Polski sen wariata. Wybory to ostatnia rzecz, jakiej potrzebują teraz Polacy

Bogusław Mrukot
Bogusław Mrukot
Jarosław Kaczyński.
Jarosław Kaczyński. Adam Jankowski
Stan umysłu tej władzy oddaje groźba trzech lat więzienia dla tego, kto nie odda „karty wyborczej” przyniesionej przez sterroryzowanego przez państwo listonosza. A dlaczego nie 25 lat? Czy moja 83-letnia mama, która z różnych powodów w minionych latach w wyborach nie uczestniczyła i w tych też nie zamierza, również pójdzie siedzieć na trzy lata?

Gdyby tyle energii i determinacji, co w przeprowadzenie wyborów majowych, politycy PiS włożyli w przygotowanie szpitali i personelu medycznego na koronawirusa, mielibyśmy dzisiaj mniej chaosu, tragedii i łez.

Pamiętacie jak pan Pinkas, główny inspektor sanitarny, na pytanie posła opozycji, czy jesteśmy przygotowani na koronawirusa, odpowiedział, żeby ów sobie do majtek lód włożył?

Pamiętacie zapewnienia premiera, że rząd przygotowania do epidemii zaczął już 9 stycznia?

Pamiętacie te frazesy polityków PiS, że jesteśmy gotowi na koronawirusa?

Dziś widać, że to całkiem tak, jakby XIX-wieczny woźnica się przechwalał, że jest gotowy na Ubera.

Politycy PiS kłamali i zawiedli – nie po raz pierwszy zresztą, bo to weszło im w nawyk – ale nie widać, by z tego powodu odczuwali wstyd, zażenowanie lub wyrzuty sumienia. Wykazują za to nadal arogancję i niepohamowaną żądzę benefitów, a odczuwają tylko strach przed prezesem.

A sam prezes jednego nie chce - stracić Władzy. Przez duże W, bo ona jest dla Jarosława Kaczyńskiego jak święty Graal, którego tak długo pożądał i szukał, że jak go wreszcie posiadł, to stracił kompas moralny.

Ktoś mi zarzuci, że jestem zbyt surowy, niesprawiedliwy lub wręcz obelżywy. Tak, nigdy nie ceniłem tej ekipy, która żadnego problemu nie potrafiła rozwiązać, za to skutecznie psuła to, co wcześniej działało dobrze. Ale pomijając to wszystko – jak być wyrozumiałym dla ludzi, którzy chcą nam urządzić taką groteskę? Bo wybory korespondencyjne w czasach zarazy to już zupełny odlot.

Nawet Donald Trump, którego trudno uznać za wzór cnót demokratycznych, stwierdził, że wybory korespondencyjne są dla oszustów.

Powszechne, równe, bezpośrednie i tajne. Te cztery przymiotniki to kanon demokratycznych wyborów. Jeśli choć jeden z tych przymiotników nie zostanie spełniony, nie ma już mowy o demokracji. Te wciskane nam przez PiS wybory, korespondencyjne, nie spełniają żadnego z tych czterech warunków.

No i jeszcze ta groźba trzech lat więzienia dla tego, kto nie odda „karty wyborczej” przyniesionej przez sterroryzowanego przez państwo listonosza. A dlaczego nie 25 lat?

Czy moja 83-letnia mama, która z różnych powodów w minionych latach w wyborach nie uczestniczyła i w tych też nie zamierza, również pójdzie siedzieć na trzy lata?

Już po tym proponowanym przepisie widać stan umysłu tej ekipy. Bo według naszej konstytucji wybory to prawo, a nie obowiązek. Nikogo nie można zmusić do uczestnictwa w procedurze wyborczej.

Ale ile znaczy prawo i konstytucja dla tej ekipy, pokazała ona już wielokrotnie. Podnoszone tu i ówdzie przez polityków PiS argumenty, że mamy niezwyczajny czas, pandemii, tylko ich ośmieszają. Bo konstytucja to taki świecki Dekalog i nikt nigdzie nie słyszał, żeby ktoś gdzieś z powodu zarazy zawieszał dziesięć przykazań.

Dajmy jednak na chwilę spokój demokracji, zajmijmy się przyzwoitością. Dziś miliony Polaków, zamkniętych w domach i ograniczonych przez różne rygory i zakazy – w części słuszne, w części nielogiczne, a wszystkie niezgodne z prawem – żyją w coraz większym stresie i strachu. O pracę, pieniądze na życie, a przede wszystkim zdrowie, swoje i swoich bliskich.
Coraz częściej wyczuwa się też rezygnację – wielu już nie myśli, że uniknie koronawirusa, ale zadaje sobie pytanie, kiedy zachoruje i czy przeżyje.

O tym powinna myśleć władza, dzień i noc zajmować się sprawnym zarządzaniem, pomocą, słowem i czynem pokazywać ludziom, że nie są sami i bezradni w tych niespotykanych od wojny czasach. A co robi PiS? Od dwóch miesięcy całą energię wkłada w to, jak fortelem przepchnąć Andrzeja Dudę do drugiej kadencji. To po ludzku nieprzyzwoite.

To nie przypadek, że o niby głównym bohaterze jest na końcu. Bo gdyby prezydent miał przyzwoitość i cojones, to by powiedział prezesowi, że, sorry, ale w tych warunkach nie startuje.

Wybory to ostatnia rzecz, jakiej potrzebują teraz Polacy. I ktoś to musi, używając poetyki pana Pinkasa, powiedzieć prezesowi, żeby te wybory do majtek sobie włożył.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska