Z nowego rozkładu Przewozów Regionalnych wypada 12 pociągów

Robert Lodziński
Robert Lodziński
Od grudnia pasażerów czekają nowe kłopoty. Choć w przyszłym roku samorząd regionu dopłaci do kolei więcej, wystarczy to na mniej połączeń.

Nowy rozkład jazdy wchodzi w życie 9 grudnia. Przy jego tworzeniu znów wycięto kilkanaście połączeń, bo w budżecie województwa brakuje pieniędzy na dopłaty do Przewozów Regionalnych.

Szczegółowy rozkład jazdy zostanie podany na początku przyszłego tygodnia. Już wiadomo, że cięcia obejmą między innymi dwa połączenia (tam i z powrotem) na linii
Kluczbork - Wrocław, podobnie na na linii Wrocław - Opole przez Jelcz-Miłoszyce. Jedna para pociągów (czyli dwa połączenia) wypadnie z trasy Kluczbork - Ostrów Wielkopolski. Zniknie też jedno połączenie z Opola do Wrocławia, ale to zostanie zamienione na pociąg kursujący z Opola do Brzegu.

Od 1 kwietnia 2013 w ogóle przestaną jeździć pociągi na trasie Opole - Zawadzkie. Linia zostanie zamknięta na dwa lata z powodu modernizacji torów - wyjaśnia Grzegorz Szymański, dyrektor Departamentu Infrastruktury i Gospodarki Urzędu Marszałkowskiego Woj. Opolskiego. - Staraliśmy się, aby te ograniczenia były jak najmniej uciążliwe - dodaje. - Przede wszystkim ograniczyliśmy kursowanie pociągów na mniej uczęszczanych trasach oraz likwidowaliśmy te pociągi, które jeżdżą w środku dnia, czyli mają mniej pasażerów.

Budżet województwa zaoszczędzi w ten sposób na dotacjach do Przewozów Regionalnych ponad trzy miliony złotych. To jednak tylko oszczędność na papierze. W 2013 Opolszczyzna nie otrzyma już 5 milionów złotych ekstradotacji z funduszu kolejowego. Tym samym ta kwota musiała zostać wygospodarowana w dotychczasowym budżecie regionu. A to oznacza, że choć województwo w przyszłym roku dopłaci do przewozów więcej, wystarczy to na mniej połączeń.

Cięcia irytują przede wszystkim pasażerów, zwłaszcza że już w tym roku z powodu oszczędności wypadło z rozkładu 21 pociągów.

Nowy rozkład jazdy będzie obowiązywał tylko przez dwa miesiące! Wszystko przez remonty na torach, które zamierza prowadzić Zakład Linii Kolejowych. Te prace mają ogromny wpływ na kursowanie pociągów, dlatego w miarę ich postępowania rozkład będzie korygowany.

- To jest zwyczajna granda i cios w plecy przewoźnika - narzeka osoba związana z Przewozami Regionalnymi. - Rozkład jazdy jest układany mozolnie, połączenia są dopasowywane do siebie, układane są cykliczne terminy kursowania, a potem, gdy wszystko jest gotowe, właściciel torów, czyli PLK informuje, że z powodu remontu cały rozkład jazdy można wyrzucić do kosza.

W tym roku w całym kraju wydane zostaną ponad 4 miliardy złotych na remontu sieci kolejowej. Takiej dużej kwoty kolejarze jeszcze nie mieli. Ale gdzie są remonty, tam i kłopoty pasażerów.

Na Opolszczyźnie remontowany ma być odcinek z Opola do Fosowskiego (linia na Częstochowę). Modernizacji poddana zostanie też linia Opole - Błotnica Strzelecka i Opole - Groszowice, a potem dalej do
Kędzierzyna-Koźla.

- No i z tego powodu rozkład będzie ważny tylko dwa miesiące - wyjaśnia Piotr Krywult, zastępca dyrektora d.s. eksploatacyjnych PLK w Opolu. - Potem będziemy wprowadzali korekty dla konkretnych połączeń i to my będziemy na 21 dni wcześniej informowali o nich pasażerów. To oczywiście kłopotliwe, ale po remoncie czas podróży się skróci - wyjaśnia.

To na pewno pasażerom skomplikuje życie.
- Będą musieli sprawdzać, jak kursują wybrane przez nich pociągi. Rozkład jazdy będzie się zmieniał co dwa, trzy miesiące - przyznaje dyr. Krywult

W 2013 korekty w rozkładzie dotkną około 30 procent składów. - Nie będą to wielkie zmiany, w zdecydowanej większości kilkuminutowe, ale pasażerowie muszą być na nie wyczuleni - dodaje Piotr Krywult.

Dodatkowe problemy czekają pasażerów podróżujących do woj. śląskiego. Będą musieli się przesiadać na stacjach granicznych między województwami (Strzelce Opolskie lub Kędzierzyn-Koźle) z naszych pociągów regionalnych do składów obsługiwanych przez nową spółkę Koleje Śląskie. Podróż miałaby się odbywać na jednym bilecie honorowanym przez obie spółki. W rzeczywistości ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.

- Jeszcze mniej wiadomo na temat biletów miesięcznych - skarży się pani Maria z Opola. - Mój mąż dojeżdża do pracy z Opola do Gliwic. Do tej pory korzystał z jednego "miesięcznego" i mógł wybierać sobie dogodne połączenia. Teraz, jak mu mówią śląscy kolejarze, będzie musiał mieć bilet miesięczny z Opola do Kędzierzyna lub Gliwic, a potem miesięczny z Kędzierzyna lub Strzelec do Gliwic - opowiada.

- Decyzje w sprawie wzajemnego honorowania biletów będą podjęte przed 9 grudnia - zapewnia Sylwester Brząkała, dyrektor Opolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych. - Trzeba rozwiązać kilka problemów jednocześnie, bo taryfy, które stosujemy w przewozach są inne od tych obowiązujących w Kolejach Śląskich - dodaje.

Może się jednak okazać, że na styku województw nie będą np. obowiązywały bilety, które honorowano nawzajem w pociągach TLK i Przewozów Regionalnych.

9 grudnia może nawet dojść do paraliżu komunikacyjnego na granicy województw opolskiego i śląskiego. W tym dniu ma ruszyć pełna parą spółka Koleje Śląskie, która całkowicie zastąpi na Śląsku Przewozy Regionalne. Powołał ją, a potem zlecił jej przewozy Adam Matusiewicz, marszałek śląski. Spółka z niewielkiego przewoźnika w ciągu kilku miesięcy musiała przeistoczyć się w giganta na śląskim rynku.

- Teraz cała Polska na nich patrzy - mówi jeden z opolskich kolejarzy. - Jak im się uda to będzie początek końca Przewozów Regionalnych, z którymi kolejni marszałkowie nie będą chcieli podpisywać umów. Ale jak nie ruszą, to mamy chaos komunikacyjny i kłopoty z dojazdem do wielu śląskich miast.

Koleje Śląskie nie mają jeszcze skompletowanego taboru - a to według sceptyków bardzo zła wróżba.

W samej spółce panuje jednak optymizm. - Na pewno uda nam się skompletować tabor, choć czasu było niewiele. Zamykamy ostatnie przetargi - zapewnia anonimowo jeden z jej pracowników. - Wielu w nas wątpi, ale wewnątrz firmy jest spokój, wiemy, że ruszymy - dodaje.

Tomasz Kostuś, wicemarszałek Opolszczyzny odpowiedzialny za transport kolejowy twierdzi, że trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. - Dobrze życzę spółce Koleje Śląskie, ale gdyby coś poszło nie tak... Taką ewentualność też bierzemy pod uwagę i przygotowujemy dla naszych pasażerów plan awaryjny. O szczegółach nie chcę mówić, ale pewne jest jedno: będzie się to wiązało z dodatkowymi kosztami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska