Z kuźni na salony

Redakcja
Okno pokoju dziecinnego Krystiana Lellka wychodziło na warsztat samochodowy. Nic więc dziwnego, że w szkolnym wypracowaniu chłopak napisał: "Chcę być konstruktorem aut".

I rzeczywiście, Krystian Lellek całe życie związał z branżą samochodową; z tą tylko różnicą, że nie konstruuje samochodów, lecz je sprzedaje. Kto choć raz zajrzał do salonu Auto Lellek ten wie, że tędy właśnie wiedzie motoryzacyjna droga do Europy. I za to właśnie - za stworzenie w Opolu prawdziwie europejskich salonów sprzedaży samochodów a jednocześnie za owocne rozwijanie koncepcji rodzinnej firmy - firma "Auto Lellek" nominowana została do przyznawanej przez "NTO" nagrody Złotej Spinki w kategorii biznes.
- Nie sprzedajemy samochodów z klepiska, nie prowadzimy serwisu w garażu - mówi Krystian Lellek.
Autoryzowane salony
Skody, Volkswagena i Audi w Sławicach to rozległe piętrowe budynki: aluminium, nikiel, szkło. Rodziny przybywają tutaj na poobiednie spacery: tata z mamą omiatają spojrzeniem wymarzone auto, dzieciaki biegną na piętro, na ciastko i colę.
Na parterach salonów stoją od audi TT za 40 tysięcy euro po skodę za również 40 tysięcy, ale złotych.
Na piętrze - kawiarenka i cukierenka. Takiego pachnącego kawą capuccino zakątka można by się było spodziewać na starówce Opola, ale nie na piętrze samochodowego salonu.
- Wszystko dla klientów - mówi krótko Krystian Lellek.
Na piętrze znajdują się także biura właścicieli, a w nich przeszklona ściana i widok na... warsztat.
- Gdy w biurze rozmawiam z klientem, którego auto jest na warsztacie, ten z przyjemnością spogląda na swój samochód, obserwuje, jak kręcą się przy nim pracownicy... - mówi Krystian Lellek.
Warsztaty przypominają bardziej nowoczesną halę produkcyjną. Są sterylnie czyste. Pracują silniki naprawianych aut, ale nie czuć spalin, bo te odprowadzone są do biegnących pod ziemią kanałów.
Jest tu też komputerowe stanowisko do sprawdzania stanu technicznego wozów (tzw. ścieżka diagnostyczna). I skomputeryzowana stacja kontroli pojazdów. To też ukłon w stronę klienta, któremu w ten sposób zaoszczędza się kłopotów z formalnościami związanymi z przedłużeniem rejestracji.

A wszystko zaczęło się równo sto lat temu.
W 1901 roku pradziadek Grzegorz Lellek założył w Niewodnikach kuźnię. Jak śmieje się pan Krystian, to był warsztat dla wozów, których rura wydechowa wychodziła prosto na kierowcę.
Dziadek, choć także pracował w kuźni, widział już, że nadchodzi zmierzch kowalstwa. Wysłał więc swego syna Reinholda po nauki do warsztatu samochodowego w Opolu, przy ulicy Kołłątaja, naprzeciwko kina letniego. Dziś nie ma już ani tego warsztatu, ani kina.
Kuźnia natomiast stoi w Niewodnikach do dziś. Trochę podupadła, ale jeszcze raz na jakiś czas kuje się tam lemiesze.
- Warto by było zrobić w tym budynku coś na kształt rodzinnego muzeum... Jednak wciąż brakuje czasu - mówi Krystian Lellek.
W 1967 roku Reinhold Lellek otworzył w Żelaznej własny warsztat samochodowy, zaczął specjalizować się w naprawie aut marki Audi i Volkswagen.
To na ten warsztat wychodziło okno z pokoju dziecinnego Krystiana. - Często mówiłem, że idę do swego pokoju się uczyć, a tak naprawdę przez okno obserwowałem prace w warsztacie.
O warsztacie Lellków
było głośno nie tylko na Opolszczyźnie. Trafiały tu volkswageny z najdalszych zakątków kraju. Stałą klientką Lellka była mieszkanka Szczecina. Systematycznie przyjeżdżała na przeglądy, nocowała u swej rodziny w Opolu.
Do warsztatu ustawiały się kolejki aut, bo "stary" Lellek (tak mówiło się o Reinholdzie) nie miał telefonu. Nie można się więc było umówić na konkretną godzinę. Trzeba było przyjechać i odczekać swoje.
- Te kolejki bardzo denerwowały naszych sąsiadów, którzy nie mieli jak dojechać maszynami na pola - wspomina Krystian Lellek.
Na początku lat osiemdziesiątych, szesnastoletni Krystian, wraz ojcem, wyjechał do Wolfsburga w Niemczech.
- Mieliśmy praktykę w fabryce Volkswagena. Przywiozłem z Niemiec literaturę fachową na temat aut tej marki oraz stertę szkiców - odrysowanych konturów kluczy specjalistycznych. Potem, na warsztacie, wykonywaliśmy własnym sumptem te narzędzia. Takie to były czasy... - opowiada Krystian Lellek. - Jeszcze raz odwiedziłem tę fabrykę, kiedy pisałem pracę magisterską. Zbierałem tam do niej materiały.
Po skończonych studiach na Wyższej Szkole Inżynierskiej w Opolu Krystian zaczął wraz z ojcem i bratem Andrzejem prowadzić rodzinny interes.
- Pamiętam, jak odwiedził nas wysłannik Volkswagena. Ubiegaliśmy się o to, aby nasza firma była autoryzowanym przedstawicielem VW. Ten człowiek, zanim przyjechał do nas, zrobił na temat ojca dokładny wywiad. Na stacji benzynowej w Bierkowicach pytał: "Gdzie tu można dobrze naprawić volkswagena?". Ojcu też się początkowo nie przedstawił, lecz twierdził, że ma popsute auto - mówi Krystian Lellek.Wiadomo już było, że poważna firma wymaga poważnych inwestycji - wybudowania nowoczesnych salonów. Tak, aby nie sprzedawać aut z klepiska i nie prowadzić serwisu w garażu.
Na taką inwestycję Lellkowie wybrali pole w Sławicach, tuż obok planowanej wówczas opolskiej obwodnicy.
Salon otworzono w styczniu 1994 roku. Kilka godzin przed otwarciem pan Krystian, wraz z żoną, myli szyby w salonie, przykręcali tablice z markami aut.
- Doskonale pamiętam pierwsze sprzedane przez nas auto. To był golf - biały, diesel, trzydrzwiowy, ze wspomaganiem kierownicy - mówi właściciel "Auto Lellek".
I chyba sprzedaż najdroższego audi A8 (na którego wyposażeniu był barek), czy też najnowszego porsche (bo i taki samochód otarł się o salon Lellków) nie sprawiła mu tyle satysfakcji, co właśnie podpisanie umowy numer 1.
W tym samym roku firma Auto Lellek otrzymała od importera Volkswagena do Polski, firmy Kulczyk Tradex, tytuł najlepszego debiutanta roku.
Rok później - w Sławicach zaczęto sprzedawać skody.
- Ojciec już wówczas nie mieszał się do naszej pracy - mówi Krystian Lellek. - Tak jak kiedyś dziadek zrozumiał, że kończy się epoka kuźni, tak ojciec wiedział, że kończy się epoka rodzinnych warsztatów.
Reinhold Lellek zmarł w 1996 roku.
W swym ukochanym warsztacie,
przy pracy. Wszedł do kanału, nad którym stało naprawiane auto. Uderzył z całej siły w zapieczony sworzeń. Potem zasłabł.
- Po jego śmierci znaleźliśmy szkatułkę, w której zbierał wszystkie informacje prasowe na temat działalności naszej firmy, ogłoszenia prasowe, nawet porady motoryzacyjne, jakie pisywałem do jednej z lokalnych gazet. Zbierał te wszystkie wycinki bardzo skrzętnie i starannie, ale w tajemnicy. Nawet mama o nich nie wiedziała - mówi Krystian Lellek. - Myślę, że był z nas bardzo dumny.
Największym komplementem dla Lellków była wypowiedź przedstawiciela konkurencyjnej firmy dealerskiej.
- Przyszedł do mnie właściciel salonów Forda. Szukał pracowników i dał ogłoszenie w prasie. Zgłosili się do niego pracownicy niemal ze wszystkich opolskich salonów samochodowych, tylko nie z "Auto Lellek". Właściciel salonu Forda pogratulował mi ludzi - mówi Krystian Lellek.
Kiedy powiedział o tym wydarzeniu swym pracownikom (pracuje u niego 70 osób) - jeden z nich, Fredek, odpowiedział:
- Szefie, nie poszliśmy, bo nie przeczytaliśmy ogłoszenia. Tyle u nas roboty, że nie ma czasu, by do gazety zajrzeć!
W sobotę otwarty zostanie nowy salon "Auto Lellek" z zapleczem warsztatowym - tym razem w Koźlu.
To zapewne nie koniec inwestycji tworzenia nowych miejsca pracy.
- Praca w firmie to moje całe życie.
Nie mam żadnego hobby, nawet nie wędkuję. Jedyną moją odskocznią jest rodzina: żona, mała córeczka, syn - mówi Krystian Lellek.
Syn ma czternaście lat. Jeszcze nie pisał wypracowania na temat "Kim chciałbym zostać", ale w minione wakacje pracował w firmie taty.
- Często jeżdżę do Krefeld w Niemczech. To miasto podobne do Opola. Właściciele tamtejszych salonów VW to stateczni panowie - biały włos na głowie, chodzą, wspierając się na lasce. Jednak kiedy są w salonie, każdego wchodzącego witają pytaniem: "W czym mogę pomóc?", tak jakby wciąż chcieli sprzedać swoje pierwsze auto. I taki ja chciałbym być za czterdzieści lat - mówi Krystian Lellek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska