Opinia
Henryk Lakwa
(fot. MJ)
Opinia
Henryk Lakwa, starosta opolski
To skandal, prawdziwy upadek śląskich obyczajów. Po porównaniu tych zdjęć zrobiło mi się niezmiernie przykro, że doszło do tego na imprezie, której byłem współgospodarzem. Ideą takich konkursów jest prezentacja dzieł wykonanych własnoręcznie, w podzięce za plony, a nie dla zdobycia nagrody za wszelką cenę, z premedytacją, w nieuczciwy sposób. Mam tylko nadzieję, że po upublicznieniu tego skandalu w przyszłości już nikt więcej nie pozwoli sobie na nieuczciwą rywalizację i kolejne dożynki będą radosnym świętem, a nie wyścigiem ambicji.
KSW
Na pierwszym jest korona żniwna z Kielczy z ubiegłorocznych dożynek wojewódzkich. Na drugim korona prezentowana przez Brynicę na tegorocznych dożynkach powiatowych w Murowie. - Są identyczne - twierdzi Teofil Panek.
Oba zdjęcia reporter nto pokazał Elżbiecie Wijas - Grocholskiej, etnografce z Muzeum Wsi Opolskiej w Bierkowicach, która od kilkunastu lat jest jurorką w konkursach koron żniwnych.
- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że to ta sama korona - mówi pani Elżbieta. - Słyszałam nieraz, że koronami się handluje, ale do głowy by mi nie przyszło, że ktoś odkupioną zgłosi do konkursu jako własną. To tak jakby sportowiec przyjechał na zawody, ale wystawił na start kolegę pod swoim nazwiskiem.
- Wszystko się we mnie zagotowało, kiedy pod zdjęciem w nto 6 września, przeczytałem jak sołtyska z Brynicy zapewniała, że przez trzy miesiące pletli tą koronę - mówi wzburzony pan Teofil.
- Widzieliśmy ją przecież już w ubiegłym roku, w Bierawie. Delegacja z Kielczy szła tuż za nami. Wtedy zrobiliśmy to zdjęcie. Kornela Patrzek, sołtyska Brynicy zaprzecza, by ich korona pochodziła z Kielczy.
- Myśmy ją rzeczywiście, w zeszłym roku na dożynkach w Bierawie, dokładnie sfotografowali i pomierzyli, bo nam się bardzo podobała. - wyjaśnia. - A w tym roku, chociaż z ubiegłorocznego ziarna, zrobiliśmy dokładnie taką samą. To przecież nic trudnego - przekonuje.
Do sprzedania korony nie przyznaje się także Helena Świtała z Kielczy, w której domu od ponad 20 lat powstają żniwne ozdoby.
- Jak można sprzedać koronę, która została rozebrana i ślad po niej nie został? - pyta pani Helena. - Tak robimy co roku, tylko druty ze stelaża montujemy do nowej - zapewnia.
- Zdjęcia nie kłamią, wszystko widać - mówi państwo Pankowie.
(fot. fot. Archiwum )
Na zdjęciach obie korony wyglądają identycznie. - Nie ma technicznej możliwości wykonania tak dokładnej repliki - wyjaśnia Elżbieta Wijas -Grocholska.
- Nie sposób ułożyć takich samych kłosów i ziarenek dokładnie w tych samych miejscach. To jeden i ten sam egzemplarz.
Zdaniem pani Grocholskiej nie da się nawet zrobić takiego samego stelaża wyłącznie na podstawie fotografii.
Uderzające podobieństwo obu koron widzi też znawczyni folkloru opolskiego, prof. Krystyna Smolińska.
- Forma jest ta sama. Aby wydać ostateczną opinię musiałabym przeprowadzić wywiady z ludźmi, którzy te, lub tę koronę robili.
Ale obie są rzeczywiście bardzo podobne - przyznaje pani profesor. Dla Elżbiety Wijas-Grocholskiej sprawa jest jednak oczywista.
- To bulwersujące, że dla zdobycia nagrody sięga się po nieuczciwe metody - mówi etnografka z opolskiego skansenu.
- Nie spotkałam się dotąd z takim objawem upadku etosu śląskiej uczciwości. Skontaktowaliśmy się jeszcze raz z sołtyską Brynicy, aby poinformować ją o opiniach specjalistów.
- Nie mam nic więcej do powiedzenia w tej sprawie - odpowiedziała Kornelia Patrzek - Nie kupiliśmy żadnej korony.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?