Wyspiański brzmi współcześnie

Redakcja
Z Markiem Fiedorem rozmawia Iwona Kłopocka

- Co skłoniło pana do zrealizowania tak nietypowego spektaklu?
- Sam Wyspiański. To tak bogata, tragiczna i niezwykła osobowość. Modelowa biografia. Modelowa w sensie zmagania się z tym narodem, z tym, co jest w nim złe, małe, zaściankowe. To sprawia, że ta biografia jest dziś szczególnie aktualna.
- Dlaczego zainteresowały pana akurat dramaty antyczne?
- One powstały we wczesnym, młodzieńczym okresie twórczości Wyspiańskiego, a ja mam dużą atencję, wręcz uwielbienie dla pierwszych prób literackich wybitnych autorów. One są oczywiście niedoskonałe, niedopracowane formalnie, ale właśnie w tym bezkształcie widać z całą ostrością samą istotę człowieka, jego wrażliwość, sposób odczuwania.
- Nie obawia się pan, że te teksty, całe przedstawienie może być niezrozumiałe dla współczesnego widza?
- Obawiam się, ale nie można zaspokajać tylko tego, co łatwe, proste i przyjemne. Nie po to sięga się do Wyspiańskiego. Oczywiście, że to przedstawienie stawia duże wymagania. W swojej szczątkowości proponuje formułę trudną do zaakceptowania, ale z całą szczerością ja to właśnie proponuję.
- A co się kryje pod pisownią tytułu małymi literami?
- To pewna gra słowna. Słowo "wyspiański" użyte zostało jako przymiotnik, ale jednocześnie nazwisko. Żeby tę dwuznaczność wprowadzić, również "tryptyk" jest pisany małą literą. Ale to nie jest jakaś prowokacja. Potraktujmy to jako rodzaj żartu czy dystansu do samej materii, osoby i tekstu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska