Wybory parlamentarne 2019. Janusz Kowalski: Wystarczy dwóch lekarzy, żeby utrzymać SOR na Katowickiej

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Janusz Kowalski na czwartkowej konferencji pod urzędem marszałkowskim w Opolu.
Janusz Kowalski na czwartkowej konferencji pod urzędem marszałkowskim w Opolu. Edyta Hanszke
Na zwołanej w czwartek konferencji kandydat do Sejmu z listy PiS przekonywał, powołując się na pismo z Ministerstwa Zdrowia, że wystarczy dwóch lekarzy do zabezpieczenia istnienia SOR na ul. Katowickiej.

Janusz Kowalski winą za chęć likwidacji Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szpitalu Wojewódzkim przy ul. Katowickiej obarcza władze samorządowe województwa, którym szpital podlega oraz kierownictwo szpitala.

Na konferencji zażądał dymisji wicemarszałka Romana Kolka, któremu podlega służba zdrowia. Powoływał się na korespondencję z Ministerstwem Zdrowia, z której wynika, że stawka na SOR w szpitalu na ul. Katowickiej to 22 738 zł na dobę, a roczna wartość kontraktu wynosi ponad 7,8 mln zł.

Z wyliczeń wynika też, że szpital na Katowickiej przyjmuje średnio 80 pacjentów na dobę, czyli 3,33 pacjenta w ciągu godziny. - Tylko 10 spośród nich zostali przywiezieni przez zespoły ratownictwa medycznego, a taka liczba pacjentów może być z powodzeniem zabezpieczona przez dwóch lekarzy jednoczasowo przyjmujących w SOR, co nie powinno być wyzwaniem dla szpitala rangi
wojewódzkiej - napisano w informacji.

Na tej podstawie Janusz Kowalski stwierdził, że wystarczy zatrudnienie dwóch lekarzy, żeby utrzymać SOR na Katowickiej.

W ocenie Janusza Kowalskiego za brak zapewnienia personelu medycznego odpowiada prezes szpitala i zarząd województwa, w związku z czym wicemarszałek Roman Kolek powinien podać się do dymisji, a prezes szpitala powinna, mając czas do końca stycznia, znaleźć lekarzy na SOR.

Kowalski przekonywał, że opolskie władze samorządowe nie konsultowały rozporządzenia wprowadzonego przez ministra zdrowia dotyczącego SOR-ów, co jest dowodem na to, że nie miały zamiaru kontynuować tej działalności.

Na dowód tego pokazał korespondencję podpisaną przez wicemarszałka Kolka z lipca br., a więc już po wejściu w życie rozporządzenia.

- Szpital na Katowickiej to spółka prawa handlowego, która chce zarabiać, stając się szpitalem przyjmującym tylko planowo - przekonywał Janusz Kowalski.

- Obowiązkiem wicemarszałka Kolka a i obowiązkiem prezes Ruman-Dzido jest zabezpieczenie zdrowia i życia mieszkańców. Nie można robić ze szpitala biznesu i wybierać tych świadczeń, które się chce - grzmiał Kowalski. - Tu chodzi o bezpieczeństwo 270 tys. aglomeracji opolskiej.

- Stawka na Izbę Przyjęć jest dużo niższa, więc w efekcie karetki kierowane do szpitala wojewódzkiego będą stamtąd odsyłane. Będziemy mieli medyczny armagedon - podkreślił Janusz Kowalski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska