Wszystko przez te lumpeksy?

Lina Szejner
Lina Szejner
Lina Szejner

Problem lumpeksów powraca w mediach co kilka miesięcy. Sprawa ucichnie, po to, by znów powrócić. Kiedy? Gdy kilka osób dyskutuje w telewizji, jak naprawić naszą gospodarkę.
Słyszałam już taki argument, że to przez lumpeksy nasz przemysł lekki właściwie przestał istnieć. Teraz usłyszałam, że sprzedaż używanej odzieży zagraża naszemu handlowi. Już więc komuś przychodzą pomysły, by zakazać takiego procederu od nowego roku.
Na przykładzie małego dolnośląskiego miasteczka mogę powiedzieć, że istotnie, w ostatnich miesiącach zniknęło z pola widzenia kilka odzieżowych butików, a ich miejsce zajęły punkty sprzedaży starych rzeczy. Sadząc po liczbie wychodzących i wchodzących klientów, interes kwitnie.
W małych miasteczkach zakupy w "szmateksach" stały się sposobem spędzania czasu. Ludzi nie stać na żadną inną rozrywkę, więc przejęły one rolę towarzyskich klubów osiedlowych. Można się spotkać, wspólnie poszukiwać "perełek", czyli rzeczy nowych, które znalazły się tam dlatego, że zbyt długo wisiały w sklepie i nazbyt często były macane przez klientów. W ciuchach można grzebać, przebierać, wymieniać je i brać "na krechę.
Jeśli się jednak komuś wydaje, że ich likwidacja przyniosłaby olbrzymie korzyści osobom handlującym odzieżą "spod igły" - to się bardzo myli. Nie przyjdą, nawet wtedy, gdy stworzy im się takie same warunki zakupów - pozwoli mieszać w stertach i z opóźnieniem płacić.
Wraz z pojawianiem się coraz większej liczby sklepików z napisem "Tani ciuszek", w miasteczku znikały szyldy ostatnich firm i spółdzielni, w których mieszkańcy mogli znaleźć pracę. Teraz część z nich przebywa na "kuroniówkach" (bo tam ciągle funkcjonuje ta nazwa na określenie nie zupek, ale zasiłków), a część żyje z renty babci, działki "popracowniczej" i nie wiadomo z czego.
Jeśli im handlowcy zaproponują nowe ciuchy na kilogramy, po takiej samej cenie - to czemu nie. Na zakupy po cenach "normalnych" tych ludzi nie będzie stać. Ponieważ w czymś jednak będą musieli chodzić, przypuszczalnie zaczną powstawać w bezrobotnych miasteczkach rzadko już spotykane komisy. Ludzie będą przynosić do nich odzież jeszcze dobrą, z której "wyrośli", i wymieniać na "perełki", które przyniósł ktoś inny... A do sklepu i tak nie pójdą. Bo i z czym...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska