Wysoka nagroda dla prezesa MZK w Opolu. Za co?

Nagrodę zaproponowała rada nadzorcza, a prezydent kilka dni temu zgodził się na jej przyznanie. Wyniesie około 19 tysięcy złotych brutto, czyli 150 procent pensji Tadeusza Stadnickiego, prezesa MZK.

- To dużo, biorąc pod uwagę sytuację spółki - ocenia jeden z pracowników miejskiego przewoźnika.

Przypomnijmy, że kilka dni temu pisaliśmy o kiepskiej kondycji finansowej MZK. Wciąż ubywa pasażerów, a w tym roku ze względu na wysokie ceny paliw MZK jest zmuszony kupować je na kredyt. Spółka liczy, że dziurę w budżecie niebawem załata dodatkowa dopłata z kasy miasta.

- Sytuacja jest trudna, ale powodowana przez czynniki niezależne od nas - przekonuje Tadeusz Stadnicki.

Wiesław Wróblewski, przewodniczący rady nadzorczej przyznaje, że nagroda nie jest za dobry wynik spółki, bo w obecnej sytuacji jest on niemożliwy do osiągnięcia.

- Prezes zasługuje na dodatkowe wyróżnienie, bo w 2011 roku dał z siebie wszystko - przekonuje przewodniczący. - Był jak ten baca z dowcipu, który jak nie ma na sznurówki, to i dżdżownicą buty zawiąże. Wiem, że ta propozycja może być negatywnie oceniana, ale gdybym miał takie pieniądze, to sam dałbym prezesowi nagrodę.
Małgorzata Sekula, radna SLD przyznaje, że ma mieszane uczucia co do nagrody.

- Spółka jest w kiepskiej kondycji, to miasto musi kupować jej autobusy, a ostatnio firma ma nawet kłopot ze znalezieniem pieniędzy na zakup paliwa - przypomina radna. - W tym kontekście wysoka nagroda zastanawia. Z drugiej strony to decyzja prezydenta, do której ma prawo.

Ryszard Zembaczyński, prezydent Opola twierdzi, że tej decyzji nie zmieni.

- Za prezesem stoją liczby - mówi Ryszard Zembaczyński. - Procentowo nasz MZK ma najmniejszą dopłatę z budżetu miasta w całym kraju. W 2011 roku była na poziomie 40 procent wszystkich dochodów, podczas gdy np. w Gdańsku wynosiła 55 procent. Dlatego działanie spółki oceniam pozytywnie. Prezes wykonuje dobrą robotę.