Targi nto - nowe

Wynik się nie liczył

Witold ŻurawiCki
Reprezentacje obu gmin z długich kawałków materiału musiały upleść warkocze. Na pierwszym planie drużyna z Radłowa: wójt Włodzimierz Kierat (pierwszy z lewej), Agnieszka Jarosińska - przewodnicząca Rady Gminy oraz radna Teresa Gielsok.
Reprezentacje obu gmin z długich kawałków materiału musiały upleść warkocze. Na pierwszym planie drużyna z Radłowa: wójt Włodzimierz Kierat (pierwszy z lewej), Agnieszka Jarosińska - przewodnicząca Rady Gminy oraz radna Teresa Gielsok.
Tylko około stu pięćdziesięciu osób wzięło wczoraj udział w integracyjnym festynie Rudniki - Radłów.

Szyki organizatorom pokrzyżowała fatalna pogoda. I w sobotę, gdy rywalizowały drużyny siatkarskie z obu wiosek, i w niedzielę, gdy miały się odbyć właściwe zawody gmin i wielki piknik, było zimno i padało, dlatego niedzielną imprezę przeniesiono ze stadionu do radłowskiej sali gimnastycznej. Na szczęście na wieczorną dyskotekę ściągnęła już młodzież z obu wiosek - bawiło się tam kilkaset osób.
To była już czwarta edycja festynu, organizowanego na przemian w obu wioskach. Jego celem jest integracja obu społeczności. Gminę Radłów zamieszkuje głównie mniejszość niemiecka, Rudniki to z kolei gmina typowo polska. Przed laty bywało, że na tle narodowościowym dochodziło do tragedii, gdy Ślązak z Radłowa poznał Polkę - rudniczankę, lecz rodzice obojga młodych nie zezwalali na spotkania.

- Dzisiaj to już inne czasy, inne spojrzenie na problemy narodowościowe - mówi wójt Radłowa Włodzimierz Kierat. - Najlepszym tego dowodem jestem ja. Urodziłem się w Starokrzepicach w innym województwie, ale w Radłowie pracuję już 18 lat i tutaj się ożeniłem.
- Festyn to przede wszystkim dobra zabawa. Szkoda, że ze względu na aurę nie dojdzie do meczu w getballa między oboma wójtami. Odegrałbym się, bo w meczu siatkówki oldbojów Rudniki przegrały. Ale i tak nigdy wynik nie był tutaj najważniejszy - zastrzegł Andrzej Pyziak, wójt Rudnik.

Zabawa była przednia, gdyż w programie przygotowanym pod okiem Renaty Gnot - kierowniczki Gminnego Ośrodka Kultury w Radłowie, było ponad 20 konkursów zręcznościowych, wiedzy o obu gminach itp. Na przykład reprezentacje obu gmin na wyścigi plotły wielkie warkocze, zbierały guziki czy piły wodę łyżeczkami. Musiały też na przykład ułożyć hasło o festynie. I tak powstały dwa slogany: "Rudniki i Radłów dwa bratanki, i do pracy, i do szklanki" oraz "Radłów fajny sąsiad jest, bo festyny robi fest". Wystąpiły także zespoły folklorystyczne "Rudniczanki" i orkiestra dęta z Radłowa.
- To fajna impreza, szkoda, że muszę szybciej wyjść, bo spieszę się do pracy - powiedziała nam Brygida Weber z Radłowa, która na festyn przyszła z córką Karoliną.
Największe emocje przeżywały dzieci z zespołów "Impuls" i "Maska", które na zajęciach w radłowskim GOK-u przygotowały na festyn programy teatralno-taneczne.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska