Pierwszy z tych zespołów ograł po pełnym emocji boju niżej notowaną Nysę Kłodzko, z kolei drugi długo gonił faworyzowanego Górnika Wałbrzych, ale w konsekwencji nie starczyło czasu i chyba też trochę sił.
Zacznijmy zatem od optymistycznych wieści. W przypadku meczu prudniczan mieliśmy bój na całego, choć akurat oni zaczęli dobrze. Wszak po „trójce” Marcina Sroki wyszli na prowadzenie 13:6. Co z tego jednak skoro przez kolejne cztery minuty nie zdobyli żadnego punktu, za to miejscowi ugrali ich dziewięć. Ten impas przełamał dopiero Wojciech Pisarczyk, który w dwóch akcjach rzucił pięć punktów. Niemniej to do miejscowych ostatecznie należała pierwsza kwarta.
Początek drugiej był już dość wyrównany, aż wreszcie swój czterominutowy zastój w ofensywie zanotowali gracze Nysy, co wykorzystali biało niebiescy i zrobiło się 28:35. Miejscowych obudził dopiero trafieniem z dystansu Tomasz Madziar swego czasu długo związany z Pogonią. Jego koledzy dobrze zareagowali na ten znak i z biegiem czasu przejmowali inicjatywę, aż dość szybko po zmianie stron odzyskali przewagę (44:41).
I od tego czasu mieliśmy znowu walkę na całego z dość często zmieniającym się prowadzeniem szczególnie na przełomie trzeciej i czwartej „ćwiartki”. Żadna z drużyn nie zamierzała odpuszczać. W końcówce jednak najwięcej zimnej krwi zachował Piasarczyk, który zdobył ostatnie dziewięć punktów Pogoni, z czego pięć z linii rzutów wolnych. I to de facto przeważyło na korzyść gości.
Nysa Kłodzko - Pogoń Prudnik 71:74 (22:20, 13:19, 23:17, 13:18)
Pogoń: Pisarczyk 17, Mroczek-Truskowski 14, Salamonik 10, Sroka 10, Suliński 8, Mordzak 4, P. Garwol 3, Sanny 3, Wieczorek 3, Nowakowski 2.
W Wałbrzychu natomiast zanosiło się na pogrom. Co prawda na początku przyjezdni jeszcze jakoś się trzymali, ale od stanu 7:8 ich gra zupełnie się posypała… a raczej to rywale zaczęli prezentować się kapitalnie. Tym samym po nieco ponad kwadransie mieli już 20 punktów przewagi (36:16). Potem co prawda nieco zwolnili tempo, ale i tak tuż po zmianie stron było już 51:27 dla nich.
Od tego czasu zaczął się jednak kapitalny zryw akademików. Dość napisać, iż kolejne pięć minut wygrali oni aż 20:2. Tym samym do miejscowych tracili już wówczas zaledwie sześć „oczek”. Kapitalnie spisywał się wówczas Adam Kaczmarzyk, który zdobył 12 z 20 punktów.
Później przyjezdni odskoczyli na 66:57, jednak nadzieje na odwrócenie losów spotkania wciąż były. Niestety, koszykarze Górnika w kolejnej kwarcie wyraźnie uspokoili grę i kontrolowali przebieg wydarzeń na tyle, że ich przewaga wzrosła nawet do stanu 82:67. Ostatnie 120 sekund to „pogoń 16:7” opolan, ale na więcej już nie starczyło czasu.
Górnik Wałbrzych - Weegree AZS Politechnika Opole 89:83 (28:13, 21:14, 17:30, 23:26)
AZS PO: Kaczmarzyk 25, Krzywdziński 13, Szymański 13, Załucki 11, Ochońko 7, Wilk 6, Skiba 3, W. Leszczyński 3, Kiwilsza 2, Cichoń, Dawdo, M. Leszczyński.

Tomasz Pawlak - Dolnośląska Kraina Rowerowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?