Wyczyść przestrzeń wokół siebie

fot. 123rf
Minimalizm. Ta moda przychodzi do nas z Zachodu. Fascynuje się nią głównie młoda generacja. Minimalizm zaczyna się od porządkowania rzeczy. Głównym efektem  jest jednak porządkowanie  w głowie. Skreślamy lub rozkładamy w czasie cele, które mają powiększyć nasz stan posiadania. Mniej pracujemy, mniej kupujemy, mniej się spieszymy. Żyjemy uważniej, a zaoszczędzony czas przeznaczamy na bycie z rodziną i  znajomymi, kontakt z przyrodą i rozwój intelektualny.
Minimalizm. Ta moda przychodzi do nas z Zachodu. Fascynuje się nią głównie młoda generacja. Minimalizm zaczyna się od porządkowania rzeczy. Głównym efektem jest jednak porządkowanie w głowie. Skreślamy lub rozkładamy w czasie cele, które mają powiększyć nasz stan posiadania. Mniej pracujemy, mniej kupujemy, mniej się spieszymy. Żyjemy uważniej, a zaoszczędzony czas przeznaczamy na bycie z rodziną i znajomymi, kontakt z przyrodą i rozwój intelektualny. fot. 123rf
Ortodoksyjni wyznawcy minimalizmu, nowego stylu życia, uważają, że człowiekowi wystarczy do szczęścia 100 rzeczy. Przeciwnicy mówią, że to dorabianie ideologii do biedy i bezrobocia.

Joanna uważa, że minimalizm powinno się przepisywać na receptę wszystkim ludziom zmęczonym, przepracowanym i "zakredytowanym". Takim, co to muszą mieć porządną, najmodniejszą furę, superchatę, ale i takim, których niby na wiele nie stać, ale lubią poprawić sobie humor jakimś gadżetem, ciuchem czy "kurzochwytką". Ich szafy przypominają teatralne garderoby, a mieszkania - magazyny rzeczy znalezionych.

Joannę zafascynował minimalizm od momentu, gdy w zeszłym roku pojechała do koleżanki do Paryża. Była zdumiona, jak bardzo skromna stała się zawartość szafy przyjaciółki i jak mało w niej kolorów.

Gościła u koleżanki kilka lat wcześniej, a teraz zauważyła, że wiele przedmiotów zniknęło z jej mieszkania, co sprawiło, że stało się ono większe, pełne powietrza i światła. Goszcząc u koleżanki poprzednim razem, trafiła na czas wyprzedaży. Całe popołudnia spędzały w sklepach, kupując bez namysłu to, co było najtańsze. Niektórych rzeczy Joanna nigdy nie włożyła, bo do niczego nie pasowały i nie były stosowne na żadną okazję.

Oprócz różnic w stylu życia paryskiej przyjaciółki, które dało się dostrzec, Joanna niektóre po prostu odczuła. Kumpelka przestała się tak spieszyć. Nie dorabiała już wieczorami, siedząc przy komputerze. Była wyraźnie spokojniejsza, miała czas na rozmowy, na wspólne gotowanie i na życie bez dawnej gonitwy. To ona przybliżyła Joannie ideę minimalizmu, którym fascynuje się młoda generacja Francuzek.

Satysfakcja z odejmowania

U nas minimalizm ma konotacje pejoratywne. Kojarzy się bardziej z abnegacją niż racjonalnym podejściem do rzeczywistości. Niewielki dorobek materialny świadczy nie o filozoficznym podejściu do życia, ale o braku ambicji lub nieudacznictwie.

Dom, samochód znanej marki, wakacje w ciepłych krajach, dizajnerskie meble i ubrania - to marzenia młodych i "jeszcze młodych młodych" ludzi. Ich realizacja okupiona jest najczęściej pracą ponad siły, wzięte na te cele kredyty spędzają sen z powiek.

Ludzie, którzy mają niewiele pieniędzy, wcale nie żyją spokojniej. Kupują towary z przekreśloną "starą" ceną albo z napisem "promocja". Przez moment czują się szczęśliwi, bo trafiła im się okazja. Do kolejnych zakupów zachęcają ich sklepowe witryny z wielkimi planszami "wyprzedaż" i telewizyjne reklamy wmawiające, że jesteśmy warci nowego gadżetu.

Nawet ludzie pracujący na śmieciowych umowach marnują ciężko zapracowane pieniądze na kupowanie rzeczy zupełnie im niepotrzebnych. Są i tacy, których stać na wydawanie pieniędzy tylko w lumpeksach, a i oni nie mogą przejść obojętnie obok ciucha "na wagę", bo kosztuje tylko kilka złotych.

Wszyscy powinni wiedzieć, że z Zachodu idzie do nas nowa moda, która stanowi antidotum na nadmierny konsumpcjonizm. Radość czerpaną z dodawania kolejnych rzeczy do tego, co już posiadamy, ma zastąpić sztuka mądrego odejmowania. Najbardziej radykalni każą pozbyć się nadmiaru przedmiotów z najbliższego otoczenia i ograniczyć do posiadania 100 rzeczy oraz 10 sztuk garderoby na sezon.

Pozbyć się rzeczy to nie znaczy wyrzucić. Na ich wytworzenie poszły przecież surowce, uszczuplając kurczące się zasoby Ziemi, została zużyta cenna energia, a w powietrze wyemitowano szkodliwe dla zdrowia gazy.

Minimalizm łączy się bowiem ściśle z nową filozofią życia, eliminacją eksploatacji siebie, a także zasobów naturalnych, ze społeczną i ekologiczną odpowiedzialnością. Oczyszczając własne mieszkanie ze zbędnych rzeczy, trzeba znaleźć dla nich nowych właścicieli, którym się przydadzą. Służą temu bardzo popularne m.in. w Niemczech wyprzedaże garażowe.

Ktoś policzył, że najwięcej pieniędzy jesteśmy w stanie wydać na mające przyjść na świat dziecko. Rodzice, dziadkowie i chrzestni kupują bez umiaru kaftaniki, kocyki, łóżeczka, leżaczki, baldachimki, nocniczki, podgrzewacze i dziesiątki różnych gadżetów. Większość okazuje się zupełnie nieprzydatna, a z ubranek niemowlę błyskawicznie wyrasta. Wszystko to zostało kupione nie dlatego, że były niezbędne dziecku ale... dorosłym.

Zacznij od torebki

Nowy styl życia znajduje już i u nas naśladowców. Blogerki dzielą się swoimi doświadczeniami i radzą, od czego zacząć porządkowanie przestrzeni wokół siebie.
Podobno spektakularny efekt kobiety odczują natychmiast po uporządkowaniu... torebki.

Kiedy znikną z niej niepotrzebne paragony, kwity, wizytówki od osób, z którymi nie chcemy mieć kontaktu, kosmetyki z resztkami zawartości, bardzo łatwo znajdą się w niej kluczyki.

Kolejnym krokiem jest remanent w szafie. Przeglądając ubrania zostawiamy w niej te, które pasują do nas... rozmiarem. Zawartość szafy ma reprezentować właścicielkę - taką, jaką jest ona teraz, a nie jaką chciałaby być lub była jakiś czas temu.

Warto też wybrać dwa kolory bazowe i kilka uzupełniających, by potem nie mieć problemów z tym, co do siebie pasuje. Jeśli zauważymy brakujące elementy, należy sporządzić ich listę, a potem kupować tylko to, co się na niej znalazło.
- Jeśli zastosujecie się do mojej rady - zachęca blogerka minimalistka, od razu dostrzeżecie korzyści: oszczędzacie czas i pieniądze i jesteście lepiej ubrane. Teraz czekają was dalsze redukcje - w lodówce, zamrażarce, cargo spiżarni i domowej bibliotece.

Kiedy już zawalczymy z niekontrolowanym kupowaniem prawdopodobnie będzie nas stać na minimalizm w wersji bardziej luksusowej. Znamy go już nie tylko z zachodnich współczesnych "odkryć", ale i z rad naszych rodziców, którzy nawet w ciężkich powojennych czasach woleli inwestować w porządne, wełniane płaszcze czy dobre buty, bo - jak mawiali - biednych nie stać na kupowanie byle czego, a porządna rzecz nie tylko dłużej służy, ale też pięknie się starzeje.

Nowe minimalistki nie ograniczają swojej filozofii życiowej do prostego ubioru, ale interesują się, z jakiego surowca powstał produkt, na który chcą wydać pieniądze, i jak byli traktowani pracownicy, którzy go uszyli czy zrobili.

Te same zasady dotyczą wyboru mebli, a nawet żywności. Sezonowe nowinki są w złym guście. Liczy się funkcjonalność i ponadczasowość. Stąd powrót do tradycji - modernistycznych wzorców w mieszkaniowym wzornictwie oraz baczne analizowanie, czemu zawdzięcza niezmienne od lat powodzenie skandynawskie wzornictwo. Okazuje się, że przez całe lata nie zdewaluowały się takie wartości jak dobre rzemiosło oparte na tradycji, a także racjonalne podejście do ludzkich potrzeb.

Najwyraźniej nowy trend zaczyna dominować w modzie. Guru minimalizmu stała się brytyjska projektantka z firmy Celine - Phoebe Philo, która w ubiegłym roku (uznana za objawienie) wylansowała proste ubiory i bardzo wygodne obuwie. Dziwadła, które kaleczyły stopy modelkom na wybiegu, najwyraźniej powinny trafić do muzeum. Sama projektantka lansuje skromny styl życia, a świat chce ją naśladować.

Ludzie, którzy uważają się za wyznawców minimalizmu, mówią, że są z tego same korzyści. Oczyszczenie przestrzeni wokół siebie pozwala osiągnąć stan równowagi, którego nic nie rozprasza. Dzięki temu potrafią się zatrzymać, obserwując ptaka kąpiącego się w kałuży czy pijąc poranną kawę - po prostu na chwilę przestają myśleć o tym, co dziś muszą.

Żeby się wymienić rzeczami, trzeba się spotkać w realnej, a nie wirtualnej przestrzeni, odejść od komputera, poznać nowych ludzi i czasem nauczyć się rozmawiać z tymi, z którymi nie łączą nas służbowe kontakty. W ten sposób minimalizm, niby związany ze sferą materialną, otwiera przed ludźmi inną, zaniedbaną dotąd przestrzeń do zagospodarowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska