Wywozili do lasu, przypalali, wkładali kij w odbyt. Tak miała działać firma pożyczkowa

Małgorzata Oberlan
Szybka pożyczka  może męczyć nas  latami. Szczególnie, gdy jej organizatorzy to  specjaliści..
Szybka pożyczka może męczyć nas latami. Szczególnie, gdy jej organizatorzy to specjaliści.. Jacek Smarz
O firmie pożyczkowej „Chwilówka” w Toruniu głośno jest od dawna. Klienci skarżą się na drakońskie procenty i bulwersujące metody windykacji. Faktem jest, że dla firmy pracował przynajmniej jeden były policjant. Ale czy to daje bezkarność?

Ludzie wiedzą, że dla tej firmy pracują byli policjanci. Dodają dwa do dwóch i nie wierzą, że w Toruniu ktoś z tą mafią kredytową zrobi porządek - twierdzą panie A., też przerażone.

Panie A. to matka i córka, obie w starszym już wieku. Opowiadają, jak pożyczyły 4238 zł na papierze, 3500 zł „do wypłaty”, spłaciły ponad 10 tysięcy zł i nadal są nękane przez „Chwilówkę”. Nękanie to: wieczorne najeżdżanie domu, wizytowanie w miejscu pracy (skutek: wstyd, złość szefa i wypowiedzenie), męczenie telefonami, oklejanie drzwi nalepkami firmy. W ich sprawie wciąż jeszcze toczy się dochodzenie, nadzorowane przez Prokuraturę Toruń Wschód.

A co z innymi pokrzywdzonymi? A może - rzekomo skrzywdzonymi?

Były policjant i kij w odbycie

Dokładnie 15 grudnia 2016 r. do Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód zgłosił się pan Z., były pracownik „Chwilówki”. Z roboty miał się zwolnić, dowiedziawszy się, jakie metody windykacji prowadzą jego przełożeni i współpracownicy. O tym, co robili w Toruniu i okolicy w latach 2013 - 2016, postanowił śledczym opowiedzieć ze szczegółami. Zdarzenia znał, jak twierdził, z ich bezpośrednich relacji.

Młodego mężczyznę, syna znanego w Toruniu restauratora (prowadził lokal w jednym z obiektów sportowych w mieście) mieli wywieźć do lasu, przypalać i wkładać kij w odbyt. Kto konkretnie? Pan B., prezes „Chwilowki”, oraz pan Ł., były toruński policjant.

Pan Ł. miał się czuć bezkarnym ze względu na znajomości wśród mundurowych. Te z okresu pracy w policji i obecne, wynikające z prowadzonej przez niego wraz żoną działalności gospodarczej (pomoc drogowa, holowanie pojazdów).

Syn znanego restauratora miał zostać tak udręczony ze względu na długi, których narobił, a które zostały scedowane na „Chwilowkę”.

„Nigdy nie był przez nikogo wywieziony do lasu, przypalany i dręczony. Swoje długi wobec tych ludzi spłacił. Nie chce mieć z tą sprawą nic wspólnego, nie jest pokrzywdzonym” - odnotował jednak młodszy aspirant z Wydziału Kryminalnego KMP w Toruniu, który pod nadzorem prokuratury badał sprawę. Przy okazji zaznaczając, że pan Ł. pracował w latach 2010-2014 w toruńskiej policji.

Zobacz również:

Krzysztof Rutkowski lubi blask mediów. Właściciel najsłynniejszego biura detektywistycznego w Polsce prowadzi zazwyczaj po kilka spraw jednocześnie. Ile na nich zarabia? Obejrzyjcie nasze fotostory.

Ile zarabia Krzysztof Rutkowski? [FOTOSTORY]

Obecnie Ł. prowadzi poza Toruniem wspomnianą firmę - pomoc drogową. Nigdy jednak nie prowadzono postępowań badających, czy inni funkcjonariusze przekazywali byłemu koledze informacje o wypadkach drogowych.

„Nie otwierał i dzwonił na policję”

Kolejnym brutalnie windykowanym, w latach 2015-2016, miał być mężczyzna z podtoruńskich Łysomic. I jego młodszy aspirant przesłuchał. Ustalił, że mężczyzna brał pożyczki z „Chwilówki”, a potem miał problemy ze spłatą rat.

Czytaj na następnej stronie >>

„Wtedy to bardzo często przyjeżdżał do niego pan B. wraz z innymi pracownikami firmy. Domagali się zwrotu pieniędzy, przyjeżdżali również wieczorem. Miał drzwi oklejone nalepkami. Zdarzało się, że także obrzucone jajkami. Podejrzewał, że zrobiły to te osoby, choć ich nie widział. W końcu przestał otwierać drzwi. Dzwonił na policję, gdy nie chcieli odejść” - ustalił młodszy aspirant.

Ustaleniom zaraz jednak towarzyszy adnotacja, że „nigdy nie doszło do przemocy fizycznej na jego osobie, nie padały groźby bezprawne, jednak zachowanie tych ludzi uznał za natarczywe i bał się, że coś się może wydarzyć”.

Szwagrowi mężczyzny pracownicy „Chwilówki” zabrali w ramach rozliczeń rurę od odkurzacza (potem oddali). Jemu samemu zaś ktoś na domu napisał „Złodzieju oddaj pieniądze”.

„W związku z opisanymi okolicznościami pouczono pana (tu: imię i nazwisko) o możliwości złożenia wniosku o ściganie przestępstwa stalkingu, jednak nie skorzystał on z takiej możliwości” - zanotował młodszy aspirant.

„Staruszek na wózku”

Trzecią ofiarą brutalnej windykacji, według doniesienia byłego pracownika „Chwilówki”, miał być starszy pan z Torunia, poruszający się na wózku inwalidzkim. I jego młodszy aspirant przesłuchał.

„Również on potwierdził fakt zaciągania pożyczek w firmie. W jego wypadku miała mieć miejsce jednorazowa sytuacja, gdy późnym wieczorem ktoś pukał do jego drzwi. On nie otwierał. Na drugi dzień ujawnił zapchane zamki, a na nich rozbite jajka. Nie wie, kto wtedy stał po drzwiami. Domyśla się, że mogli to być ludzie z tej firmy, choć ich nie widział” - odnotował młodszy aspirant.

Zobacz:

W IV kwartale 2016 r. Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych przeprowadziła kontrole. Pod lupę wzięto makarony, przetwory owocowe i rybne, tłuszcze do smarowania, koncentraty spożywcze i wyroby cukiernicze.Lista nieprawidłowości jest porażająca. Jak czytamy, stwierdzono na przykład... "obecności niedozwolonych pozostałości pancerzyków i odnóży stawonogów - w przypadku przetworów rybnych".Co jeszcze odkryli inspektorzy i jakie kary nałożono? Zobacz na następnych stronach.

Pozostałości stawonogów, dżem, który nie jest dżemem. Bulwer...

Matka i córka - nękanie w toku

W kwietniu br. całe postępowanie przygotowawcze młodszy aspirant umorzył, co podpisem i pieczątką potwierdziła Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód. W postępowaniu odnotowano jednak, że sprawa nękania matki i córki (pań A.) toczy się odrębnie. Zajmuje się nią od grudnia 2016 roku Komisariat Policji Toruń Podgórz.

Jak młodszy aspirant z Wydziału Kryminalnego uzasadnił umorzenie postępowania? „W opisanych przypadkach potencjalni pokrzywdzeni nie negują, że świadomie i dobrowolnie zaciągali pożyczki, a w pewnym momencie mieli problemy z ich spłatą, czasem całkowicie odstępowali od regulowania rat, najczęściej nie zapoznając się szczegółowo z zapisami umowy. Powodowało to czasem, według nich, zbyt natarczywe nachodzenie ich w miejscu zamieszkania czy też pracy przez pracowników firmy. (...) Osoby te jednak nie używały wobec świadków przemocy, nie dochodziło do żadnych rękoczynów. Nie miały też miejsca groźby bezprawne” - czytamy w decyzji o umorzeniu postępowania.

Czytaj na następnej stronie >>

- I tak tym windykatorom, jak dotąd, wszystko uchodzi na sucho. Ludzie są biedni, bez adwokatów. Wiedzą, że w firmie pracują byli policjanci (nie tylko pan Ł.), więc nie wierzą w sprawiedliwość. Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś na poważnie wziął się za „Chwilowkę”?! - pytają dramatycznie panie A.

Bo to usługa „obsługi domowej”

Pan B., prezes opisywanej firmy pożyczkowej, robi dobre wrażenie. Używa poprawnej polszczyzny, stara się spokojnie rozwiewać wątpliwości.

Zaznacza, że „Chwilówka” działa zgodnie z przepisami. Umowy pożyczek skonstruowane są prawidłowo i na pewno nie naruszają tzw. ustawy antylichwiarskiej. Niestety, ludzie często nie czytają dokładnie umów, a potem mają pretensje o opłaty. - Potrafią skarżyć się też na wizyty w domach, podczas gdy od początku są zorientowani, że wykupują usługę „obsługi domowej” - tłumaczy pan B.

Zobacz również:

Rozświetlona Ziemia

Piękna Ziemia widziana z kosmosu. Oto najlepsze zdjęcia NASA

Nie potrafi tylko pan B. wytłumaczyć, dlaczego jego firma prowadzi tak długotrwałe i konsekwetne działania windykacyjne wobec niektórych „nie rokujących klientów”, zamiast po prostu wstąpić na drogę sądową.

Skarbówka pomoże?

Jest grono torunian, wsparte przez prawników, które historią „Chwilówki” chce zainteresować Urząd Skarbowy w Toruniu oraz Urząd Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy. Bo zanim „Chwilówka” stała się „Chwilowką”, działała w Toruniu pod inną nazwą.

„Działalność zarejstrowana była na Cyprze, nie posiadała nigdy przedstawicielstwa w Polsce, jednocześnie jednak działała w Toruniu (tu: adres). Wymieniona spółka nie odprowadzała podatków w Polsce, jak również nie uwzględniała operacji gospodarczych wykonywanych w Polsce w sprawozdaniach finansowych na Cyprze. Co najważniejsze - nie wykazywała dochodów ani w Polsce, ani na Cyprze” - czytamy w przygotowanym piśmie do skarbówki.

PS Nazwa firmy i część danych zostały zmienione.

Kodeks karny mówi:

Art. 191 par. 1: „Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.par. 2. „Jeżeli sprawca działa w sposób określony w par. 1 w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 lat”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wywozili do lasu, przypalali, wkładali kij w odbyt. Tak miała działać firma pożyczkowa - Express Bydgoski

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska