Mierzący ponad metr na dwa głaz leży pomiędzy blokami od ośmiu lat. Jest pozostałością po stojącej kiedyś w pobliżu osiedlowej kotłowni - przed laty był zaczepem do jednej z lin trzymających komin.
Po demontażu kamień przeniesiono między bloki, gdzie tkwi po dziś dzień. Choć mieszkańcy okolicznych bloków już się do niego przyzwyczaili, to bawiące się na nim dzieci narażone są na niebezpieczeństwo.
- Mój sześcioletni brat bawi się tu często i jemu jak na razie nic się nie stało, ale nie raz widziałam, jak spadały z niego dzieci - mówi mieszkająca na osiedlu Sabina Wróbel. - Bryła jest wysoka i kanciasta. Wystarczy tylko chwila nieuwagi i może dojść do tragedii - dodaje.
W czerwcu tego roku pisaliśmy już o kłopotliwej bryle betonu. Roman Kopij, wiceprezes zarządzającej osiedlem spółdzielni mieszka- niowej w Łambinowicach, mówił wówczas, że najpierw nie było do kamienia odpowiedniego dźwigu, potem o nim... zapomniano.
- Jeszcze przed wakacjami załatwimy dźwig i zabierzemy go z osiedla - obiecywał.
Okazuje się, że po tym zapewnieniu o kamieniu zapomniano ponownie.
- Mimo obietnic kamień przetrwał pod naszymi balkonami przez całe wakacje - denerwują się dzwoniący do nas niemodlinianie.
- Przyznaję się do winy, ale jakoś wypadło mi to z głowy - tłumaczy zapytany o powody zaniedbania prezes Kopij, dodając, że nie miał pojęcia, że sprawa jest tak poważna. - Tym razem obiecuję, że zajmę się sprawą natychmiast, a głaz zniknie z osiedla do końca miesiąca - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?