Wybuch pod rzeźnią

Michał Wandrasz
Eksplozja ładunku górniczego uszkodziła bramę wjazdową i rynnę przy jednej z posesji we wsi Krzywa Góra koło Pokoju. Na szczęście nikt nie ucierpiał.

W czwartek około godziny 21.00 we wsi rozległa się detonacja. Huk pochodził z okolic zabudowań przedsiębiorstwa mięsnego "Kujawiak", należącego do państwa K.
- Huk był spory, bo mieszkam jakieś czterysta metrów od zakładu i oglądałem telewizję, a dobrze go usłyszałem - mówi jeden z mieszkańców wsi.
- Właśnie zamykałem interes, kiedy przyleciały dzieci z sąsiedztwa, że coś się pali koło zakładu - dodaje współwłaściciel miejscowego sklepu. - Pobiegłem po kolegę do domu, a potem razem polecieliśmy na miejsce. Wtedy się okazało, że to nie pożar, tylko był jakiś wybuch. Dowiedzieliśmy się, że gdy to rąbnęło, to chyba z rynny wyleciała druga bomba. Jakiś chłopiec wziął to do ręki, ale jak zobaczył zegarek, to szybko odłożył na ziemię. Z domu sołtysa zaczęliśmy wydzwaniać do policji. Trwało to dość długo, bo nas odsyłali od jednego numeru pod drugi. Wreszcie przyjechała straż pożarna, a potem policja.
Teren wokół miejsca eksplozji został odgrodzony. Ewakuowano mieszkańców czterech najbliższych domów.

- Akurat siadaliśmy do kolacji, kiedy walnęło - opowiada Eleonora Chudy, mieszkająca dokładnie naprzeciwko ubojni. - Kazali nam iść do sąsiadów i tam byliśmy do rana. Nie wiem, kto to mógł zrobić. Nie widziałam, żeby ktoś się kręcił pod tą bramą, a przecież wcale tu nie jest ciemno, żeby nie można było niczego zobaczyć.
Ponieważ na Opolszczyźnie nie ma specjalistycznej jednostki policyjnej do rozbrajania ładunków wybuchowych, do Krzywej Góry wezwano policyjnych pirotechników z pododdziału antyterrorystycznego z Wrocławia.
- Przyjechali przed trzecią ze specjalnym robotem, który zaczął jeździć wkoło tego pakunku i chyba prześwietlał go rentgenem - opowiada pan Alfred. - Nas wtedy odgonili, więc dokładnie nie widziałem. Gdzieś koło piątej odstrzelili spłonkę w tym pakunku i zabrali jego resztę.

W momencie eksplozji w mieszkaniu, które znajduje się na terenie zakładu, przebywała tylko Ewa K. - właścicielka zakładu - oraz jej dzieci.
- Byłem wtedy w Opolu i kiedy wróciłem było już po wszystkim i pełno ludzi wokół - mówi Jerzy K., mąż właścicielki, pełniący rolę dyrektora zakładu. - Mamy podejrzenia wobec pewnego śląskiego biznesmena, który jest nam winien dużo pieniędzy. Mieliśmy już nawet kiedyś pod zakładem podrzucone koktajle Mołotowa. Tym razem był to podobno ładunek górniczy o niezbyt dużej sile wybuchu. Policjant powiedział mi, że ten pierwszy ładunek miał większą moc. Obie bomby były chyba połączone. Zegar, który znaleziono przy tej drugiej rurze, wskazywał podobno, że druga bomba miała wybuchnąć około 6.00.

Przedsiębiorstwo Przemysłu Mięsnego "Kujawiak" założył przed dziewięcioma laty Jerzy K., dzięki pieniądzom i doświadczeniu, jakie przywiózł ze Stanów Zjednoczonych. Po kilku latach prosperity nadeszły gorsze czasy i od około dwóch lat firma praktycznie nie funkcjonuje.
- Związaliśmy się jakiś czas temu z biznesmenem ze Śląska, z którym mieliśmy założyć swego rodzaju konsorcjum - opowiada Jerzy K. - On miał nam załatwić kontrakt na dostawę 100 tysięcy ton mięsa do Rosji. Na rozkręcenie tego interesu Ślązak potrzebował kredytu. Zabezpieczeniem była moja firma. Jeden kredyt na 30 starych miliardów został spłacony, drugi na 20 miliardów też, a trzeciego, na 30 miliardów, już nie spłacił i to spadło na moje plecy. Teraz ten człowiek ma kilka postępowań karnych i prawie 55 milionów złotych długów. Nam natomiast różne firmy i instytucje są winne 15 milionów złotych.

Według właściciela "Kujawiaka", śląski biznesmen może chcieć zastraszyć rodzinę K., aby Ewa K. nie zeznawała jako świadek w jednej ze spraw karnych przeciwko niemu, jakie toczą się w katowickim sądzie.
To czy podejrzenia mięsnego przedsiębiorcy są racjonalne, wyjaśni postępowanie, które prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Namysłowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska