[WYBORY SAMORZĄDOWE 2018] Wybory na prezydenta Warszawy - dużo więcej hałasu niż jakiejkolwiek treści

Witold Głowacki
Witold Głowacki
Sylwia Dąbrowa
Po starcie kampanii wiemy głównie jedno: kandydaci PiS i Platformy mają z pewnością silne ego. Pytanie tylko, czy wyborcy będą tym zainteresowani przez następnych sześć miesięcy.

Po ogłoszeniu przez Jarosława Kaczyńskiego, że to Patryk Jaki z Solidarnej Polski dostanie poparcie PiS (i zarazem Zjednoczonej Prawicy) w wyborach na prezydenta Warszawy, kampania samorządowa w stolicy ruszyła na dobre. Wydaje się jasne, że to właśnie ona będzie też nadawać ton rywalizacji PiS i Platformy w całych wyborach samorządowych - Patryk Jaki i Rafał Trzaskowski (kandydat Platformy) stają się zaś ogólnopolskimi twarzami swych partii na czas tej kampanii. Nic w tym dziwnego, bo zwycięstwo w Warszawie będzie miało ogromne znaczenie symboliczne - co z kolei może bezpośrednio wpływać na nastroje wyborców przed przyszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego i wyborami parlamentarnymi. Sondaże dają w tej chwili kandydatowi Platformy znaczną przewagę w I turze, w drugiej natomiast naturalnym wsparciem dla niego jest to, że preferencje wyborcze warszawiaków jednak różnią się od tych ogólnopolskich - partie szeroko rozumianego „anty-PiS” są tu silniejsze niż w kraju, podobnie jak elektorat lewicy. Ale dla PiS stawka w grze o Warszawę jest niezwykle wysoka. Zwycięstwo w stolicy przedłużyłoby trwanie w świadomości Polaków przekonania o dominacji PiS w polskiej polityce, byłoby wyjątkowo dobrym wstępem do dalszych etapów wyborczego maratonu. Jest o co walczyć. Tym bardziej z punktu widzenia znanego z ogromnej politycznej ambicji Patryka Jakiego, dla którego byłaby to już trampolina do politycznej ekstraklasy.

CZYTAJ TAKŻE: Znamy samorządy, które najlepiej w Polsce zarządzają pieniędzmi

Jest więc ostro. Ale start kampanii zdecydowanie rozczarowuje tych, którzy oczekiwali względnie merytorycznego starcia. Rywalizacja toczy się głównie w mediach społecznościowych, przede wszystkim na Twitterze (choć Rafał Trzaskowski jest też bardzo aktywny na Facebooku). Poziom pojedynku jest niski - ma on też zdecydowanie więcej z walki kogutów niż z politycznych szachów. Owszem, angażuje uwagę, ale na krótko - tylko na tyle, na ile pozwala kolejna sekwencja twitterowych zaczepek i ripost.

Sporą rolę odgrywają tu emocje i osobowości obu kandydatów. Żaden z nich, to już dawno wiemy, nie cierpi na jakiekolwiek niedostatki pewności siebie, mocno różni ich natomiast sposób wyrażania tego w kampanii.

Trzaskowski - jakby niepomny doświadczeń Bronisława Komorowskiego - zdaje się całkowicie pewny, że wygraną ma w kieszeni i że Jaki nie jest w stanie mu realnie zagrozić. Z kolei Jaki wykazuje daleko idącą nadaktywność - za to nawet najbardziej nieprzejednany przeciwnik nie powie mu, że się nie stara, że nie robi wszystkiego, co tylko możliwe, by zbliżyć się do wygranej.

Trzaskowski, wspierający go politycy i część jego wyborców próbują Jakiego przede wszystkim ośmieszać - przynajmniej we własnym rozumieniu. Wytykają mu wpadki, słynne słowa o „staniu pod blokiem”, pochodzenie (z Opola), wiek i przebieg kariery w Ministerstwie Sprawiedliwości. Trzaskowski wyraźnie patrzy na Jakiego z góry, stara się go przedstawić jako kandydata pozbawionego realnych związków z Warszawą, podkreśla jego polityczną zależność zarówno od Zbigniewa Ziobry, jak i Jarosława Kaczyńskiego, wreszcie akcentuje relatywnie niedługie doświadczenie Jakiego w polityce.

To wszystko może się podobać twardemu elektoratowi Platformy. Ale to samo w oczach tych mniej przywiązanych do myśli o własnej elitarności wyborców może Trzaskowskiemu bardziej zaszkodzić, niż pomóc.

Jaki natomiast bardzo, bardzo wyraźnie stara się przypodobać tym raczej sceptycznym wobec prawicy i konserwatyzmu warszawiakom, co momentami sprawia wręcz komiczne wrażenie i stawia pod znakiem zapytania elementarną polityczną wiarygodność kandydata. Jaki zmusza się więc do udziału w miejskim biegu, choć wcześniej wielokrotnie krytykował utrudnienia, które imprezy biegowe powodują w ruchu miejskim. Jest też obecnie gotów popierać miejski program refundacji in vitro, choć jako rzecznik Solidarnej Polski prezentował zgoła odmienne stanowisko. Tych sprzeczności jest więcej, a ich liczba zapewne będzie się wydłużać.

Trzaskowski pozuje natomiast na „prawdziwego warszawiaka”, w czym zdaje mu się nie przeszkadzać to, że poprzednim razem kandydował do Sejmu z list PO w Krakowie. Po ogłoszeniu kandydatury Jakiego „powitał” go w Warszawie, co ten drugi natychmiast podchwycił, przedstawiając się jako trybun mieszkańców stolicy o krótszym stażu, pogardliwie zwanych „słoikami” przez „warszawiaków z dziada pradziada”. Zważywszy, że dotyczy to kilkuset tysięcy mieszkańców Warszawy, ten wybór Jakiego wydaje się całkiem rozsądny.

Kampania Jakiego zdecydowanie nie jest wolna od wad i, by tak rzec, klątwy Hatakumby. W ubiegłą niedzielę podczas odbywającego się w Warszawie maratonu Jaki pochwalił się na Twitterze, że właśnie dobiegł do mety. Szybko jednak okazało się, że chodziło o towarzyszący maratonowi bieg na 10 km, w którym w dodatku Jaki uzyskał wynik w najlepszym razie przeciętny. Natomiast w tę niedzielę w filmiku promującym kandydaturę Jakiego w roli fotografii warszawskiej Pragi wystąpiło zdjęcie, owszem, z Pragi, tyle że tej czeskiej. Z kolei rzecznik Komisji Weryfikacyjnej Oliwer Kubicki ogłosił, że konferencja Patryka Jakiego, na której dowodził on swoich związków z Warszawą, odbywa się „na Aninie”. Trzaskowski uniknął aż tak spektakularnych wpadek, natomiast należy odnotować, że w jego wpisach pojawiały się błędy ortograficzne.

Pojedynek Trzaskowskiego i Jakiego angażuje widownię, ale też szybko ją nuży. Jeśli styl tych pierwszych dni warszawskiej kampanii PiS i Platformy będzie dominował w kolejnych tygodniach i miesiącach, może się ona stać dosłownie nie do zniesienia dla większości wyborców - tempo zdołają utrzymać tylko ci najmocniej zainteresowani polityką.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: [WYBORY SAMORZĄDOWE 2018] Wybory na prezydenta Warszawy - dużo więcej hałasu niż jakiejkolwiek treści - Portal i.pl

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska