Wysoka porażka MKS-u Kluczbork

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Zawodnicy MKS-u (w białych koszulkach od lewej: Łukasz Ganowicz, Maciej kowalczyk i Radosław Kursa) byli bezradni w starciu z katowiczanami.
Zawodnicy MKS-u (w białych koszulkach od lewej: Łukasz Ganowicz, Maciej kowalczyk i Radosław Kursa) byli bezradni w starciu z katowiczanami. Mirosław Szozda
Nasz zespół uległ w Katowicach miejscowemu GKS-owi 1-5. Bohaterem meczu był król strzelców 1 ligi z poprzedniego sezonu Grzegorz Goncerz, który zdobył cztery gole.

Ostatni raz MKS pięć goli w jednym spotkaniu stracił 7 maja 2011 roku. To było podczas pierwszego pobytu kluczborskiego klubu w 1 lidze. Przegrał wówczas w Szczecinie z Pogonią również 1-5.

Wysoka przegrana naszej drużyny może zaskakiwać. Owszem należało się liczyć z porażką, bo w końcu GKS typowany jest do walki o awans do ekstraklasy. Tyle, że w dwóch poprzednich kolejkach katowiczanie dwa razy ulegli po 0-1, a na dodatek prezentowali się dość słabo. Biało-niebiescy z kolei zagrali dwa dobre mecze.

Niestety sprawy podczas meczu w stolicy Górnego Śląska przybrały fatalny obrót dla beniaminka. Już w 7. min dał o sobie znać Goncerz zdobywając gola na 1-0 dla gospodarzy. Katowiczanie napierali. Przed szansą znów stanął Goncerz, ale bramkarz gości Oskar Pogorzelec nie dał się zaskoczyć. Groźnie uderzali jeszcze Łukasz Pielorz i Adrian Frańczak, ale na szczęście były to próby niecelne.

W 19. min Goncerz trafił po raz drugi. Z rzutu wolnego dośrodkował Rafał Pietrzak, a snajper “GieKSy" z bliska skierował piłkę do siatki. W 27. min Goncerz miał już skompletowanego hat tricka. Asystę przy tej bramce zaliczył Wojciech Trochim.

MKS najbliżej zdobycia gola był w 40. min. Z prawej strony podawał Adam Orłowicz, a Michałowi Kojderowi niewiele zabrakło do szczęścia. Na przeszkodzie stanęła poprzeczka.

Po przerwie nasza drużyna grała nieco lepiej. Wynikało to jednak również z tego, że gospodarze wysoko prowadząc nie musieli już zbytnio forsować tempa i oddali nieco pola przyjezdnym. Nerwowo w szeregach gospodarzy było tylko przez kilka minut. Po bramce zdobytej głową przez Piotra Giela, MKS miał jeszcze dwie dogodne okazje. Po uderzeniu Marcina Nowackiego i rykoszecie piłka przeszła tuż koło słupka. Giel natomiast nie dosięgnął futbolówki w polu karnym.

Katowiczanie szybko jednak wrócili do równowagi po golu strzelonym przez Frańczaka, a wynik z rzutu karnego ustalił zdecydowanie najlepszy na boisku Goncerz.

- Nasza porażka jest w pełni zasłużona - mówił smutno trener naszej drużyny Andrzej Konwiński. - Zostaliśmy strasznie zbici. Taka porażka niezwykle boli, bo tak wysoko dawno nie przegraliśmy. W tym spotkaniu przyzwoicie zagraliśmy 10 minut przed przerwą i 25 minut po przerwie. To zdecydowanie za mało na zespół z Katowic, który pokazał, że ma wielki potencjał i w tym meczu grał bardzo dobrze. Do najbliższego meczu zostało tylko kilka dni i trzeba jak najszybciej się podnieść przed środowym spotkaniem z Zagłębiem Sosnowiec u siebie.
GKS Katowice - MKS Kluczbork 5-1 (3-0)
1-0 Goncerz - 7., 2-0 Goncerz - 19., 3-0 Goncerz - 27., 3-1 Giel - 78., 4-1 Frańczak - 82., 5-1 Goncerz - 87. (karny)
GKS: Kuchta - Czerwiński, Kamiński, Jurkowski, Pietrzak - Frańczak, Pielorz, Trochim (74. Leimonas), Burkhardt (85. Bętkowski), Wołkowicz (84. Januszkiewicz) - Goncerz. Trener Piotr Piekarczyk.
MKS: Pogorzelec - Orłowicz, Ganowicz, Kursa, Uszalewski - Sobczak, Kasperkiewicz (61. Deja), Niziołek, Kojder (61. Giel), Nitkiewicz (70. Nowacki) - Kowalczyk. Trener Andrzej Konwiński.
Sędziował Marcin Borski (Warszawa). Żółta kartka: Niziołek. Widzów 1800.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska