Wybuch bomby domowej roboty w centrum Wrocławia. Jedna osoba została ranna

MAR (AIP)
Komendant wrocławskiej policji ogłosił dziś po południu alarm dla funkcjonariuszy. Policjantów ściągano do pracy, także tych, którzy mieli dziś mieć dzień wolny - dowiadują się nieoficjalnie dziennikarze portalu gazetawroclawska.pl.

Powód? Dziś spodziewana jest kolejna awantura pod komisariatem na Trzemeskiej. Na dodatek po południu eksplodował ładunek wybuchowy domowej roboty znaleziony w autobusie linii 145. - Właśnie podjechałem pod dom, a tu się okazało, że jest alarm i muszę wracać do firmy - powiedział nam dziś po południu wrocławski policjant. - Wszystko przez tę bombę. No i spodziewane są kolejne zamieszki pod komisariatem Wrocław Stare Miasto. Komendant się wkurzył i kazał ściągnąć wszystkich do pracy - dodaje mundurowy.

Domowej roboty ładunek - pojemnik z saletrą i gwoździami w środku - znaleziono w autobusie linii 145, obsługiwanej przez firmę Michalczewski z Radomia. Kierowca w ostatniej chwili wyniósł go z pojazdu. Wtedy bomba eksplodowała. Ranna została staruszka, która właśnie przechodziła w okolicach przystanku. Trafiła do szpitala, ale nie odniosła obrażeń, które zagrażałyby jej życiu.

Z pierwszych relacji wynika, że tajemniczy pakunek znajdował się w autobusie linii 145. Gdy kierowca zatrzymał się na przystanku przy Kościuszki, pasażerowie poinformowali go o podejrzanym pojemniku. Kierowca zdążył go wynieść i położyć koło autobusu, wówczas doszło do niewielkiego wybuchu. Kierowcy nic poważnego się nie stało. Służby informują, że substancja została zneutralizowana i nie ma zagrożenia ewentualnym kolejnym wybuchem.

Trwa ustalanie okoliczności, w których pakunek dostał się do autobusu. Świadkowie widzieli jak na przystanku młody człowiek wybiega z autobusu, wsiada do innego stojącego na tym samym przystanku i odjeżdża. To właśnie ten młody mężczyzna mógł umieścić ładunek w pojeździe. Autobus, w którym znajdował się pakunek należał do radomskiej firmy Michalczewski, świadczącej usługi przewozowe we Wrocławiu na zlecenie MPK.

- Wszystkie nasze wozy mają monitoring - tłumaczy Aleksandra Michalczewska, współwłaścicielka firmy. - Nagranie zostało już zabezpieczone przez policję i prokuraturę - dodaje.

Aleksandra Michalczewska po rozmowie z kierowcą potwierdziła, że ładunek zostawił w autobusie jeden z pasażerów. Kierowcę poinformowali o tym inni pasażerowie. Kierowca natychmiast wyniósł podejrzany pojemnik z pojazdu.

- Przyczyny tego wybuchu mogą być różne. Ale obstawiam, że ten incydent może mieć związek z wydarzeniami, które obserwujemy od kilku dni we Wrocławiu. Chodzi o zamieszki kibiców związane ze śmiercią 25-letniego mężczyzny na komisariacie. W tym przypadku w grę wchodzą emocje i chęć zemsty – mówi Grzegorz „Cichy” Mikołajczyk, jeden z najbardziej doświadczonych antyterrorystów w Polsce, szkolący m.in. żołnierzy z oddziału specjalnego wyjeżdżających na misje ONZ. - Tutaj w grę może wchodzić także domorosły pirotechnik. Taką bombę w domowych warunkach nie jest trudno zrobić. Być może ktoś chce nam dać także ostrzegawczy sygnał. Już niedługo w Polsce odbędą się Światowe Dni Młodzieży oraz szczyt NATO. Moim zdaniem nie są to jednak terroryści. Oni zrobiliby to z większym rozmachem. Skonstruowaliby bombę tak, żeby były ofiary - dodaje Mikołajczyk.

Sugeruje także, jak w takiej sytuacji powinien zachować się kierowca miejskiej komunikacji. - Jeżeli ktoś ma podejrzenia, co do pakunku w pojeździe, powinien zatrzymać autobus lub tramwaj i wyprowadzić z niego pasażerów. Nie powinien sam ruszać paczki – dodaje Mikołajczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska