Wysokość emerytur leci na łeb, na szyję

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Minister pracy zaproponował ostatnio wprowadzenie stałej podwyżki o taką samą kwotę dla wszystkich.
Minister pracy zaproponował ostatnio wprowadzenie stałej podwyżki o taką samą kwotę dla wszystkich. Fot. 123rf
Jeszcze kilkanaście lat temu Polacy, odchodząc na emeryturę, dostawali około 70 proc. ostatnich pensji. Teraz zaledwie 48 proc.

Z zestawienia przygotowanego przez firmę Sedlak&Sedlak na podstawie badania Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju wynika, że najwyższe emerytury w porównaniu z ostatnimi pensjami brutto (to tzw. stopa zastąpienia) otrzymują mieszkańcy Arabii Saudyjskiej, Holendrzy i Argentyńczycy (powyżej 90 proc.).

Polacy z 48 proc. sytuują się dużo poniżej średniej wyliczonej z 34 krajów badanych przez OECD.

W konkretnych przypadkach ta średnia stopa jest jeszcze niższa. Pani Annie z Opola, której do przejścia na emeryturę zostało zaledwie 2 lata, ZUS wyliczył, że dostanie 30 proc. obecnej pensji. - Jestem załamana, nie widzę innej szansy na przeżycie niż dorabianie - mówi rozżalona. - Po 40 latach pracy...

Piotr Szumlewicz, dziennikarz i ekspert Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, przypomina, że radykalne obniżenie wysokości emerytur to efekt reformy przeprowadzonej w Polsce w 1999 r. W ciągu tych kilkunastu lat stosunek ostatniego wynagrodzenia do emerytury zmniejszył się o około 20 proc.

- Do tego czasu nie było prywatnych kont emerytalnych, młodsi pracowali na swoich rodziców i dziadków w myśl zasady solidarności pokoleń - wyjaśnia Szumlewicz. - I tak jest w większości krajów.

Co więcej, np. w Danii ci, którzy zarabiali mniej, dostają emerytury w wysokości 120 proc. ostatniej pensji, a ci, co zarabiali dużo - 75 proc. Tymczasem po reformie w Polsce przyszli emeryci gromadzą pieniądze na prywatnych kontach w ZUS i OFE. Czyli tyle, ile odłożą, tyle dostaną. Osoby najbiedniejsze będą więc miały bardzo niskie emerytury.

Rząd ma wprawdzie pomysł na wyrównanie emerytur, ale chyba nie taki, jakiego oczekują rodacy. Minister pracy zaproponował ostatnio wprowadzenie stałej podwyżki o taką samą kwotę dla wszystkich.

Szumlewicz zauważa także inne zagrożenie dla przyszłych emerytów - dziś młodych ludzi pracujących na nieoskładkowane umowy cywilnoprawne. - Oni prawdopodobnie nie wypracują nawet najniższych emerytur, więc trafią na świadczenia socjalne - ocenia Szumlewicz.

Zdaniem Piotra Kuczyńskiego, głównego eksperta Domu Inwestycyjnego Xelion, sposobem na uniknięcie biedy przyszłych emerytów byłoby podniesienie składki na ubezpieczenia, co oznacza wyższe koszty pracy lub przedłużenie czasu pracy, czego już dokonał obecny rząd.

- Dla tych, co mają z czego odłożyć, pewnym rozwiązaniem są indywidualne konta emerytalne (IKE) i indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) - dodaje Kuczyński.

Podkreśla jednak, że prognozowanie wysokości emerytur na przyszłość jest trudne. - Nie wiemy, ilu ludzi będzie wówczas pracowało, jaki będzie stan gospodarki i oraz jaki system będzie obowiązujący - mówi. - Jedno jest pewne - ZUS się nie zawali, bo jego gwarantem jest państwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska