Janina H. ma bardzo ładne, obszerne mieszkanie w starej kamienicy. Po śmierci męża przez kilkanaście lat zajmowała je sama. Choć nie potrzebowała takiego metrażu, nie chciała opuszczać starych kątów. Tu miała ulubionych sąsiadów, blisko do sklepów i kościoła. Ale z upływem czasu kobieta postanowiła uregulować doczesne sprawy i - jak mówią starsi ludzie - zrobić porządek z majątkiem, którym właściwie było tylko to mieszkanie.
Po rozmowie z synem wspólnie doszli do wniosku, że teraz powinni zamieszkać razem. Trzy pokoje (dwa duże i jeden mały, spora kuchnia, łazienka i hol) z powodzeniem wystarczą dla trzech osób. Zanim dzieci zamieszkały z matką, wszystko zostało załatwione formalnie. U notariusza mama podarowała swoje mieszkanie synowi.
Przez pewien czas w trójkę zgodnie żyli aż do feralnego upadku pani Janiny, która złamała obie nogi i dość długo musiała przebywać w szpitalu. Kiedy wróciła do domu, nie mogła samodzielnie chodzić, poruszała się na wózku.
Ale "po szpitalu" w jej życiu zaszła jeszcze jedna zmiana: dzieci przeprowadziły remont i przeniosły rzeczy mamy do małego pokoiku, a w większym urządziły sobie sypialnię. Tam wózek już się nie mieścił, więc syn powiedział wprost: mamie teraz znacznie lepiej byłoby w domu opieki.
Kobieta doskonale sobie radzi z manewrowaniem inwalidzkim pojazdem, ma sprawne ręce, sama potrafi przemieścić się z wózka na łóżko i w ogóle mogłaby samodzielnie mieszkać, jeśli tylko przychodziłaby do niej opiekunka na kilka godzin dziennie. Tak też uważały pracownice socjalne, które przyszły na wywiad po otrzymaniu wniosku o przydział miejsca w domu pomocy społecznej. Wniosek został więc odrzucony, ale pani Janina, zmuszona przez syna i synową do jego napisania, teraz zastanawia się, czy nie lepiej by jej było w jakimś domu opieki niż przy takich dzieciach, i prawdopodobnie będzie się od decyzji odwoływać.
Szybko coś z tym zróbcie
Pracownice Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu z podobnymi sprawami spotykają się przynajmniej kilkanaście razy w ciągu roku. Różnią je szczegóły, ale wszystkie są do siebie bardzo podobne.
- Mama lub ojciec przepisują na swoje dorosłe dziecko mieszkanie lub dom, żeby - jak mówią - dzieci po ich śmierci nie miały z tym kłopotów - mówi Justyna Wójcik, kierownik do spraw pomocy instytucjonalnej MOPR w Opolu. Liczą na opiekę i pomoc, kiedy będą chorzy lub niedołężni. Niestety, tej pomocy nie otrzymują, bo dzieci dochodzą do wniosku, że przecież są do niej zobowiązane odpowiednie instytucje i dla wszystkich będzie najlepiej, jeśli rodzic znajdzie się w jakiejś placówce opiekuńczej.
O tym, jak czuje się człowiek, któremu złoży taką propozycje ukochany syn albo córka, można by książkę napisać. Zwłaszcza że często - mimo zaawansowanego wieku - starsi ludzie dobrze radzili sobie w swoim mieszkaniu i mogliby w nim nadal mieszkać z niewielką pomocą jeśli już nie najbliższych, to pracownika socjalnego.
Najgorzej jest wtedy, gdy wniosek o przyznanie miejsca w domu opieki zostaje podstępem podsunięty rodzicowi do podpisania. Składa podpis pod prośbą o coś, o co nie prosi i czego nie chce. Jak może się czuć oszukany przez najbliższych, najbardziej kochanych - niełatwo sobie nawet wyobrazić.
Taka przykrość spotkała 83-letnią panią Krystynę P. z Opola. Po śmierci męża mieszkała sama, radziła sobie z codziennymi obowiązkami. Tylko cięższe zakupy robiła za nią życzliwa sąsiadka. Kiedy pani Krystyna zdecydowała się przepisać na syna swoje mieszkanie, ten dosłownie następnego dnia zdecydował umieścić mamę w domu opieki. Sam mieszkał za granicą i zależało mu, by sprawę załatwić w ciągu kilku dni. Matki o swoich zamiarach nie poinformował. O tym, że złożyła wniosek o przydział miejsca w DPS, kobieta dowiedziała się od pracownic MOPR, które - zgodnie z procedurą - przyszły na wywiad. Dopiero wtedy kobieta dowiedziała się, co podpisała.
- Syn wyrzucił nas z mieszkania i nikt nie wie, jak przebiegała rozmowa z matką - wspomina Anna Śliwa, pracownica socjalna. Efekt był taki, że syn natychmiast wyjechał, a mama wycofała podanie o DPS.
Przebywające za granicą dzieci, które chcą rozwiązać problem opieki nad wiekowym rodzicem, zachowują się niemal identycznie.
- Przychodzą do nas w piątek przed weekendem i mówią: zróbcie coś z tym - powtarza "formułkę" Justyna Wójcik. Często chcą błyskawicznie załatwić dom opieki matce, która ma niewiele ponad 70 lat, jest sprawna i ma jasny umysł. Oni jednak pragną za jednym zamachem załatwić dwie sprawy - pozyskać pieniądze ze sprzedane mieszkanie matki i zagłuszyć wyrzuty sumienia.
- Niedawno mieliśmy taki przypadek, że mama była absolutnie sprawna i niestara, a mieszkanie (w bloku z windą) wcześniej doskonale sobie przystosowała na wypadek niedołęstwa. Mimo to syn, który mieszkał w Niemczech, nalegał, by się przeniosła do DPS. Na szczęście kobieta była nadal właścicielką mieszkania i sama zdecydowała o pozostaniu w nim, wycofując fortelem podpisane podanie.
Kontrowersyjna decyzja
Kiedy Maria P. skończyła 80 lat, straciła spokój. Codziennie, budząc się, z niepokojem poruszała palcami rąk i nóg. Wstając z łóżka, stąpała ostrożnie. Bała się czasem występujących zawrotów głowy. Mieszkała w niewielkim domu, który wybudowali wiele lat temu z nieżyjącym już mężem. Nie zdecydowała się opuścić tego domu, choć wielu życzliwych tak jej radziło. Ale tu przeżyła właściwie całe swoje życie, tu umarł jej mąż. W ogrodzie kwitły posadzone przez niego róże. Rodziły winorośle. W jego pokoju nadal stały na półce książki, które lubił.
Ostatnio pani Maria czuła się jakby słabsza. Nie mogła zasnąć, myśląc, co będzie, jeśli ta słabość stanie się większa. Syn z synową mieszkali w swoim domu w tym samym mieście. Od dawna namawiali matkę na sprzedaż rodzinnego gniazda i przeprowadzkę do nich. Ale pani Maria bardzo się tego bała. Kilka lat temu zachorowała mama synowej. Rok była przykuta do łóżka. Maria czasem ją odwiedzała. Widziała zniecierpliwione spojrzenia synowej i wzrok matki, gdy musiała o coś córkę poprosić. A przecież była u córki. Jak potraktowałaby w takiej sytuacji teściową? Na czułość syna też raczej nie mogła liczyć. Naukowiec żył w swoim świecie i wszystkie przyziemne sprawy pozostawiał żonie.
Pani Maria podzieliła się swoimi refleksjami z bratową w podobnym wieku i sytuacji. W pewnym momencie bratowa wpadła na pomysł, który obu kobietom bardzo się spodobał.
- A czy my musimy mieszkać koniecznie u dzieci? - rzuciła pytanie bratowa. Przecież póki jesteśmy przy zdrowych zmysłach, same możemy zdecydować o swoim przyszłym losie. Ja sprzedam mieszkanie, ty dom i po połowie pieniędzy oddamy dzieciom, a za te, które nam zostaną, wynajmiemy sobie po komfortowym pokoju w prywatnym domu opieki. Będziemy miały własne towarzystwo, bardzo dobre warunki i uwolnimy dzieci od problemów, z którymi niekoniecznie dobrze by sobie radziły, a siebie - od lęku o przyszłość.
Znalezienie takiego domu kobiety powierzyły życzliwej i energicznej córce sąsiadki. Gdy już porozumiały się z właścicielką swojego przyszłego lokum, przyszedł czas na oględziny. Dopiero po nich kobiety zawiadomiły o decyzji dzieci.
Dzieci obu pań nie ukrywały zaskoczenia. Syn pani Marii po namyśle stwierdził, że jeśli mama tak postanowiła, on musi się już tylko z tym pogodzić.
Bratowa pani Marii natomiast musiała wysłuchać wielu przykrych uwag. Padały epitety o egoizmie oraz inne oskarżenia, z których obie panie wyciągnęły tylko taki wniosek: ich decyzja była słuszna.
Ludzie żyją coraz dłużej i coraz lepiej potrafią zadbać o swoje zdrowie i kondycję. Większość z nich woli możliwie najdłużej mieszkać w dotychczasowych mieszkaniach i bronią się przed namowami dzieci, by przenieść się do nich lub do domu opieki. Wielu czuje się ofiarami niewdzięcznych dzieci, które zadysponowały w sobie właściwy sposób podarowanymi przez rodziców mieszkaniami, ale nie zrewanżowały się należytą troską.
- Warto więc wiedzieć - mówi mecenas Helena Goliszewska - że w notarialnie sporządzanym akcie darowizny mieszkania lub domu na rzecz dziecka można zapisać, iż życzymy sobie za to dożywotniej opieki oraz umożliwienia zamieszkania w tym lokalu aż do śmierci. Jeżeli rodzic zobaczy, że obdarowany nie wywiązuje się z zapisanych zobowiązań, może wówczas cofnąć darowiznę, również u notariusza. Jeśli jednak osoba obdarowana nie zgadza się z zarzutami, wówczas pozostaje skierowanie sprawy do sądu o rozwiązanie umowy. Osoba znajdująca się w trudnej sytuacji materialnej może ubiegać się o zwolnienie z kosztów sądowych.
Aby tego uniknąć, najlepiej jednak rozporządzić majątkiem poprzez zapis w testamencie i zapisać w nim, że dom lub mieszkanie przejdzie w ręce spadkobierców dopiero po śmierci właściciela.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?