Protestujący przedwczoraj byli pracownicy Nysy Motor, którzy uważają, że zarząd Daewoo FSO Motor w Warszawie działa na szkodę ich zakładu, domagają się od opolskich posłów wystąpienia do ministra Jerzego Hausnera o interwencję w tej sprawie.
Tadeusz Jarmuziewicz (PO): - Podpiszę się pod żądaniami byłych pracowników Nysy Motor z pełnym przekonaniem. Nie spotkałem się dotąd z sytuacją, by właściciel machnął ręką na taki majątek i zupełnie tego nie rozumiem. Pomysł, by zainteresować tą sprawą wicepremiera Jerzego Hausnera jest bardzo dobry, ale nie wiem, czy to odpowiedni czas, bo ma on teraz parę innych spraw na głowie. Posłowie nie znają wszystkich interesów Daewoo w Polsce. Na postawę właściciela może wpłynąć tylko rząd.
Zenon Tyma (Polska Racja Stanu): - Doprowadzę jak najszybciej do spotkania posłów z wicepremierem, ministrami gospodarki i skarbu oraz przedstawicielami zarządu Daewoo FSO Motor, bo to jedyna szansa na uratowanie tego zakładu. O sytuacji Nysy Motor rozmawiałem już z Jerzym Hausnerem, który obiecał się nią osobiście zainteresować, jak będą inwestorzy. Może nie wie, że do zarządu spółki wpłynęło sześć propozycji kupna. W tej sprawie jest zbyt wiele rzeczy niezrozumiałych, które trzeba wyjaśnić. Dziwi mnie bierność banków, wobec których fabryka ma 80 mln zł zadłużenia. Nysa Motor jako spółka-córka zapłaciła Daewoo FSO Motor z góry za siedem lat dzierżawy majątku. Nie rozumiem, dlaczego syndyk nie może unieważnić tej umowy i odzyskać części pieniędzy. Kiedy właściciel fabryki najpierw podwyższył kapitał spółki, a potem wyprowadził wszystkie pieniądze do Warszawy, zgłosiłem to przestępstwo w prokuraturze i samemu ministrowi sprawiedliwości. Opieszałość wymiaru sprawiedliwości, który od dwóch lat nie przesłuchał zarządu w tej sprawie, jest niepojęta. Może ktoś czeka na całkowitą klęskę tego zakładu, by kupić go za bezcen...
Jerzy Czerwiński (Ruch Katolicko-Narodowy): - Nysanie mogą liczyć na moje poparcie, na podpis pod wystąpieniem do ministra Hausnera i uczestnictwo w spotkaniu, które organizuje Zenon Tyma. Sprawa Nysy Motor jest już mocno nabrzmiała i wymaga załatwienia. Sądzę, że zaangażuje się w to cała opolska szesnastka posłów i senatorów, aczkolwiek nie jestem przekonany, czy odniesie to jakiś skutek. Kwestie własnościowe są bowiem trudne do rozwiązania.
Andrzej Diakonow (PiS): - Podzielam opinie i oceny załogi Nysy Motor i związków zawodowych. Warszawskie FSO od początku źle postępowało z tą spółką-córką. Nie dość, że nie wyposażono jej w żaden kapitał, a początkowy zabrano do Warszawy, to nigdy nie pozwolono jej samodzielnie funkcjonować. To są konsekwencje tych działań. Teraz problem polega na tym, że na Żeraniu też jest źle i Warszawa sama nie wie, na czym stoi. Nie wiem, czy ktoś tam jest w stanie podjąć decyzję, dopóki nie przyjdzie inwestor strategiczny. Niemniej zarząd powinien wykazać dobrą wolę. Jeśli Nysa ma szansę zaistnieć, to powinno jej się na to pozwolić.
Jerzy Pilarczyk (SLD): - Po dwóch latach prowadzenia upadłości można mówić o złej woli warszawskiej firmy, która oszukała ludzi w Nysie. Wielokrotnie rozmawiałem z prezesem Daewoo na temat reanimowania zakładu w Nysie jako samodzielnego podmiotu. Zawsze na przeszkodzie stawały sprawy własnościowe. Jako sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa nie mogę deklarować, że będę naciskać na członków rządu, choć uważam, że jego oddziaływania na zarząd Daewoo FSO Motor są absolutnie jedynym wyjściem. Ponieważ trzeba zrobić wszystko, co możliwe, by ratować Nysę Motor, przyłączę się do wystąpienia posłów ziemi nyskiej.
W piątek burmistrz Nysy Marian Smutkiewicz wystąpił do wojewody opolskiej Elżbiety Rutkowskiej z prośbą o uczestnictwo w planowanym spotkaniu gminnego i powiatowego samorządu Nysy, marszałka województwa opolskiego i tymczasowego komitetu protestacyjnego Nysy Motor z wicepremierem, ministrami skarbu, gospodarki, pracy i polityki społecznej oraz przedstawicielami zarządu Daewoo FSO Motor oraz o pomoc w jego zorganizowaniu.
- Była załoga Nysy Motor zgłosiła szereg pretensji pod adresem właściciela majątku zakładu w Nysie, dotyczących głównie braku zaangażowania i decyzji odnośnie przyszłości fabryki, pomimo pojawienia się ofert inwestycyjnych - poinformował wojewodę Marian Smutkiewicz. - Chociaż czwartkowa manifestacja odbyła się bez zakłóceń porządku publicznego, obawiam się, że przy braku rozwiązania tego nabrzmiałego problemu może wkrótce dojść do niepokojów społecznych w mieście. W pełni rozumiem naszą społeczność, w tym przede wszystkim byłych pracowników, którzy wciąż mają nadzieję na powrót do pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?