Wyścig wraków w Kamieniu Śl. Kierowcy rozbili 40 samochodów

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Podczas wyścigu liczyła się nie tylko szybka jazda, ale także umiejętność zepchnięcia przeciwnika z toru.

- W wyścigu chodzi przede wszystkim o to, żeby wytrzymać na torze do końca, czyli regulaminowe 25 minut - tłumaczy Paweł Budziar z Automobilklubu w Kędzierzynie-Koźlu. - Kto przejedzie w tym czasie najdłuższą odległość, ten wygrywa.

Na trasie liczyła się jednak nie tylko umiejętność szybkiej jazdy. Kierowcy musieli uważać także na gęste błoto oraz na to, by nie dać się zepchnąć z toru.

Wśród samochodów, które pojawiły się na linii startu dominowały hondy civic, ople corsy i stare golfy. W wyścigu mógł pojechać praktycznie każdy pojazd, którego wartość nie przekraczała tysiąca złotych.

Większość osób ścigała się samochodami, które wcześniej zostały już zezłomowane. Tak było w przypadku Łukasza Strużyckiego z Kędzierzyna-Koźla, który ze złomowiska przywiózł ponad 20-letnią corsę.

- Auto nie było na chodzie, ale żeby ruszyło, wystarczyło wymienić uszczelkę pod głowicą silnika - tłumaczy Łukasz.

Wśród uczestników wyścigu, były także panie. Monika Lityńska, wsiadła za kółko starego fiata uno, bo namówił ją do tego kolega. Taryfy ulgowej dla niej nie był - przeciwnicy zepchnęli ją z toru już na pierwszym zakręcie. Mimo tego dojechała do końca.

- Fajnie było. Nie żałuję, że spróbowałam - mówi Monika.

W wyścigu wzięło udział ok. 40 kierowców. Samochody, którymi jechali kończyły wyścig pokiereszowane lub kompletnie rozbite.

Kilka samochodów nie dojechało do celu. Organizator imprezy zaproponował ich złomowanie na własny koszt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska