Południe i wschód Polski - to w tych regionach Andrzej Duda cieszy się największym poparciem. Gdyby wybory odbywały się tylko na Podlasiu, Podkarpaciu, w Małopolsce i w Świętokrzyskiem, to urzędujący prezydent wygrałby wybory w pierwszej turze.
Ale powyżej 50-procentowe wyniki w tych województwach nie oznaczają, że prezydent ma reelekcję w kieszeni. Sondaż ujawnia wiele tendencji, które mogą niepokoić sztab Andrzeja Dudy. - Wyniki badania powinny uruchomić kilka alarmów w obozach dwójki głównych kandydatów - mówi prof. Rafał Chwedoruk, politolog Uniwersytetu Warszawskiego.
- W przypadku prezydenta oczywiście generalnie rozkład poparcia jest zgodny ze standardem. Kandydat PiS jest bardzo silny tam, gdzie można było się tego spodziewać, czyli na ścianie wschodniej, a także w Świętokrzyskiem, co kontynuuje fenomen tego województwa, które przecież kiedyć nie było wcale prawicowym regionem - tłumaczy.
Konwencja Andrzeja Dudy w Warszawie. "Największe takie wydar...
- Natomiast alarmujące są wyniki na Mazowszu i na Śląsku, gdzie Andrzej Duda uzyskał zdecydowanie niższe wyniki, niż te, które osiągnęło tam Prawo i Sprawiedliwość podczas ostatnich wyborów parlamentarnych. A są to dwa kluczowe województwa. Coś musiało stać się po drodze i PiS nie może tego zbagatelizować - dodaje.
Faktycznie, Małgorzata Kidawa-Błońska w samej Warszawie swoim wynikiem dosłownie zmiażdżyła prezydenta Dudę. - Przyczyn tak dobrego wyniku jest zapewne kilka. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że wicemarszałek dostawała się dwukrotnie do Sejmu, startując z podwarszawskiego “obwarzanka”. To na pewno obecnie procentuje, kosztem Roberta Biedronia. Ale być może mieszkańcy podwarszawskich miejscowości reagują też na pomysły PiS-u, dotyczące stworzenia województwa warszawskiego - komentuje prof. Rafał Chwedoruk.
Ale sztab Kidawy-Błońskiej też ma nad czym pracować. Oczywiście wyniki kandydatki PO są dobre w dużych aglomeracjach, czy w macierzy Platformy - na Pomorzu, gdzie przegrywa z Andrzejem Dudą zaledwie o punkt procentowy. - Alarm powinien zostać jednak ogłoszony przede wszystkim na poziomie Dolnego Śląska. Tam Małgorzata Kidawa-Błońska wypada słabiej, niż wypadła Koalicja Obywatelska, a tuż za jej plecami czai się Robert Biedroń - tłumaczy prof. Chwedoruk.
CZYTAJ TAKŻE: Czy jesteśmy gotowi na pierwszą kobietę prezydenta? W Polsce wciąż uczymy się kobiet u władzy [ROZMOWA]
- Dodatkowo na Pomorzu wciąż są jeszcze pewne rezerwy, niewykorzystane dotąd przez kandydatkę PO. Martwić sztab Kidawy-Błońskiej powinny też wyniki w Małopolsce i w województwie Opolskim, które było bastionem Platformy, a w którym poparcie swojej kontrkandydatce podebrał Władysław Kosiniak-Kamysz - dodaje. Generalna tendencja, wynikająca z sondażu jest jednak taka, że Małgorzata Kidawa-Błońska traci najwięcej na rzecz Roberta Biedronia i Szymona Hołowni.
Lewica traci lubuskie
Bardzo dobre wyniki Biedronia na Śląsku, Dolnym Śląsku i w województwie Łódzkim niejako rekompensują Lewicy “utratę” województwa Lubuskiego, które było bastionem SLD, na rzecz Szymona Hołowni. - Domyślam się, że jest to efektem rozwoju Zielonej Góry jako miasta i napływu młodszych wyborców - mówi politolog UW.
Władysław Kosiniak-Kamysz zyskuje nieco w województwach Opolskim i Podlaskim. - Jeśli zaś chodzi o Szymona Hołownię, to w skali makro widać wyraźnie, że jest to kandydat Polski liberalnej. W absolutnej większości wypadków “korzysta” on na Platformie i na Lewicy - dodaje prof. Chwedoruk.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
