- W 1941 roku na chrzcie ojciec nadał mi imiona Georg Paul. Po wojnie urząd zmienił je na Jerzy Paweł, nie pytając nikogo o zgodę - opowiada Georg Strzoda z Błażejowic Dolnych koło Głogówka. - Rok temu wystąpiłem o metrykę chrztu, potrzebną do paszportu, i dostałem dokument z imieniem Georg, bo tak jest w starych księgach. Zdecydowałem się więc zmienić dowód i inne dokumenty. Dla rodziny i znajomych zawsze byłem Jorgiem...
Od połowy 2005 roku zmianę pisowni imienia czy nazwiska można załatwić w gminnym urzędzie stanu cywilnego. Jest łatwiej, bo dawniej wnioski w tej sprawie trafiały do starostów, a przed 1999 rokiem - do wojewody. Jeśli zainteresowany potrafi udowodnić, że spolszczono mu nazwisko czy imię z urzędu, bez jego zgody, nie płaci za decyzję o przywróceniu dawnej pisowni ani za wymagane do tego dokumenty.
Trzeba się jednak liczyć z kosztami wyrobienia nowych dokumentów osobistych: dowodu, prawa jazdy.
W ubiegłym roku urząd w Głogówku przywrócił starą pisownię imion i nazwisk 19 osobom. Rok wcześniej wystąpiło o to 11 mieszkańców, a w 2005 roku - 8. W sąsiedniej gminie Biała w ubiegłym roku do dawnej pisowni powróciły 34 osoby.
Urząd w Walcach rok temu wydał 16 decyzji o zmianie pisowni nazwiska (14 decyzji w roku 2006). W Strzeleczkach koło Krapkowic do starej pisowni wróciło w 2007 roku 11 osób, o 7 więcej niż rok wcześniej.
Opinia
Opinia
Ryszard Galla, poseł Mniejszości Niemieckiej:
- Moje nazwisko także zostało przymusowo spolszczone na Gala. Powróciliśmy do oryginalnej pisowni jeszcze w latach 80. Na Opolszczyźnie mieliśmy do czynienia z nadgorliwością urzędników, którzy spolszczali pisownię bardziej rygorystycznie niż np. na Dolnym Śląsku. Mojemu wujkowi zmieniono w latach 60. imię Klaus na Mikołaj, podczas gdy w innych rejonach Polski imię Klaus było tolerowane. Mieszkańcy Opolszczyzny wracają do starej pisowni z szacunku dla tradycji, dla podkreślenia pewnej ciągłości rodowej i rodzinnej. Uważam, że państwo powinno zwracać wszystkie koszty wymiany dokumentów tym, którym zmieniono pisownię przymusowo.
Po 1945 roku mieszkańcom Śląska Opolskiego spolszczano imiona i nazwiska przymusowo, przy okazji wydawania aktów urodzenia czy ślubu. Podstawą prawną było zarządzenie Rady Państwa. Od 2005 roku ustawa o mniejszościach narodowych gwarantuje prawo do używania oryginalnej pisowni. Powrót do starej pisowni zaczął się jednak na początku lat 90. Np. w całym powiecie prudnickim w 1999 roku było 56 takich przypadków. Dwa lata później już 132.
- Mój szwagier w akcie urodzenia z 1934 roku miał wpisane Konrad Vogiel - opowiada Elżbieta Graba z Białej. - W 1962 roku ożenił się i wtedy urząd przymusowo zmienił mu nazwisko na Fogiel. Trzy lata temu wystąpił o przywrócenie dawnej pisowni. Mój mąż na chrzcie dostał na imię Albert, ale w urzędowym akcie urodzenia wpisano mu Wojciech. Świadectwa szkolne z podstawówki ma wydane z imieniem Albert. W szkole zawodowej zaczęli mu wpisywać Wojciech. Całe szczęście, że obeszło się bez poważniejszych nieporozumień z tego powodu. Jeszcze nie występował o zmianę imienia, bo nie wie, jak to udowodnić.
- Po moim urodzeniu urząd odmówił ojcu wpisania do mojej metryki imienia Reinhard. Wpisano tylko drugie imię Remigiusz - wspomina Reinhard Drescher z Browieńca. - Od razu spolszczono też nazwisko na Drysza. Jeszcze za Gierka postarałem się o zmianę nazwiska na Dreszer, ale odrzucono mój wniosek o pisownię przez "sch". Do prawidłowej pisowni i imienia Reinhard wróciłem dopiero w latach 90.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?