Wzdłuż ulicy Ozimskiej wycięto część topoli. Z kolei w rejonie ul. Wrocławskiej usunięto dwa drzewa, które rosły koło przejścia dla pieszych na wysokości Wydziału Sztuki Uniwersytetu Opolskiego. Trzecie jest przeznaczone do wycinki.
- W mieście regularnie ubywa drzew. To przykry widok – mówi pani Joanna, która mieszka w jednym z bloków przy ul. Wrocławskiej. – Ale to chyba także owoc wieloletnich zaniedbań. Drzew nie można zostawić samym sobie. Miasto powinno o nie dbać – uważa.
Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik prezydenta Opola, podkreśla, że na zlecenie MZD usuwane są tylko drzewa, które są suche albo chylą się w kierunku jezdni, zagrażając pieszym, rowerzystom i kierowcom.
- Część cięć to reakcja na wioski samych opolan, inne to owoc wniosków komisji ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego – wylicza.
- Prace te są na ukończeniu. Nie wykluczamy kolejnych w miarę pojawiania się informacji o kolejnych martwych drzewach – przyznaje Katarzyna Oborska-Marciniak.
Pani rzecznik podkreśla, że miasto usuwa tylko te drzewa, na których nie ma gniazd. - Jeśli na drzewie, nawet suchym, jest gniazdo, to nie można go wyciąć. Musimy czekać. Każda wycinka poprzedzona jest uzyskaniem pozwolenia – mówi.
Zobacz też: Letnie upały, jak reagować w razie udaru słonecznego?