MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyprawka niekompletna

Fot. Magda Trepeta
- Z kuratorium co jakiś czas przysyłane są dokumenty z nowymi wskazówkami dotyczącymi dotacji na podręczniki - mówi Zuzanna Tracz-Latawska, naczelnik Wydziału Oświaty, Kultury i Opieki Społecznej w Nysie.
- Z kuratorium co jakiś czas przysyłane są dokumenty z nowymi wskazówkami dotyczącymi dotacji na podręczniki - mówi Zuzanna Tracz-Latawska, naczelnik Wydziału Oświaty, Kultury i Opieki Społecznej w Nysie. Fot. Magda Trepeta
Pracownicy gminy Nysa są zbulwersowani decyzją Ministerstwa Edukacji o zmniejszeniu dotacji na zakup podręczników.

W maju bieżącego roku nyski Wydział Oświaty, Kultury i Opieki Społecznej otrzymał z Urzędu Wojewódzkiego polecenie przygotowania wniosku z wyliczeniami, ile dzieci będzie objętych programem ministerialnym dla pierwszoklasistów "Wyprawka Szkolna", refundującym wydatki związane z zakupem podręczników i przyborów. Ośrodek Pomocy Społecznej przygotował listę, z której wynikało, że 160 na 1000 tegorocznych pierwszoklasistów z gminy Nysa kwalifikuje się do przyznania dotacji.

Według wydanego specjalnie w tym celu rozporządzenia Rady Ministrów, każde dziecko miało otrzymać dotację na książki w wysokości 110 złotych, a na tornister i przybory szkolne 90 złotych. - Informowaliśmy szkoły i rodziców, że mogą kupować podręczniki, a pod koniec sierpnia gmina wypłaci im pieniądze - informuje Zuzanna Tracz-Latawska, naczelnik wydziału Oświaty, Kultury i Opieki Społecznej Urzędu Miejskiego w Nysie. - W sumie ministerstwo miało nam przekazać dotację w wysokości trzydziestu dwóch tysięcy złotych.
Miesiąc temu nyski wydział otrzymał z kuratorium kolejny dokument, informujący, iż w ciągu jednego dnia należy podać listę wymaganych podręczników, a Ministerstwo Edukacji je zakupi i prześle do szkół. Koszt jednego kompletu, według wyliczeń ministerstwa, wynosiłby 75 złotych.

Co każdy uczeń mieć powinien
Księgarnię "Annał" przy ul. Siemiradzkiego w Nysie odwiedza codziennie około 100 rodziców, którzy chcą kupić swoim pociechom komplet podręczników, zeszyty oraz wyposażenie szkolne. Wraz z końcem wakacji we wszystkich księgarniach i sklepach papierniczych ustawiają się długie kolejki. Oto przykładowe ceny niezbędnych elementów szkolnej wyprawki, którą każdy uczeń powinien mieć:
Komplet podręczników dla uczniów I klasy szkoły podstawowej (ceny wahają się w zależności od wydawnictwa): od 100 do 180 zł. Jeżeli w zestawie znajdują się także książki do nauki języków obcych, wtedy cena kompletu wzrasta do 200-220 zł.
Plecaki, tornistry: najtańsze, z ortalionu, można kupić już od 15 złotych. Za markowe tornistry, usztywniane, z odblaskami i kolorowymi aplikacjami trzeba zapłacić do 80 zł.
Piórniki: saszetki zapinane na zamek można dostać już za trzy złote. 14 zł zapłacimy za piórniki dwupoziomowe usztywniane. Piórniki z pełnym wyposażeniem kosztują około 21 zł.
Wyposażenie: długopis, pióro, ołówki, kredki, pisaki, cyrkiel, komplet linijek, temperówka, gumka do mazania, korektor, nożyczki, klej, notes, blok techniczny i rysunkowy, farbki, papier kolorowy - za niezbędny dla każdego ucznia zestaw szkolny należy zapłacić od 30 do 50 zł.
Zeszyty: najtańszy skoroszyt kosztuje już 60 groszy. Za zeszyt stukartkowy w twardej oprawie trzeba zapłacić 5 zł.
Podsumujmy: Najtańszy zestaw wyprawki szkolnej to dla rodziców wydatek około 160 zł. Luksusowy, najmodniejszy komplet przyborów i podręczników kosztuje około 415 zł.

- Natychmiast zrobiłam rozeznanie, ale czasu miałam zbyt mało i nie zdążyłam sporządzić listy - denerwuje się naczelnik. - W naszej gminie jest piętnaście szkół objętych programem, a nauczyciele są obecnie na urlopach. Poza tym spora część rodziców zakupiła podręczniki własnym sumptem, licząc na refundację, tak jak wcześniej to było ustalone. Przypuszczam, że ministerstwo zawarło umowy z dystrybutorami książek, żeby wprowadzić dodatkowe oszczędności. Gmina natychmiast odpisała, że sporządzenie wymaganej listy w tak krótkim czasie jest niemożliwe i że w dalszym ciągu oczekujemy na obiecane pieniądze.

Kilka dni temu do Zuzanny Tracz-Latawskiej dotarło kolejne pismo, z którego jasno wynika, że - owszem - szkoła lub rodzice otrzymają refundację wydatków związanych z zakupem podręczników, jednak wyłącznie na kwotę założoną uprzednio przez ministerstwo, czyli 75 złotych.
- Nie wiem, jak mam spojrzeć teraz ludziom w oczy - narzeka pani naczelnik. - Wcześniej, zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, zapowiedziałam, że rodzice otrzymają zwrot w wysokości stu dziesięciu złotych, teraz okazuje się, że kwota jest dużo mniejsza. Ludzie nie będą mieć pretensji do ministra czy kuratora, ale właśnie do mnie, bo ja podałam taką informację, jednocześnie narażając ich na koszty. Urzędu nie stać na to, żeby zwrócić brakującą kwotę z subwencji oświatowej. W końcu musimy również myśleć o uczniach wyższych klas i gimnazjalistach, których także nie stać na kupno kompletu książek. Ich także należy wspomóc finansowo.

Franciszek Minor, opolski kurator oświaty, różnicę pomiędzy wcześniejszą a obecną kwotą dotacji na podręczniki tłumaczy w następujący sposób: - Obniżenie kwoty dopłat do książek pozwala na objęcie programem większej liczby uczniów. Wszelkie wątpliwości dotyczące realizacji programu skierowaliśmy do resortu edukacji narodowej i teraz oczekujemy na odpowiedź.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska