Wyrok zapadł

Małgorzata Krysińska
Sześćdziesiąt gorzowskich szwaczek straci 31 września pracę. Powód? Kluczborski "Splot" jest w stanie likwidacji.

O problemach Zakładów Przemysłu Dziewiarskiego "Splot" pisaliśmy już zimą. Zakłady są spółką z o.o., której udziały należą w całości do skarbu państwa. Siedziba firmy i główny zakład produkcyjny mieszczą się w Kluczborku, w Gorzowie funkcjonuje jedynie niewielka filia, tzw. wydział zamiejscowy. Mimo iż "Splot" produkował od lat około 50 tys. sztuk różnych wyrobów dziewiarskich miesięcznie, z czego ok. 90 proc. eksportował do Niemiec, Danii i Szwajcarii, już od dłuższego czasu sprzedawał te towary po nieopłacalnych cenach. W efekcie, jak wynika z informacji udzielonej przez Ministerstwo Skarbu Państwa posłowi Jerzemu Sztelidze i przekazanej przez niego niedawno załodze, w bilansie sporządzonym na 30.11.2000 r., spółka wykazała stratę w wysokości blisko 2 mln zł, w tym strata za sam 2000 rok wynosi blisko 1,2 mln. Wartość strat znacznie przy tym przekracza wartość kapitału zakładowego, zadłużenie przekracza 4,5 mln zł, natomiast majątek obciążony jest hipotekami, zabezpieczającymi zobowiązania wobec ZUS oraz Banku Zachodniego. Spółka utraciła więc płynność finansową.

Aby ratować firmę, w zimie jej zarząd drastycznie zmniejszył zatrudnienie. Choć jeszcze jesienią zakłady zatrudniały 211 osób: około 140 w Kluczborku i około 70 w Gorzowie, teraz w kluczborskim zakładzie pracuje około 110 osób, natomiast w gorzowskim - 60. Od 1 lutego br. zarząd chciał zlikwidować gorzowski zakład, a zatrudnioną w nim załogę przenieść do Kluczborka. Jednak z planów tych zrezygnował. Na prośbę szwaczek burmistrz Gorzowa Marian Grajcarek umorzył bowiem firmie podatek od nieruchomości w zamian za odroczenie terminu likwidacji. Gdy rozmawialiśmy wtedy z ówczesną prezes spółki (a obecnie jej likwidatorem) Władysławą Gierczyk, dawała do zrozumienia, że zakład ten będzie funkcjonował jeszcze najprawdopodobniej do końca roku, natomiast z chwilą jego likwidacji załoga przesunięta zostanie do Kluczborka.
Tak jednak się nie stało. 21 marca Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników ZPD "Splot" podjęło uchwałę o postawieniu spółki od 1 maja w stan likwidacji. - My dowiedziałyśmy się o tym dopiero pod koniec kwietnia, i to po prostu z plotek. Spytałyśmy więc o to kierowniczkę, a ta zadzwoniła do pani prezes. I wtedy dopiero pani prezes potwierdziła tę informację. A potem 30 czerwca wręczyła nam wypowiedzenia i uprzedziła, że pieniądze za czerwiec wypłaci nam dopiero 25 lipca - wspominają gorzowskie szwaczki, prosząc o niepodawanie ich nazwisk. Jak mówią, ponieważ nikt także nie pofatygował się im wyjaśnić, jak duże jest zadłużenie zakładu, miały nadzieję, że w jego murach uda im się już wkrótce rozkręcić własną firmę.

- Postanowiłyśmy, że każda z nas kupi od spółki jedną maszynę i wystąpiłyśmy już nawet do pani prezes z prośbą o podanie wartości księgowej wyposażenia zakładu oraz o uznanie należnych nam pieniędzy z funduszu socjalnego (500 zł na osobę) jako zaliczki na poczet kupna urządzeń. Poza tym zrobiłyśmy rozeznanie rynku i pozyskałyśmy już pierwszych odbiorców. Poprosiłyśmy burmistrza Grajcarka, by gmina przejęła budynki zakładu i udostępniła nam je na działalność - kontynuują szwaczki.
Choć burmistrz obiecał, że im pomoże, zmuszony był już wkrótce z tej obietnicy wycofać się. Jak bowiem się okazało, budynki są obciążone hipoteką w wysokości 800 tys. zł, a gminy nie stać, by przejąć ten dług. Szwaczki więc liczą w tej kwestii już tylko na samą minister skarbu państwa. - Być może, gdy ją poprosimy, zrobi wyjątek i oddłuży nasz zakład - rozważają.

Tymczasem, jak zapewnia likwidator spółki Władysława Gierczyk, załoga była regularnie informowana o kondycji zakładu. Natomiast fakt, że ostatnio nie powiadamia pracowników na bieżąco o rozwoju wydarzeń, wynika z tego, że wciąż jeszcze czyni starania, by zakład w całości sprzedać. - Nie mam jeszcze zgody ministra skarbu na przetarg, ale gdy ją otrzymam, natychmiast go ogłosimy. Jeśli więc tylko znajdą się kupcy lub przynajmniej dzierżawcy, część załogi będzie mieć szansę na nowe zatrudnienie. A jeśli chodzi o maszyny, to informowałam już załogę na piśmie, że jeszcze w sierpniu ukaże się w prasie ogłoszenie o sprzedaży tych zbędnych. Wkrótce więc pracownicy poznają ich cenę i będą się mogli przymierzyć do kupna - odpowiada pani likwidator.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska