Śmiało można napisać, iż były to porażki w różnym stylu. Pierwsza z tych ekip poległa dopiero po dogrywce, druga dopiero w końcówce mocno zniwelowała straty, bo wcześniej zanosiło się na pogrom.
Spotkanie opolan w Pruszkowie dość obrazowo można określić stwierdzeniem „z piekła do nieba i z powrotem”. Mniejsza o to, że od początku gospodarze nadawali ton grze i z reguły prowadzili, nie licząc początku trzeciej odsłony gdy było 43:40 dla podopiecznych Rafała Knapa. Pod koniec tej samej kwarty miejscowi wyszli jednak na prowadzenie 61:47, a na początku kolejnej mieli 11 „oczek” przewagi.
Wtedy to akademicy obudzili się i najbliższe 230 sekund wygrali w stosunku 17:1! Aż 11 punktów z tego zdobył Aleksander Załucki, z czego aż trzy razy trafił z dystansu. To sprawiło, iż to AZS miał większy dorobek ogólny na swoim koncie (69:64). Za to później rozgorzała walka na dobre.
Wydawało się jednak, że przyjezdni wytrzymają presję... aż do dogrywki kapitalnym trafieniem z dystansu doprowadził - świetnie prezentujący się tego dnia - Mateusz Szczypiński (31 punktów w tym osiem "trójek").
Naszych koszykarzy to nie zraziło. W doliczonym czasie gry jeszcze raz podjęli próbę zwycięstwa i prowadzili nawet 82:78. Niestety w ostatnich 69 sekundach już nie zdobyli ani jednego punktu, a rywale osiem i to oni mogli cieszyć się z końcowego triumfu.
Znicz Pruszków - Weegree AZS Politechnika Opole 86:82 (22:17, 18:22, 21:13, 13:22, d. 12:8)
AZS PO: Załucki 19, Szymański 16, Kaczmarzyk 14, Ochońko 9, W. Leszczyński 8, Krzywdziński 7, Kiwilisza 3, Cichoń 2, Krawiec 2, M. Leszczyński 2, Dawdo.
W Wałbrzychu gdzie grali biało-niebiescy z kolei długo zanosiło się na prawdziwy pogrom. Górnik w pewnym momencie prowadził już bowiem nawet 47:20.
Na przełomie drugiej i trzeciej odsłony prudniczanie jednak wyraźnie się obudzili. Dość napisać, iż nieco ponad pięciominutowy fragment gry wygrali wówczas 17:3. Wtedy to pięciokrotnie trafili zza linii 6.75 m, a po dwa razy uczynili to Maciej Garwol i Tomasz Nowakowski (pierwszy przed przerwą, drugi po niej).
Tomasz Michalak szczególnie mocno musiał mocno wpłynąć na swoich podopiecznych w szatni, gdyż po wyjściu z niej zdobyli dziewięć punktów z rzędu.
Niestety, to wszystko na co było ich stać tego dnia. Gospodarze w pewnym momencie zatrzymali tę pogoń i znowu w pełni kontrolowali przebieg gry utrzymując - z lepszym lub gorszym skutkiem - przewagę na poziomie 20 „oczek”.
Co prawda w końcówce spotkania prudniczanie jeszcze nieco zniwelowali straty, ale nie mieli już czasu, ani też chyba sił by powalczyć o zwycięstwo. Tym bardziej, że na parkiecie choćby na chwilę nie pojawili się obecni na ławce rezerwowej tacy zawodnicy jak: Grzegorz Mordzak, Marcin Salamonik, Marc-Oscar Sanny i Marcin Sroka.
Górnik Wałbrzych - Pogoń Prudnik 82:71 (25:10, 25:18, 19:21, 13:22)
Pogoń: P. Garwol 22, Pisarczyk 16, Nowakowski 13, Mroczek-Truskowski 11, M. Garwol 6, Suliński 2, Wieczorek 1, Kociuga.
Gala boksu Żmigród
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?