wymienia: stworzenie lokalnej retencji czy wyeliminowanie „betonozy”. Warto zaznaczyć, że w niektórych miastach w Polsce już likwidowane są niektóre chodniki, a podmioty odpowiedzialne za utrzymanie zieleni, na prośbę społeczników-ekologów, odstępują od częstego koszenia traw, pozwalając, by latem roślinność rosła bujnie, aż do kolan.

Diabeł tkwi w szczegółach

Jeszcze niedawno podobne obrazki, gdzie miasta porastały roślinnością, można było oglądać jedynie na fotografiach z ukraińskiego miasta Prypeć, które tamtejsza ludność opuściła, w następstwie awarii elektrowni atomowej w Czarnobylu. Teraz to nierzadki obrazek także na niektórych warszawskich osiedlach. Autorzy projektu nie wyjaśniają jednak zbyt szczegółowo, jak chcą przekonać mieszkańców do trudnych zmian. Szerszego wyjaśnienia wymaga też pomysł budżetowania wspomnianych inicjatyw.

Podgórski odnosząc się do pomysłu ClientEarth podkreśla, że należy wypracować regulacje, które będą w pełni zrozumiałe dla biznesu. – Dotyczy to kwestii poruszanych w projekcie ustawy, jak chociażby sektorowe budżety emisyjne, czy plany adaptacji – dodaje.

Każda inwestycja będzie weryfikowana klimatycznie

Jeśli ClientEarth przeforsuje swój projekt ustawy lub jego elementy, prawdopodobnie trzeba będzie odłożyć na półkę kilka inwestycji kluczowych dla rozwoju Polski. Pomysłodawcy nowych przepisów chcą, by każdy projekt inwestycyjny podlegał weryfikacji klimatycznej. Eksperci mieliby oceniać ryzyko wyrządzenia przez inwestycję poważnych szkód oraz jej wpływ na osiągnięcie celu klimatycznego lub adaptacji.

Weryfikacji klimatycznej mogłaby przykładowo zostać poddana budowa portu lotniczego, zwolnienie podatkowe dla producentów kotłów grzewczych, dotacja Skarbu Państwa dla kopalni węgla kamiennego czy też wybetonowanie koryta Odry, a także powiązane z nimi działania legislacyjne i planistyczne – wymieniają autorzy projektu.

Wobec tego o Centralnym Porcie Komunikacyjnym też należałoby raczej zapomnieć.

Urzędników za to nie zabraknie

Projekt ustawy, choć nie wydaje się sprzyjać wielu aktualnie procedowanym inwestycjom, zakłada za to utworzenie Rady Ochrony Klimatu (ROK) – niezależnego organu eksperckiego. Do jego zadań należałyby: inicjowanie, podejmowanie i wspieranie działań służących ochronie klimatu, w tym osiągnięcia celów klimatycznych.

W przeciwieństwie do członków istniejącej już przy ministrze właściwym do spraw klimatu Państwowej Rady Ochrony Środowiska, powoływanych przez tego Ministra, członkowie ROK powoływani byliby większością 3/5 głosów (ponadpartyjny kompromis) w równej liczbie przez Sejm, Senat, Prezydenta oraz RPO – można się dowiedzieć ze strony organizacji.

Do zadań Rady należałoby także: opiniowanie aktów prawnych, współpraca z organami administracji oraz organizacjami ekologicznymi, etc. – tyle można dowiedzieć się z podsumowania projektu ustawy CliientEarth.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wpływowa Fundacja ClientEarth przedstawia projekt ustawy mającej chronić klimat. Chce na ten cel minimum 1 proc. polskiego PKB - Strefa Biznesu

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska