MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wylizał się z kłopotów

Beata Cichecka
Antoni Dobruk, założyciel i prezes wytwórni, uwielbia lody od dziecka.
Antoni Dobruk, założyciel i prezes wytwórni, uwielbia lody od dziecka.
Lody to biznes, który kręci się tylko latem. Mimo to LODGAR jest jedną z nielicznych firm w Nysie, która utrzymuje się na rynku i daje zatrudnienie.

KTO WYNALAZŁ LODY
Już starożytni Grecy i Rzymianie robili lody ze śniegu, owoców i miodu. Arabowie wymyślili chłodzący owocowy sorbet. Recepturę lodów przywiózł z Chin do Włoch Marco Polo. Do Polski trafiły one w czasach saskich, a przyrządzano je z owoców, zamrożonych soków i śmietany. W XX wieku przemysł lodziarski zdominowali Amerykanie, którzy wylansowali lody na patyku i w polewie czekoladowej.

LODY NIE TYLKO DLA OCHŁODY
Lody nie tylko ochładzają, ale też zaspokaja ją głód. Są lekkostrawne i mają tylko 80 kalorii, podczas gdy pączek ma ich prawie 300, a kawałek tortu 450. Lody mają wysokie walory odżywcze. Zawierają witaminy A, B, C, D, PP, sole mineralne: wapń, fosfor, potas, magnez, węglowodany, białka i niezbędne dla człowieka aminokwasy.

DLACZEGO JEMY LODY
Według badań OBOP z 2003 r.:
87% - Polaków liże lody, aby sprawić sobie przyjemność
82% - aby coś przekąsić między posiłkami
80% - z głodu
59% - ze znudzenia
52% - ze zmęczenia
43% - aby się pocieszyć
39% - z przyzwyczajenia latem
36% - ze zdenerwowania, dla rozładowania stresu.
Lody wolą kobiety, które jedzą je częściej - dla rozładowania napięcia. Panowie sięgają po nie dla ochłody.

Założyciel wytwórni, Antoni Dobruk, do 1990 roku był budowlańcem. Planował rozszerzyć działalność o produkcję węzłów cieplnych i prefabrykatów. Kupił działkę w Skorochowie pod Nysą i zaczął budować warsztat, ale go nie otworzył, bo w branży nastąpił zastój. Co robić - myślał - budynek stoi, trzeba go wykończyć, a tu zbytu nie ma. Postanowił wziąć się za lody, bo wtedy rodzimej produkcji było niewiele.

Znajomi nie wierzyli, że Dobrukowi się powiedzie. Będzie kręcić lody na klepisku, w stodole podpartej kijem - śmiali się. Nie było mu łatwo. Nie miał doświadczenia, wziął kilkadziesiąt milionów starych złotych kredytu. Ale czym byłoby życie bez ryzyka - powtarzał sobie. Po niespełna roku w Skorochowie stała już fabryka, a produkcja szła pełną parą. LODGAR stał się największą prywatną wytwórnią lodów na Opolszczyźnie. Wkrótce rozbudował hale i chłodnie, rozszerzył produkcję o garmażerkę mrożoną, otworzył własne hurtownie i zaczął eksportować lody na Wschód. Za przedsiębiorczość Antoni Dobruk dostał statuetkę "Trytona Nyskiego".
Teraz fabryka zatrudnia 110 osób. Unowocześniła linie produkcjne i receptury. Dostosowuje się do warunków unijnych. Wdraża nowe systemy bezpieczeństwa zdrowotnego żywności i zarządzania jakością. Jesienią ma otrzymać certyfikaty HACCAP i ISSO 9001:2000, które otworzą jej rynki europejskie i ułatwią dostęp do sieci handlowych.
Polskim firmom nie jest dziś łatwo utrzymać się na rynku opanowywanym coraz bardziej przez zachodnich potentatów, takich jak Algida i Nestle. - Czasy są ciężkie - wzdycha Antoni Dobruk. - Drogę na Wschód nam zamknięto. Gdyby nie sieć własnych hurtowni i wytrwałość, byłoby już po nas. Nigdy nie byłem na urlopie. Razem z synami, którzy pomagają w prowadzeniu rodzinnej firmy, pracujemy 24 godziny na dobę.
LODGAR wytwarza 35 rodzajów lodów. W sezonie, który trwa od maja do września, sprzedaje kilkadziesiąt milionów sztuk. Potem produkcja staje. Przez cały rok idzie tylko garmażerka - pierogi, kluski, flaczki, fasolka po bretońsku.

- Polacy nie lubią lodów w zimie - ubolewa Paweł Dobruk, wiceprezes ds. handlowych. - Statystyczny mieszkaniec zjada 3 litry rocznie, podczas gdy jeden Niemiec konsumuje 6 litrów, Czech i Rosjanin 8 litrów, Szwed i Norweg 16 litrów, a Amerykanin 25 litrów. Jesteśmy też tradycjonalistami. Od lat wybieramy te same smaki, najchętniej śmietankowe i kakaowe. Lodów cebulowych albo o smaku boczku czy krewetek, które wymyślają Włosi, nikt by nie tknął.
Mimo wszystko o markę i jakość produktów trzeba dbać, wprowadzać nowości, zaskakiwać kształtem, opakowaniem, kusić nazwą, jak: "Amorek", "Pychotka", "Twister", "Mr. Ice" czy "Perseusz". Tajemnice swoich wyrobów lodziarze zdradzają niechętnie. - Najważniejsze są naturalne składniki: mleko, tłuszcz kokosowy, cukier, woda, a także dodatki: pasty owocowe, czekolada, orzechy - wylicza Władysław Brzeziński, dyrektor ds. produkcji i administracji. - Jajek i masła już się do lodów nie daje. Duże znaczenie ma także ubijanie, czyli napowietrzanie masy i jej właściwe schładzanie.

Według Dobruków popyt na lody w Polsce jest mały dlatego, że ludzie nie mają pojęcia o ich zaletach i wartościach odżywczych. - Króluje u nas mit, że wywołują anginę u dzieci - mówi Paweł Dobruk. - A to nie prawda. Są zdrowe i można je śmiało jeść i latem, i zimą.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska