Wyrok za kolektor

Mariusz Studzienny
Po sześć tysięcy złotych będą musieli wpłacić do kasy gminnej byli burmistrzowie Głuchołaz - Zdzisław Baran i Stanisław Szul.

Sąd Rejonowy w Prudniku uznał, że wykonana na ich zlecenie dokumentacja budowy kolektora ściekowego z czeskich Mikulovic do Głuchołaz nie nadaje się do wykorzystania.
Na budowę tego kolektora władze Głuchołaz zdecydowały się w 1999 r., kiedy to Czesi zaczęli stawiać tuż przy granicy oczyszczalnię ścieków. Jerzy Wilk, prezes głuchołaskiej spółki Wodociągi, obawiał się wówczas, że zbyt niski poziom wody w Białej Głuchołaskiej lub ewentualna awaria oczyszczalni uniemożliwią pobór wody ze znajdującego się przy samej granicy z Czechami ujęcia wody pitnej dla miasta.

- Od zrzutu czeskich zanieczyszczeń do naszego ujęcia wody pitnej jest zaledwie 1700 metrów - wyjaśnia Jerzy Wilk. - Na takiej długości ścieki nie zdążą się nawet wymieszać z wodą i wpadają prosto do punktu poboru wody. Dlatego uznaliśmy, że potrzebny jest kolektor, który będzie odprowadzał czeskie nieczystości za nasze ujęcie wody. W perspektywie mógł on zostać podłączony do kolektora sanitarnego Głuchołazy - Nysa. Głuchołazom nie zezwolono bowiem na budowę lepszej technologicznie oczyszczalni na Białej Głuchołaskiej, ponieważ na tej samej rzece niespełna dwadzieścia kilometrów dalej znajduje się ujęcie wody pitnej dla Nysy.
- Ministerstwo Ochrony Środowiska nie zezwoliło jednak na budowę kolektora Mikulovice - Głuchołazy, powołując się na umowy międzypaństwowe z 1958 roku. Stwierdziło, iż inwestycja ta naraziłaby gminę na kary za przekroczenie norm zanieczyszczeń. W Czechach są one bowiem bardziej liberalne niż w Polsce.

Mimo tego władze Głuchołaz z ówczesnym burmistrzem Zdzisławem Baranem na czele zdecydowały się na tę budowę.
W grudniu 1999 r. zawarły umowę z Przedsiębiorstwem Consultingowo- Usługowym Gospodarki Wodno Ściekowej i Ochrony Środowiska OPWiK w Opolu na wykonanie prac projektowych. Akceptacji tej umowy odmówił skarbnik gminy, ponieważ kosztów dokumentacji nie uwzględniono w budżecie. Zgodnie z ustawą, bez kontrasygnaty skarbnika nie można zaciągać zobowiązań finansowych. Burmistrz Głuchołaz Zdzisław Baran oraz jego zastępca Stanisław Szul mimo wszystko umowę tę podpisali. Opolska firma nie doczekała się jednak pieniędzy i podała gminę do sądu, a ten wydał nakaz zapłaty 12.200 złotych wraz z odsetkami i kosztami procesu - łącznie ponad 17 tysięcy złotych.

Zwrotu tych pieniędzy domagał się od byłych burmistrzów Jan Szawdylas, obecny burmistrz, który wystąpił z powództwa cywilnego do Sądu Rejonowego w Prudniku.
- Ówcześni burmistrzowie działali wbrew prawu i na szkodę gminy - twierdzi Jan Szawdylas. - Zlecenie opracowania dokumentacji dla własnego widzimisię było strzałem w kosmos. Umowę skonstruowano tak, jakby zawierana była między dwiema gminami, a nie państwami, w których obowiązują różne przepisy. Ten projekt był z góry nieważny i nie można go teraz zrealizować. Nie uzyskano nawet pozwolenia budowlanego, o które zobowiązany był starać się projektant.
Sąd Rejonowy w Prudniku przyznał rację obecnym władzom samorządowym, twierdząc, że projekt jest nie do wykonania, a poprzedni włodarze gminy mogli się z niego wycofać w trakcie podpisywania umowy z wykonawcą. Zawarli ją ponadto bez wymaganej kontrasygnaty skarbnika gminy. Sąd uznał, że byli burmistrzowie działali na niekorzyść gminy i muszą zwrócić jej z własnej kieszeni ponad 12 tysięcy złotych oraz 750 złotych kosztów procesowych.

Były burmistrz Zdzisław Baran nie zgadza się z interpretacją sądu. - Nikt nie wydał ostatecznej decyzji, która zamykałaby możliwość dalszej realizacji inwestycji na podstawie naszego projektu - mówi. - Dokumentację tę już wykorzystuje się do koncepcji doprowadzenia wody z Mikulovic do Głuchołaz. Nie działaliśmy z zamiarem narażenia gminy na straty, a kolektor jest miastu potrzebny. Dlatego będziemy się odwoływać do Sądu Okręgowego w Opolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska