MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy mocno się zdziwili

Lud
Zmianami planów Uniwersytetu Opolskiego zaskoczony jest nawet prezydent, który w zeszłym roku oddał uczelni gminny budynek.

Byłą siedzibę podstawówki nr 8 przy ul. Wrocławskiej pierwotnie miała dostać Miejska Biblioteka Publiczna. Mimo gotowych już projektów adaptacji budynku na jej potrzeby, w zeszłym roku nieoczekiwanie dostał go Uniwersytet Opolski. Okazało się jednak, że zamiast instytutu prawa, uczelnia chce mieć na Wrocławskiej... instytut sztuki.

- Byliśmy tym lekko zdziwieni - przyznał prezydent Ryszard Zembaczyński, zapytano o to przez radnych na ostatniej sesji.
Zdziwieni byli też radni, którzy już pół roku temu pytali o powody takiego działania. Argumentem były problemy lokalowe uczelni, która szukała miejsca dla instytutu prawa.
Przypomnijmy - prezydent przekazał budynek bez ich zgody, bo był wart mniej niż 1 mln zł (biegły wycenił go na 933 tys. zł). Uczelnia dostała go na własność. Obecnie korzystają z niego przyszli prawnicy, ale i studenci instytutu sztuki.

Budynek będzie przeznaczony na potrzeby instytutu sztuki - mówi Andrzej Kimla, dyrektor ds. administracyjnych UO. - Zdecydowały o tym władze uczelni. Prawo z kolei zajmie wszystkie budynki przy ulicy Plebiscytowej. Będzie to możliwe po przeniesieniu nauk społecznych do zupełnie nowego budynku, który ma powstać w kampusie uniwersyteckim (w miejscu dawnego SCK-u - red.).
Prezydent Opola nie komentuje planów uczelni.
To autonomiczna decyzja uniwersytetu, sprawa jest poza nami - mówi Ryszard Zembaczyński.
OPINIE
Janusz Kowalski, radny Prawicy:
- To dziwna sytuacja, która w złym świetle stawia władze uczelni. Jeśli mamy się traktować poważnie, to trzeba dochowywać umów. Rektor zabujał prezydenta i teraz powinien oddać budynek. Gdybym wcześniej wiedział o takim przeznaczeniu budynku, przekonywałbym, by oddać go Politechnice Opolskiej. Miasto straciło, bo nie będzie na Wrocławskiej ani wydziału prawa, ani nowej siedziby dla biblioteki miejskiej.

Ryszard Czerwiński, radny niezależny:
- Od początku nie podobało mi się oddanie budynku UO. Według mnie powinna w tym miejscu być biblioteka, tym bardziej że miała to obiecane od lat i gotowe już były plany adaptacji budynku na jej potrzeby. Trzeba było wcześniej sprawę przedyskutować z radnymi, bo to nie my, tylko prezydent sam podjął taką decyzję. Co tam będzie teraz, dla miasta chyba nie ma już znaczenia.

Sławomir Kłosowski, PiS:
- Wszyscy myśleliśmy, że w tym miejscu będzie siedziba wydziału prawa i administracji, który jest tak potrzebny uczelni. Tak przynajmniej tę decyzję tłumaczył prezydent. To może być dla nas przestroga na przyszłość. Skoro jest coraz większa tendencja, by oddawać miejskie budynki uczelniom, to może najpierw trzeba zinwentaryzować te, które jeszcze mamy do oddania, i zastanowić się, co komu jest potrzebne. A w umowach sprecyzować, na co mają być one przeznaczone.

Dariusz Smagała, Unia Wolności:
- Budynek został darowany, a UO sam zdecydował, do czego mu będzie najbardziej potrzebny. Nasza rola w tym miejscu się kończy. Inna sprawa to fakt, że gmina coraz częściej zajmuje się obrotem nieruchomościami i robi już konkurencję dla wyspecjalizowanych w tym firm! Takich użyczeń będzie pewnie jeszcze więcej. Myślę, że rozwiązaniem byłoby ograniczenie kompetencji prezydenta, który sam mógłby decydować o nieruchomościach wartych nie więcej niż 500 tys. zł, a nie jak do tej pory 1 mln zł.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska