Pomysłodawcą uchwały jest Przemysław Pytlik, radny niezależny. - Najpierw, w 2017 roku, projekt był zgłoszony jako uchwała obywatelska. Wtedy nie zyskała ona jednak aprobaty radnych. A szkoda, bo już mielibyśmy pierwsze efekty jej wdrożenia. Jest jednak światełko w tunelu, bo po wielu miesiącach moich starań do do grona zwolenników dołączył prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski, co mnie ogromnie cieszy - tłumaczy Pytlik.
- Oczywiście, najlepiej by było, gdyby takie programy były refundowane z budżetu państwa. Jednak jeśli nasi radni zgodzą się na wdrożenie w Opolu takiej inicjatywy, to będzie to wyjście naprzeciw rodzinom, które nie mogą mieć dzieci - dopowiada Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola.
Czy radni poprą in vitro?
Zdania wśród radnych są podzielone, nawet w prezydenckim klubie. - Wdrożenie takiego programu trzeba dobrze przemyśleć, zwłaszcza w czasach koronawirusa, kiedy samorządy dwukrotnie oglądają każdą wydawaną złotówkę. Ponad 400 tysięcy złotych rocznie to nie jest mało. Nie chodzi o wartościowanie celów, ale w tym momencie trzeba dobrze przemyśleć tę inicjatywę - komentuje Małgorzata Wilkos.
- Samorządy już od wielu lat wspierają swoich mieszkańców i realizują własne programy wspierające pary w leczeniu niepłodności. Dla wielu in vitro to ostatnia szansa na dziecko, a Opole powinno dołączyć do grona miast wspierających pary starające się o potomstwo. Mimo kontrowersji związanych z tematem uważam, że wspieranie rodzin i dzietności to szczególnie istotna sprawa jeśli chodzi o reagowanie na problem depopulacji naszego miasta - - mówi zapytana przez nas Alicja Wiśniewska.
- Wprowadzenie in vitro było jednym z głównych punktów programowych Koalicji Obywatelskiej w wyborach samorządowych. Niejednokrotnie w tym temacie rozmawialiśmy z prezydentem. Cieszymy się, że projekt w końcu będzie procedowany. Mam nadzieję, że większość radnych go poprze i pary starające się o dziecko otrzymają od nas pomoc - dopowiada Przemysław Pospieszyński, radny KO.
Przeciwko uchwale zagłosuje między innymi radny PiS. - Mam dzieci, uważam, że to największy skarb na świecie, ale jestem za naprotechnologią, za leczeniem niepłodności, a nie zapładnianiem pozaustrojowym. In vitro budzi moją wątpliwość, bo przy jego zastosowaniu powstają zarodki, które następnie są wyrzucane, albo mrożone. Nie podoba mi się i to i wolałbym, by miejskie środki szły, jak już wspomniałem, na leczenie niepłodności - mówi Michał Nowak z klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
Program in vitro - jak miałby wyglądać w Opolu?
Miejski program skierowany byłby dla par, u których stwierdzono przyczyny niepłodności lub nieskutecznego jej leczenia w okresie 12 miesięcy przed zgłoszeniem do programu. Kobiety nie mogą mieć więcej niż 42 lata. Para zgłaszająca się do programu musi mieszkać na terenie Opola.
Klinika, która zostanie wybrana w drodze przetargu do realizacji programu w Opolu, ma - zgodnie z zapisami uchwały - gwarantować dostępność do świadczeń przez 6 dni w tygodniu. Całodobowa ma być konsultacja z personelem medycznym na wypadek powikłań pozabiegowych. Koszt jednej procedury wspomaganego rozrodu ma nie przekroczyć 5 tysięcy złotych.
Rocznie do programu ma być zakwalifikowanych około 80 par. Pierwsza edycja programu miałaby ruszyć jeszcze w tym roku.
Decyzję radnych poznamy 2 lipca.