Podkreślał, że był to wyjazd nie budzący żadnych rozterek. Nie wzbudził w nim jakiejkolwiek refleksji fakt, iż ktoś mu tę podróż opłacił. W trakcie poniedziałkowej konferencji prasowej można było odnieść wrażenie, że oto przed dziennikarzami siedzi niewinna owieczka, a żurnaliści niczym stado wilków chcą ją rozszarpać.
Jednak już dzień później Łukawiecki, wezwany "na dywanik" do Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych, złożył wraz z innymi dyrektorami kas chorych oświadczenie, że ich wyjazd do Południowej Afryki był wysoce niefortunny. Podpis Łukawieckiego widnieje pod tą samokrytyką jako pierwszy. Dlaczego szefowie kas chorych posypali głowy popiołem? Zapewne obawiają się utraty stołków, gdyż wyszło na jaw, że w eskapadzie do RPA uczestniczył jednak przedstawiciel francuskiej firmy farmaceutycznej.
Łukawiecki, jak i pozostali dyrektorzy nadal się upierają, że nic nie wiedzieli o jego obecności. Trudno jednak uwierzyć, iż przedstawiciel firmy Roche podróżował incognito, bo w takim razie, po co by się z nimi wybierał? Miał konkretny cel do spełnienia i łatwo się go domyślić.
Szkoda, że posiedzenie rady opolskiej kasy, pracodawcy dyrektora, odbędzie się dopiero 22 czerwca, bo do tego czasu sprawa się rozmyje. A może o to chodzi? Komisja etyki SLD, która miała ją również wyjaśnić - też jest nierychliwa. Dyrektor Łukawiecki powinien wziąć sobie do serca słowa, jakie pod adresem dyrektorów kas chorych wypowiedział wiceminister zdrowia Andrzej Nauman: - Urzędników państwowych obowiązują zachowania zgodne z etyką.
Eskapada do RPA z etyką niewiele miała wspólnego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?