Wypadek w Kozłowicach. W aucie pijani ludzie, nikt się nie przyznał. Śledztwo zostało umorzone

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Tajemniczy wypadek skody octavii na drodze Kozłowice - Jamy. Do dzisiaj nie wiadomo, kto był kierowcą, a pod względem formalnym nie był to nawet wypadek.
Tajemniczy wypadek skody octavii na drodze Kozłowice - Jamy. Do dzisiaj nie wiadomo, kto był kierowcą, a pod względem formalnym nie był to nawet wypadek. OSP Gorzów Śląski/ OSP Kozłowice
Nadal nie wiadomo, kto w maju rozbił nowiutki samochód na drodze pod Kozłowicami. W środku siedzieli znani mieszkańcy Olesna. Wszyscy byli pijani, ale żaden nie przyznał się do prowadzenia samochodu. Śledztwo w sprawie spowodowania wypadku zostało umorzone. Sprawdziliśmy, z jakiego powodu.

Chodzi o tajemniczy wypadek, do którego doszło w niedzielę, 23 maja. Tajemniczy, ponieważ do dzisiaj nie wiadomo, kto był kierowcą. Wiadomo, że samochodem jechali znani mieszkańcy Olesna: syn oleskiego polityka oraz syn miejscowego przedsiębiorcy. Kompletnie rozbili nowiutkie auto. Mieli ogromne szczęścia, że wyszli z tego cało.

Troje mieszkańców Olesna (dwaj mężczyźni oraz kobieta) wyjechało 23 maja po siódmej rano skodą octavią drogą wojewódzką nr 487 do Boroszowa i dalej drogą powiatową w kierunku miejscowości Jamy. Wiadomo, że wcześniej byli na imprezach (jeden na weselu, drugi na imprezie domowej.

O godz. 7:45 kierowca skody octavii przy dużej prędkości wypadł z drogi i zrobił doszczętnie auto. Nowoczesne auto naszpikowane elektroniką samo wysłało zawiadomienie o wypadku wraz z położeniem GPS.

Wszystkie 3 osoby jadące autem były pijane, co wykazało już badanie alkosensorem na miejscu. Pobrano także krew do badań na obecność alkoholu i środków odurzających.

Żadna z osób jadących samochodem nie przyznała się do kierowania autem.

W takim razie policja ma prawo zatrzymać osoby, żeby wytrzeźwiały i złożyły zeznania, nie mogąc wspólnie ich uzgadniać między sobą i mataczyć.

Na zatrzymanie ich na 48 godzin w policyjnej izbie zatrzymań nie pozwolił jednak lekarz, stwierdzając, że uczestnicy wypadku doznali obrażeń, które mogą zagrażać zdrowiu i życiu.

Wszyscy uczestnicy wypadku zostali przewiezieni do szpitala powiatowego w Oleśnie. Tam jednak szybko stwierdzono, że nie potwierdziły się podejrzenia ciężkich obrażeń. Wszyscy troje wypisali się ze szpitala na własne żądanie.

Doszło zatem do zadziwiającego paradoksu: obrażenia uczestników wypadku miały być na tyle poważne, że lekarz nie pozwolił na ich zatrzymanie, a oni sami stwierdzili, że stracili pamięć i nie pamiętają, kto kierował ani jak doszło do wypadku. Jednocześnie nie spędzili w szpitalu ani dnia, wypisali się na własne żądanie i wyszli o własnych siłach. Ostatecznie okazało się, że nie odnieśli żadnych obrażeń, które wymagałyby leczenia i zwolnienia chorobowego.

Formalnie zatem nie był to wypadek, tylko kolizja drogowa.

- Śledztwo zostało umorzone w zakresie spowodowania wypadku drogowego, ponieważ sprawa ta nie wyczerpuje znamion tego przestępstwa - informuje Krzysztof Grajcar, szef prokuratury rejonowej w Oleśnie. - Dokumentację medyczną zbadał biegły z zakresu medycyny sądowej, który stwierdził, że nie doszło do naruszenia czynności narządu ciała, rozstrój zdrowia nie trwał dłużej niż 7 dni.

To jednak nie koniec tej sprawy.

- Do odrębnego postępowania została wyodrębniona sprawa kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości, co jest przestępstwem - dodaje prokurator Krzysztof Grajcar.

Wszystkie trzy osoby jadące skodą były pijane. Miały po 2 promile alkoholu w organizmie. Wskazało to badanie alkosensorem na miejscu oraz późniejsze badanie krwi

Ciągle nie wiadomo jednak, kto kierował autem, bo wszyscy troje zgodnie twierdzą, że niczego nie pamiętają.

Wiadomo, że kierowcą nie była kobieta. Siedziała ona na tylnym siedzeniu, ponieważ musiała być uwalniana z rozbitego auta.

Kierowcą był zatem jeden z dwóch mężczyzn. Na zabezpieczonych nagraniach z monitoringu w Oleśnie (z ul. Sienkiewicza, czyli z DW 487) widać, jak za kierownicą siedzi właściciel samochodu. Śledczy muszą jednak zbadać, czy na drodze pod Kozłowicami, gdzie doszło do rozbicia auta, za kierownicą nie siedział drugi z mężczyzn (prokuratura bada zabezpieczone ślady: krew na poduszce powietrznej, ustawienie fotela itd.).

- Zebrane dowody z dużym prawdopodobieństwem pozwolą na zidentyfikowanie osoby kierującej samochodem w chwili kolizji - zapowiada prokurator Krzysztof Grajcar.

Kodeks karny
Art. 178a. Prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego
§ 1. Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska