Wszystkie DPS-y to twierdze zamknięte przed koronawirusem. Zamknięci w placówkach oiekuńczych i wychowawczych czekają na koniec epidemii

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
123RF
W Polsce już w trzech domach pomocy społecznej zaatakował koronawirus. Pozostałe placówki jak mogą, tak zabezpieczają się przed epidemią. Problemem jest brak personelu i środków ochronnych.

Informację o brakach kadrowych w DPS prowadzonym w Nysie przez Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej otrzymali radni powiatowi. Ich przyczyną miała być kwarantanna i zwolnienia opiekuńcze części personelu. Placówka całodobowo zajmuje się dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną intelektualnie i fizycznie.

- Nie będę udzielać żadnych informacji – powiedziała nam siostra dyrektor DPS Gabriela Labisz.

Dyrekcja DPS musi sobie poradzić i zapewnić inny personel – mówi Krystyna Wilisowska, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Nysie. – Do pracy opiekuńczej i pielęgnacyjnej kieruje się osoby z innych działów, na przykład rehabilitacji.

W powiecie nyskim w domach pomocy społecznej przebywa ok. 300 osób. W całym województwie w 30 takich placówkach jest ok. 3 tysięcy podopiecznych, z czego połowa to seniorzy. W powicie nyskim i prudnickim inne placówki nie zgłaszały problemów z pracownikami do opieki, ale nieoficjalnie wiemy, że niektóre opolskie DPS-y szukają dodatkowej kadry do usług opiekuńczych.

Oblężone twierdze

Wszystkie domy opieki społecznej, placówki opiekuńcze i wychowawcze dla dzieci, które całodobowo sprawują opiekę, zamieniły się w oblężone twierdze i bronią się przed epidemią.

Podopieczni nie mogą wychodzić na zewnątrz, personel jest zobowiązany do zwiększonych środków ostrożności. Nie ma przepustek, odwiedzin, obowiązuje zakaz wstępu dla osób spoza personelu. Jedynym środkiem kontaktu jest teraz telefon.

Nowych podopiecznych albo się nie przyjmuje, albo muszą trafić na 14 dni do wewnętrznej kwarantanny. Nawet niepełnoletni.

- Na szczęście nie mieliśmy jeszcze takiego przypadku, ale nie możemy odmówić przyjęcia – mówi Przemysław Kanarski, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego i Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapeutycznego (dawniej tzw. "poprawczak") w Nysie, w których przebywa stale 40 chłopców, skierowanych przez sądy z powodu konfliktu z prawem. – W tej chwili mam w pracy niemal wszystkich pracowników. Jeśli ktoś nowy trafi do kwarantanny, będę musiał szukać dodatkowej obsady do pracy. Na szczęście nie mamy problemów wychowawczych z chłopcami. Mamy jednak swoją salę gimnastyczną, nasza szkoła działa normalnie, możemy wypuścić młodzież na krótki spacer po naszym terenie.

Ważna jest psychika

- Czuwamy nad stanem psychicznym dzieci. Mamy wewnętrzne podwórka, gdzie dzieci mogą trochę pobiegać – mówi Sylwia Sadowska – Klimas, dyrektor zespołu placówek wychowawczych (domów dziecka) w Nysie, gdzie przebywa 42 dzieci. – W Polsce, w tym także w Opolu, są placówki opiekuńcze do 10 dzieci, zorganizowane w mieszkaniach, nawet bez balkonu. Dla nich to jest problem.

Do tak zamkniętych placówek wirus może więc trafić tylko wraz z pracownikami, przyniesiony z zewnątrz.

- Zachowujemy wszelkie środki ostrożności. Każdemu z nas zależy na zdrowiu – mówi dyrektor Sylwia Sadowska – Klimas.

W placówkach opiekuńczych poważnym problemem było przejście na zdalną edukację, która obowiązuje od 25 marca.Domy dziecka, rodzinne domy dziecka, rodziny zastępcze, pogotowia opiekuńcze nie mają wystarczającej ilości komputerów.

Problemem jest też w niektórych miejscach dobry dostęp do Internetu. Dom dziecka w Głogówku pierwszego dnia miał 1 komputer na 15 dzieci. Wspólnie ze starostwem udało się załatwić jeszcze dwa stanowiska. Dyrektorzy zabiegają o komputery pożyczane ze szkół, szukają sponsorów.

- Udało się nam zdobyć 28 nowych, dobrej klasy tabletów od fundacji Polsat i firmy Plus dla naszych dzieci – cieszy się dyrektor domów dziecka w powiecie nyskim. Rząd uruchamia też 180 mln zł. do podziału na wszystkie gminy i powiatu na zakup komputerów do szkół, z możliwością wypożyczania dla potrzebujących.

Wszyscy chcą też więcej maseczek, rękawic, kombinezonów, środków do dezynfekcji, bo zapasów nikt nie miał. Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej w Opolu wysłał właśnie do OPS-ów, PCPR-ów, bezpośrednio do domów dziecka i rodzin zastępczych materiały warte 200 tysięcy złotych, w tym m.in. 1,2 tys. litrów płyny do dezynfekcji, 100 tys. rękawiczek.
- Mamy pieniądze na dalsze zakupy, będzie tego 10 razy więcej – informuje Agnieszka Gabruk, wicedyrektor ROPS.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska