Chodzi o Mariana Białasa, który od jedenastu lat kierował kinem w Miejskim Ośrodku Kultury Chemik.
To jedna z niewielu jednosalowych placówek w Polsce, które wytrzymały walkę z rosnącymi jak grzyby po deszczu wielosalowymi multipleksami. Regularnie odbywały się tu najważniejsze polskie premiery, na które ciągnęły tłumy widzów. Na dodatek ceny seansów należały tu do najniższych w kraju.
W październiku skonfliktowany z załogą MOK ówczesny dyrektor ośrodka Andrzej Wróbel wręczył wypowiedzenie kierownikowi Białasowi. Oficjalnie tłumaczył to reorganizacją.
Dzień później prezydent Tomasz Wantuła zwolnił Wróbla, przekonując, że ten nie potrafił rozwiązać konfliktu z załogą. Na osobę pełniącą obowiązki dyrektora MOK powołał Beatę Malajkę, znaną wcześniej tylko z działalności w harcerstwie.
- Do pani dyrektor będzie należała decyzja w sprawie ewentualnego przywrócenia do pracy pana Białasa - zaznaczył Wantuła.
Minęło kilka tygodni, ale dyr. Malajka nie przywróciła do pracy byłego kierownika kina. W tym czasie stworzyła całkowicie nowe stanowisko wicedyrektora MOK.
Został nim Mirosław Magiera, który wcześniej z organizacją imprez kulturalnych ani zarządzaniem jednostkami samorządowymi nie miał nic wspólnego. Teraz Magiera ma zarządzać kinem.
Chcieliśmy poprosić dyr. Malajkę o wyjaśnienie, dlaczego nie przywróciła Białasa. W MOK jednak jej nie zastaliśmy. Rozesłała jedynie do mediów bardzo lakoniczne oświadczenie, w którym tłumaczy, że reorganizacja, w efekcie której kierownik kina stracił stanowisko, została przygotowana przez jej poprzednika. I tyle.
- Czemu ma służyć w ogóle taka reorganizacja? Chyba nie oszczędnościom, skoro tworzy się dodatkowe stanowisko wicedyrektora - uważa Marian Białas, który chce walczyć o przywrócenie do pracy w sądzie. Już złożył pozew. Jego zdaniem sprawa jest do wygrania, bowiem od kilku miesięcy pracownicy MOK zakładali związek zawodowy. Wniosek o jego rejestrację jeszcze w listopadzie trafił do sądu.
Murem za Białasem stoją pracownicy ośrodka kultury, z których 11 zdecydowało się na założenie związku.
- Mamy opinię prawną, z której wynika, że Marian był już pod opieką prawną, gdy został zwolniony. Poza tym to świetny fachowiec, który jest tej instytucji potrzebny - mówi Ariadna Miernicka-Warner, pracownica MOK.
Dyr. Malajka napisała w oświadczeniu, że założenie związku zawodowego w celu ochrony pracowników przed restrukturyzacją jest nadużyciem. I też opiera się na opiniach prawnych.
Zamieszanie wokół stanowisk w instytucjach samorządowych w Kędzierzynie-Koźlu trwa, odkąd rok temu wybory wygrał Tomasz Wantuła. Posady stracili już szefowie większości spółek i zakładów. W ich miejsce powoływani są m.in. ludzie związani wcześniej z komitetem wyborczym prezydenta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?