Wybory prezydenckie 2015. Bronisław Komorowski faworytem [ANALIZA]

Grzegorz Jakubowski
Anna Komorowska jest bardzo mocnym ogniwem tej prezydentury. Roztropna, spokojna, zaangażowana w sprawy społeczne, nie w politykę, jest wielkim wsparciem dla męża.
Anna Komorowska jest bardzo mocnym ogniwem tej prezydentury. Roztropna, spokojna, zaangażowana w sprawy społeczne, nie w politykę, jest wielkim wsparciem dla męża. Grzegorz Jakubowski
Na początku wcale nie miał lekko. Bronisław Komorowski zaliczał wpadki i nie były to tylko przejęzyczenia. Krytycy zarzucali mu, że skupia się na pilnowaniu żyrandola, że brak mu inicjatywy, woli działania. Dzisiaj zbiera coraz więcej pochwał i - co dla niego najważniejsze - ufają mu Polacy.

Bronisław Komorowski nie zaskoczył nikogo. O tym, że będzie się ponownie starał o wybór na urząd prezydenta, wiadomo było od dawna, chociaż sam zainteresowany ogłosił swoją decyzję dopiero w czwartek. - Zachęcają mnie do tego wysokie oceny mojej pracy, wysoki poziom zaufania, widzę w tym akceptację zaproponowanego przeze mnie i realizowanego przez pięć lat modelu prezydentury opartej na dialogu, współpracy i poszukiwaniu tego, co nas łączy, a nie dzieli - argumentował Bronisław Komorowski. - Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie przez te ważne pięć lat, dziękuję mojej żonie, moim współpracownikom, tym wszystkim, którzy zechcieli iść razem ze mną środkiem polskiej drogi - dodał prezydent RP.

Tym samym znamy już wszystkich - no, prawie wszystkich, bo decyzji o kandydowaniu lub niekandydowaniu nie ogłosił jeszcze Ryszard Kalisz - którzy będą walczyć o Pałac Prezydencki. I co tu dużo mówić, właśnie obecny prezydent jest murowanym faworytem tego wyścigu.

. - Bronisław Komorowski obejmował urząd prezydenta jako doświadczony polityk. To było takie ukoronowanie kolejnych etapów w jego politycznej karierze. To różnica między Bronisławem Komorowskim a jego obecnymi rywalami, bo dla wszystkich pozostałych kandydatów ta kampania i ewentualna wygrana to przepustka do wielkiej kariery - zauważa prof. Tomasz Nałęcz, doradca w Kancelarii Prezydenta. Trudno nie przyznać profesorowi racji, bo wprawdzie znamy nazwisko Andrzeja Dudy, Janusza Korwin-Mikkego czy Janusza Palikota, ale żaden z nich nie pełnił ważnych funkcji państwowych, nie wspominając już o Magdalenie Ogórek, Adamie Jarubasie czy Marianie Kowalskim, o których większość Polaków nigdy nie słyszała. W każdym razie nie są to osoby powszechnie znane.

Bronisław Komorowski zaczynał w harcerstwie. Należał do 75. Mazowieckiej Drużyny Harcerskiej w Pruszkowie. Podczas studiów był instruktorem harcerskim w Szczepie 208 WDHiZ im. Batalionu "Parasol" w hufcu Mokotów. Potem działał w opozycji, przez lata był posłem, ministrem obrony narodowej w rządzie Jerzego Buzka, wicemarszałkiem, w końcu marszałkiem Sejmu.

Nic więc dziwnego, że dzisiaj nikt już nie pyta, kto wygra wybory prezydenckie, tylko - w której turze Bronisław Komorowski pokona swoich rywali. - Sądzę, że wygra w pierwszej turze. Jeśli wygra w pierwszej turze, to go niesamowicie umocni wobec tego i przyszłego rządu. Prezydent Bronisław Komorowski może stać się podstawowym rozgrywającym na polskiej scenie politycznej, ważniejszym nawet niż to przewiduje konstytucja. Może też zmienić formułę prezydentury na bardziej aktywną i wymagającą. Może poszerzyć swoje zaplecze ponad dotychczasowy stan. To bardzo istotny element tych wyborów, bo taka sytuacja może oznaczać także przetasowania w samej Platformie - mówi nam Paweł Piskorski, kiedyś polityk Platformy, dzisiaj szef Stronnictwa Demokratycznego.

Bo rzeczywiście Bronisław Komorowski bardzo się zmienił podczas swojej prezydentury. - Dojrzał - mówią niektórzy. - Prezydentura to wyjątkowy urząd, dorasta się do niego. Dorastał Aleksander Kwaśniewski, dorastał Lech Kaczyński. Tylko Lech Wałęsa, postać wielka, niepowtarzalna, nie chciał się dostosować do prezydenckiego garnituru - mówi prof. Nałęcz. Początek nie był najszczęśliwszy. I nie chodzi tylko o fakt, że wybory prezydenckie odbywały się w cieniu katastrofy smoleńskiej, w której zginęła elita polityczna i intelektualna kraju, w tym urzędujący prezydent Lech Kaczyński i jego żona.
Bronisław Komorowski nie ustrzegł się gaf. Powstały całe strony w internecie wyliczające liczbę prezydenckich wpadek. Pomijając już przejęzyczenia, trochę ich się nazbierało. Przypomnijmy choćby kilka. Kiedy w maju 2010 r. Komorowski powołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego, najpierw sprawdził jej definicję w Wikipedii, potem przyszedł z wydrukowaną z niej notką na konferencję prasową. Podczas pierwszego spotkania z prezydentem USA Barackiem Obamą prezydent Komorowski zagaił po swojemu: "Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna". Tłumaczka, widocznie miała słabszy dzień, przełożyła słowa Komorowskiego, jakoby ten sugerował Obamie, że zdradza go żona. Obama nie wiedział, jak zareagować, na szczęście sytuację uratował wiceprezydent Joe Biden, który wybuchł śmiechem i radośnie poklepał obie głowy państwa po plecach.

Podczas spotkania przywódców państw Trójkąta Weimarskiego w Warszawie Komorowski pozwolił moknąć na deszczu prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy'emu, a parasol roztaczał się tylko nad nim i kanclerzem Niemiec Angelą Merkel (niektórzy bronią jednak Komorowskiego, tłumacząc, że prezydent Francji nie chciał, aby ktoś trzymał mu parasol nad głową).

Wpisując się do księgi kondolencyjnej wystawionej w ambasadzie Japonii dla złożenia wyrazów współczucia wobec ofiar tsunami, nasz prezydent napisał: "Jednoczymy się w imieniu całej Polski z narodem Japonii w bulu i w nadzieji na pokonanie skutków katastrofy".

Można by jeszcze sporo wymieniać, ale po co? Z miesiąca na miesiąc prezydent nabierał ogłady. Schudł, zgolił wąsa, wpadki przestały mu się zdarzać. Coraz bardziej podobał się Polakom. Dzisiaj jest politykiem, który cieszy się największym zaufaniem rodaków, a i eksperci mówią o nim z coraz większym uznaniem. - Bronisław Komorowski to miłe zaskoczenie, rzeczywiście stał się mężem stanu. Myślę, że jednym z powodów jego sukcesu jest fakt, że postawił na świetnych współpracowników. Zastosował politykę kadrową inną niż stosują liderzy partii politycznych. Oni zawsze boją się mądrzejszych od siebie, prezydentowi nikt nie jest w stanie zagrozić. Komorowski postawił więc na fachowców - mówi prof. Kazimierz Kik, politolog.

Bo rzeczywiście w jego kancelarii pracują i byli opozycjoniści, i ludzie kojarzeni z lewicą, ale łączy ich jedno - znają się na swojej robocie, są fachowcami w swoich dziedzinach. - Wśród ślepych nawet jednooki jest królem. Ale Komorowski przejrzał na oboje oczu - zauważa Wiesław Gałązka, konsultant i doradca polityczny. - Rozwija się. Pamiętam jedną z debat organizowanych przez prezydenta Komorowskiego, na którą zostałem zaproszony. Wcześniej wydawał mi się takim dobrym wujkiem, gajowym. Tu miał na sali intelektualistów. Zobaczyłem go w akcji i muszę przyznać, że świetnie sobie radził. Rozpoczął debatę, potem cały czas sam robił notatki. Pod koniec podsumował nasze rozmowy i wcale nie był dobrym wujkiem. Nie ze wszystkimi się zgadzał, o czym powiedział spokojnie, bez emocji, ale stanowczo - opowiada Wiesław Gałązka. I dodaje jeszcze: "Sejm, rząd to takie miejsca, gdzie ludzie pracują w stadzie, stąd stopniowe odmóżdżanie u wielu naszych polityków. Prezydent i jego otoczenie to jednak kameralne grono. Mniej obowiązków, być może więcej czasu pozostaje na refleksje.

Bronisław Komorowski może widzieć więcej, niż niektórzy sądzą". Angażuje się w wiele inicjatyw, ale jest przy tym bardzo roztropny. Powoli buduje swoje polityczne zaplecze. W Pałacu Prezydenckim wiele się dzieje, niektórzy jeżdżą tam z Wiejskiej po rady, akceptację pomysłów, wsparcie. - Fenomen akceptacji dla Bronisława Komorowskiego jako prezydenta bierze się z jego sposobu urzędowania bardzo adekwatnego do zadań, jakie przed prezydentem stawia konstytucja. Bronisław Komorowski tej konstytucji nie rozpycha - tłumaczy prof. Nałęcz. - Cechami demokracji są różnorodność, spór - cieszymy się z tej różnorodności. Ale ludzie potrzebują obręczy, która wszystko spina, prezydent Bronisław Komorowski tę naturalną potrzebę ludzi spełnia. Nie gra w partyjne gierki, ludzie to sobie cenią. To normalne, że każdy ma na boisku, którym jest polityka, swoich ulubionych zawodników, kibicuje im, ale każdemu zależy też na tym, aby ktoś czuwał nad spokojem tego boiska, był takim jego gospodarzem. Bronisław Komorowski się w tej roli spisuje.

Zawsze wybiera pokojowe rozwiązanie, woli rozmowę niż spór - opowiada prof. Nałęcz. Jak zauważa prof. Kik, Bronisław Komorowski ma osobowość "swojego chłopa", bije od niego dobroduszność. Ostrożny w słowach i czynach, zrównoważony, przewidywalny. Nie udaje mądrzejszego, niż jest. Ma mocną świadomość siebie, nie gra kogoś innego, gra Bronisława Komorowskiego. Ma też inne atuty: żonę, która bardzo mu pomaga, i dzieci, które go nie kompromitują, nie przynoszą mu wstydu, nie wystawiają go na śmieszność. Bo Anna Komorowska jest na pewno mocnym ogniwem tej prezydentury.

Przed jej przeprowadzką do Pałacu Prezydenckiego eksperci od marketingu politycznego zastanawiali się nad tym, jak poradzi sobie w roli pierwszej damy, teraz nie ukrywają, że Komorowska jest miłą niespodzianką. A początki wcale nie były łatwe: tabloidy wytykały pierwszej damie nadwagę i niedbale dobrane stroje, donosiły o jej wizytach w fitness clubie i stresie związanym z wejściem do życia publicznego. Wszyscy zastanawiali się, jak kobieta, która poświęciła się dzieciom i mężowi, w domyśle kura domowa, poradzi sobie z nowym wyzwaniem. Poradziła sobie, i to nie gorzej od męża. Ba, niektórzy podnoszą, że jest lepszą pierwszą damą niż jej mąż prezydentem. - Nie komentuje polityki, co swego czasu było dużym błędem Jolanty Kwaśniewskiej, ale zajmuje się sprawami ważnymi społecznie. Zna swoje miejsce, ma naturalne wyczucie sytuacji, wie, jak się zachować - tak mówią o niej eksperci. Autentyczna, jak Bronisław Komorowski nie udaje kogoś, kim nie jest.

Jak opowiadają znajomi państwa Komorowskich, Anna Komorowska taka właśnie jest w życiu prywatnym: ciepła, otwarta, bezpośrednia. Poznali się z obecnym prezydentem na jakimś harcerskim wyjeździe. Ale zaiskrzyło między nimi dwa lata później, Bronisław Komorowski ujął ją swoim poczuciem humoru, pomysłami i tym, w jak szarmancki sposób traktował kobiety. Wzięli ślub w 1977 r., dwa lata później urodziła się Zofia. Mają w sumie pięcioro dzieci: trzy córki i dwóch synów. Ci nie pojawili się nigdy w plotkarskiej prasie, nie promują się na ściankach, nie udzielają wywiadów. Prowadzą normalne życie. - Tak, ogromny atut prezydenta Bronisława Komorowskiego to normalna rodzina, która sprowadza go do parteru. Zwłaszcza Anna Komorowska dba o to, aby w tym prezydenckim balonie nie było zbyt dużo powietrza - opowiada nam jeden ze znajomych prezydenckiej pary.

Otoczenie prezydenta to specyficzne miejsce, tylko Bronisław Komorowski ma mandat od narodu, aby sprawować swój urząd. Taka sytuacja sprzyja powstawaniu dworu ze wszystkimi jego intrygami, gierkami, wojnami podjazdowymi. Bronisław Komorowski dba, aby jego otoczenie nie przesiąkało dworską atmosferą, to raczej zimny, rodzinny chów niż wielkie rozpieszczanie. Jest ponoć szczery w relacjach. Nawet jeśli spotyka się w wąskim gronie, nigdy nie zabiera pierwszy głosu, to stara wojskowa zasada: najpierw wypowiada się sierżant, potem pułkownik, na końcu generał. Nikt nie próbuje się więc przypodobać Komorowskiemu i powtarzać tego, co powiedział przed chwilą, bo swoje zdanie zostawia na koniec. - Moim zdaniem spory wpływ na zachowanie prezydenta Bronisława Komorowskiego ma jego wykształcenie, takie zanurzenie w historię.

Prezydent chce zostawić po sobie dobrą pamięć, wie, że historia nie da się ocyganić - mówi prof. Nałęcz. Bo prezydent Komorowski ukończył studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Należał do Studenckiego Koła Naukowego Historyków UW, pełnił nawet funkcję jego prezesa.

Czego brakuje tej prezydenturze? - Wyraźnej wizji, wyraźnej doktryny, ale może to się zmieni - wzrusza ramionami prof. Kik. Jeśli Bronisław Komorowski zostanie wybrany na prezydenta na drugą kadencję, będzie miał kolejnych pięć lat, by dobrze zapisać się w historii. Może, jak zauważa Paweł Piskorski, jego prezydentura będzie bardziej aktywna, wyrazista, wymagająca. - Najważniejsze strategiczne zadania to wzmocnienie bezpieczeństwa oraz roli Polski w świecie, a szczególnie w integrującej się Europie. To wsparcie dla młodego pokolenia startującego w dorosłe życie społeczne i zawodowe, to wsparcie młodego pokolenia, które samo w sobie jest dorobkiem 25-lecia wolnej Polski. To także wsparcie konkurencyjności polskiej gospodarki jako szansy na rozwój i na dogonienie krajów zamożniejszych od nas. To działanie na rzecz przełamania kryzysu demograficznego m.in. poprzez kontynuowanie aktywnej, ale też racjonalnej polityki prorodzinnej - wyliczał w czwartek prezydent Komorowski. I dodał: - Tak jak pięć lat temu, stawiam się do państwa, moich rodaków, dyspozycji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska