Wypadek w Intersilesii. Prokurator zażądał kary za śmierć 19-letniego Łukasza

fot. archiwum
Przyjaciele Łukasza po tragicznym wypadku w Intersilesii zorganizowali marsz milczenia.
Przyjaciele Łukasza po tragicznym wypadku w Intersilesii zorganizowali marsz milczenia. fot. archiwum
Sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata i 300 zł na cele społeczne. Takiej kary domaga się prokuratura w Strzelcach Opolskich dla głównego oskarżonego ws. śmierci w Intersilesii McBride. Pozostałym grozi do 3 lat więzienia.

Do sądu rejonowego w Strzelcach Opolskich wpłynął akt oskarżenia. Prokuratura stawia w nim zarzuty czterem pracownikom Intersilesii, którzy jej zdaniem przyczynili się do śmierci 19-letniego Łukasza.

Chodzi o wypadek, do którego doszło w czerwcu ubiegłego roku. Młody pracownik obsługiwał w tym dniu maszynę wytwarzającą plastikowe opakowania. W pewnym momencie w urządzeniu zaklinowała się jedna z butelek.

Chłopak otworzył drzwi maszyny i wszedł do środka, żeby usunąć wadliwą wylewkę. Nie wiedział, że urządzenie cały czas pracowało. Zaklinowana prasa nagle ruszyła miażdżąc młodego pracownika.

Śledczy ustalili, że główną winę za wypadek ponosi Tomasz S, kierownik działu produkcji. To on kazał wymontować z maszyny zabezpieczenie, które wcześniej się zepsuło. Zamiast tego zostało tam zamontowane obejście, które pozwalało na pracę urządzenia nawet przy otwartych drzwiach.

Tomasz S. przyznał się do winy. Zaproponował, że chce dobrowolnie poddać się karze. Prokurator przystał na propozycję sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata i wpłacenie 300 zł na cel społeczny.

- To kpina z ludzkiej śmierci... - mówi z niedowierzaniem ojciec Łukasza. - Nie mogę w to uwierzyć, że prokurator przystał na tak niską karę. Tym bardziej, że ten kierownik po wypadku zacierał ślady. Kazał przecież mechanikowi, żeby zamontował w maszynie zabezpieczenia. Dopiero gdy wszystko wyszło na jaw przyznał się do winy.

Podobnie o propozycji kary mówią znajomi Łukasza, którzy we wrześniu ub. roku wyszli na ulice Strzelec Opolskich. Domagali się wtedy ukarania sprawców wypadku.

- Wiem, że Łukaszowi życia nic już nie wróci - mówi Piotrek. - Ale słyszałem o wyższych karach np. dla pijanych rowerzystów.

Poza Tomaszem S. prokurator oskarżył także Gerarda F., mechanika który bezpośrednio majstrował przy urządzeniu oraz Piotra P., brygadzistę na zmianie którego doszło do wypadku.
Obu mężczyznom za narażenie na utratę życia i naruszenie przepisów BHP grozi kara do 3 lat więzienia. Ponadto Mariusz D., pracujący jako automatyk odpowie za zacieranie śladów.

Strzelecka prokuratura przekonuje, że kara o którą wnioskuje dla głównego oskarżonego jest adekwatna.

- Tomasz S. przyznał się do winy, wyjaśnił jak doszło do wypadku i wyraził skruchę - mówi Henryk Wilusz, ze strzeleckiej prokuratury. - Wzięliśmy też pod uwagę fakt, że nie był wcześniej karany.

Prokuratura zdecydowała, że nie będzie domagać się kary dla Andrzeja K., który był przełożonym Tomasza S. Wcześniej ten drugi, mówił, że kierownictwo wyższego szczebla bardzo naciskało, by produkcja szła w firmie bez żadnych przerw. Prokurator nie dopatrzył się w tym jednak znamion przestępstwa.

Ostatecznie o wysokości kary dla czterech oskarżonych pracowników zdecyduje strzelecki sąd.

Więcej o zarzutach jakie stawia oskarżonym prokurator czytaj w sobotę w papierowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska