Z Odrą Opole na dobre i na złe. Wywiad z badaczem opolskiego klubu

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Sebastian Bergiel (z prawej).
Sebastian Bergiel (z prawej). Archiwum prywatne
Mija właśnie 14 lat od założenia serwisu „Historia Odry Opole”. W związku z tym postanowiliśmy dołączyć się do życzeń i przypomnieć wywiad z jego założycielem Sebastianem Bergielem, który przeprowadziliśmy z kolei na 75 urodziny opolskiego klubu.

Łukasz Baliński: Od czego się „to” wszystko zaczęło? Skąd w ogóle piłka nożna i Odra Opole w twoim sercu?
Sebastian Bergiel: Tak naprawdę, to rozpoczęło się od telewizji, w której namiętnie oglądałem Mistrzostwa Świata rozgrywane we Włoszech 1990 gdy miałem 8 lat. Chyba tak naprawdę był to przełomowy moment w moim życiu, jeśli chodzi o miłość w ogóle do piłki nożnej. Do dziś nie zapomnę występu Kamerunu z Rogerem Milą na czele, choć to nie on został ostatecznie moim idolem. Był nim argentyński bramkarz Sergio Javier Goycoachea, który obok Diego Maradony stał się kluczową postacią turnieju. Nie będę ukrywał, że postać Argentyńczyka wpłynęła również na moją decyzję o...pozostaniu bramkarzem. I rzeczywiście do tego doszło! Niespełna dwa lata później, wspólnie z dobrymi kolegami z osiedla przy ul. Jodłowej, wstąpiłem w szeregi trampkarzy Odry Opole. Wcześniej grywaliśmy w turniejach podwórkowych oraz tzw. „szóstkach” organizowanych przez pana Pawła Kiszkę. Przyszedł czas, aby sprawdzić się na nieco innym poziomie. Pamiętam do dziś ogłoszenie o naborze nowego rocznika trampkarzy, które klub regularnie publikował w Trybuny Opolskiej. I tak pod czujnym i wymagającym okiem trenera Wojciecha Tyca, stworzyliśmy świetną paczkę nie tylko na boisku. To właśnie m. in. z synem trenera - Tadeuszem, stawialiśmy pierwsze kroki przy Oleskiej.

Faktycznie jest w tym sercu tak sensu stricte? Darzysz ten klub takim uczuciem jak miłość?
Miłość przyszła wraz z pierwszymi meczami, które oglądaliśmy z kolegami na stadionie. Dla mnie był to sezon 1991/1992. Odra występowała wówczas w 3 lidze, walcząc m. in. z Ruchem Radzionków o awans na zaplecze ekstraklasy. Pamiętam doskonale znakomite występy Grzegorza Bryłki, Mariana Kucharskiego, Zbigniewa Wyciszkiewicza czy Andrzeja Gadżały. Derby z Unią Krapkowice oraz Metalem Kluczbork elektryzowały nie tylko starszych kibiców. Na każdy mecz starałem się „zmontować” amatorską oprawę. Były nią własnoręcznie wykonywane serpentyny lub konfetii. Potrafiłem przez 90 minut trzymać serpentynę w dłoni, oczekując na pierwszego gola niebiesko-czerwonych. Wyrzut w górę serpentyny oraz jej charakterystyczny lot, stanowił dla mnie ogromną radość. I tak sobotnie mecze z udziałem Odry stały się punktem obowiązkowym.

To jaka jest historia Historii Odry Opole?
Serwis Historia Odry Opole istnieje już od ponad 13. lat, choć jego początków należy upatrywać właśnie w 1992 roku. Dzień, w którym postawiłem pierwszy raz nogę na zielonej murawie stadionu Odry, był jednocześnie dniem narodzin Historii Odry Opole. Ogromne wrażenie zrobił na mnie wówczas trener Wojciech Tyc. Jego opowieści o legendarnych postaciach występujących w przeszłości w Odrze, działały na moją wyobraźnię. Nazwiska Młynarczyk, Korek czy Wójcicki przyznam się bez bicia, niewiele mi wówczas mówiły. Byłem dzisięcio letnim chłopcem, który chciał grać w piłkę jak piłkarze, których widywałem w sobotnie popołudnia. Nie znaczy to, że nie intrygowały mnie historie o występach w Ekstraklasie czy reprezentacji Polski. Z biegiem czasu rozumiałem coraz więcej, a że również posiadałem inklinacje do zbieractwa pamiątek, materiały same wpadały mi w ręce. Profesjonalnie jednak postanowiłem podejść do tematu stworzenia HOO, dopiero na studiach historycznych w Opolu. Na boisku pstatecznie nie udało mi się dotrzeć do szczebla seniorskiego, kończąc karierę w juniorach, zatem postanowiłem, że zrobię coś dla klubu i kibiców w formie, która nie była dotychczas znana. Najpierw pojawiła się praca magisterska poświęcona historii Odry, następnie serwis internetowy, a w dalszej kolejności publikacje książkowe.

Pewnie są i były, lepsze i gorsze momenty tego co robisz w HOO. Jak jest teraz?
Kiedy powstawał serwis, kompletnie nie znałem się na tworzeniu stron internetowych. Nie miałem także wsparcia technicznego, ale sobie poradziłem. Jak na totalnego amatora w tej kwestii, stworzyłem pierwsze zręby strony, którą w łatwy sposób mogłem aktualizować. Jednak na dłuższą metę był to koszmar. Dopiero po kilku latach udało się wyasygnować własne fundusze, aby z pomocą profesjonalnego webmastera uratować stronę przed unicestwieniem. Przy okazji dziękuję Pani Krystynie, która wobec hobbysty wykazała się wielką dobrodusznością oraz cierpliwością przy stworzeniu obecnego layoutu serwisu. Do dziś jednak HOO boryka się z problemami natury technicznej. Zdaję sobie sprawę z jej mankamentów, ale niestety serwis finansuję z własnych środków, które są ograniczone. Nie oznacza to, że „misja” jakbym nazwał swoją działalność wiąże się z samymi problemami. Dzięki wcieleniu w życie pomysłu, który miał na celu propagowanie wartości historycznych a przede wszystkim oddanie hołdu ludziom, którzy tworzyli Odrę, miałem okazję do poznania wspaniałych ludzi. W początkowym okresie, gdy mogłem poświęcać więcej czasu projektowi, przeprowadziłem dziesiątki cennych rozmów z byłymi sportowcami, działaczami oraz kibicami klubu. Myślę, że dzięki Historii Odry ponownie wróciły stare i nieco zakurzone kontakty ludzi, którzy tworzyli Klub, a dziś mieszkają w różnych częściach świata. Pamiętam doskonale pewną historię z jubileuszu 70-lecia Odry i słowa ówczesnego prezesa Janusza Wysockiego: - „Panie Sebastianie, proszę tylko spojrzeć dookoła. Widzi Pan wszystkich zasłużonych ludzi dla Odry, którzy znaleźli się tutaj? To wszystko dzięki Panu”. Nie ukrywam, że było mi bardzo miło usłyszeć takie słowa.

Domyślam się, że praca nad HOO to raczej wolontariat, ale nie tylko dlatego to nie jest tylko i wyłącznie łatwa relacja.
Hobby ma to do siebie, że najczęściej poświęcasz jemu sporo czasu za własne pieniądze. Nie inaczej jest w moim przypadku. Zakup materiałów, choćby archiwalnych roczników Sportu czy tygodnika Piłka Nożna do tanich nie należy, a utrzymanie serwisu również kosztuje. Na kilkugodzinnych spotkaniach z gośćmi udzielających wywiadów, również nie usiądziesz przy szklance wody. Nie ma co ukrywać, że serwis Historia Odry nie generuje tysiąca użytkowników dziennie. Docelowo jest ukierunkowany na kibiców opolskiej Odry, których nie brakuje w regionie i nie tylko. Jego specyfika nie pozwala na zarobkowanie z popularnych programów reklamowych. Owszem zdarzają się momenty, w których uda się opublikować artykuł sponsorowany, jednak to nieliczne przypadki. Wszystko to jednak odchodzi na dalszy plan, gdy siadam do pisania artykułu. Satysfakcja z jego publikacji oraz dzielenia się z innymi sympatykami piękną przeszłością Odry, stanowi dla mnie największą wartość. Robię to co lubię i nie wyobrażam sobie, abym mógł zaprzestać dalszej działalności. Być może zabrzmi to nieskromnie, ale wydaje mi się, że wykonuję całkiem niezłą robotę dla klubu oraz miasta. Czy można sobie wyobrazić lepszą promocję poprzez historię sukcesów naszych sportowców?

Dużo czasu zajmuje ci zbieranie materiałów? Ciężko do nich dotrzeć?
Różnie z tym bywa. Pamiętam moment, w którym w internecie pojawiały się pierwsze cyfrowe biblioteki. Godzinami potrafiłem przesiedzieć szukając materiałów związanych z Odrą. Podobnie sytuacja wyglądała w przeglądaniu roczników Trybuny Opolskiej czy innych czasopism. Należało przejrzeć numer po numerze i każdą wzmiankę o Odrze, po prostu skatalogować w formie cyfrowej. Przeglądając archiwalne gazety czujesz się jakbyś przenosił się do tamtych czasów. Dziś takich cyfrowych skanów posiadam tysiące, które należy w odpowiedni sposób zabezpieczyć. Dzięki niedawnemu wsparciu ze strony kibiców, udało się zakupić bezpieczne źródło przechowywania wszystkich materiałów, za co serdecznie dziękuję. Inne formy pozyskiwania materiałów, to głównie rozmowy z byłymi piłkarzami czy działaczami, którzy dzielą się własnym archiwum. Wielu z nich prowadziło specjalne zeszyty z wycinkami o swojej grze, inni trzymają do dziś w pudełkach dziesiątki zdjęć, które chętnie udostępniają. Cennym źródłem pozyskiwania materiałów była nawiązana współpraca z Archiwum Państwowym w Opolu. Tak jak wspominałem, szereg materiałów zakupiłem w internecie.

Pamiętam, że kiedyś pomagał ci Janek Morawiak. Jak jest teraz?
Pomagał to mało powiedziane! Janek to mój kolega po fachu. Wspólnie studiowaliśmy historię na Uniwersytecie Opolskim, jeździliśmy na mecze reprezentacji do Chorzowa. Janek był mocno zaangażowany w to co robi, a studia traktował poważnie, podchodząc do nauki z pasją. Myślę, że jako jeden z nielicznych z naszego rocznika, miał zadatki na kapitalnego historyka. Stąd też wpadłem na pomysł, aby zaprosić Janka do współpracy przy projekcie Historii Odry. Nie odmówił - bowiem staroście roku się nie odmawia (śmiech). Wykonywał kawał solidnej pracy, a do tego miał tzw. lekkie piór. Janek otrzymał akredytację na mecze Odry i przez długi czas wsiąkł w środowisko „niebiesko-czerwonych”. Choć zawsze powtarzał, że jego prawdziwą miłością jest Raków Częstochowa, to zrobił wiele dobrego dla popularyzacji wiedzy historycznej Odry w serwisie. Współpraca trwała kilka lat, ale od dłuższego czasu Janek nie wspiera historii Odry. Mam nadzieję, że w końcu zrealizuje swoje marzenie objechania rowerem Czarnego Lądu, czego życzę z całego serca. Janek nie był oczywiście jedyną osobą, która wspierała Historii Odry. Koniecznie muszę wymienić kilka osób, które przyczyniły się do rozwoju serwisu. Są wśród nich Sabina Pachuta, Aleksander Filipowski czy Grzegorz Bieniarz. Wszystkim należą się słowa podziękowania za okazane wsparcie a także tym, których nie wymieniłem!

Współpraca z samym klubem i jego władzami też pewnie czasem układała się lepiej, a czasem gorzej…
Różnie z tą współpracą bywało... Pamiętam sytuację z 2008 roku, gdy zwróciłem się z prośbą o wsparcie inicjatywy wydania mojej pierwszej publikacji książkowej. Uważałem, że „Odra Opole Antoniego Piechniczka w latach 1975-79” powinna zostać wydana przy współudziale klubu oraz wydrukowana przez opolską drukarnię. Książka, która była trzecią publikacją w historii Odry, została faktycznie wydana… ale w Krakowie. Tego rodzaju sytuacji pewnie mógłbym wyliczyć więcej. Nie raz i nie dwa odbiłem się od klamki z pomysłami słysząc: „Mamy ważniejsze sprawy na głowie niż historia klubu”. Stwierdziłem, że dobrze, nic na siłę i robię dalej swoje. Nie zawsze jednak tak było. Miło wspominam współpracę z czasopismem „Oderka”, gdzie pojawiały się po raz pierwszy treści historyczne. Do współpracy zaprosił moją osobę popularny „Jaca”. Po raz pierwszy mogłem zrobić coś dla klubu w szerszym zakresie, choć rzeczywiście pierwsze materiały historyczne publikowałem na łamach nieistniejącego serwisu kibiców „Niebiesko-czerwoni”. Współpraca układała się pozytywnie również za prezesury Mariusza Gnoińskiego, w jakże trudnym dla Odry okresie. Wówczas miałem okazję przygotować scenariusz do filmu historycznego na 65-lecie klubu - „Pamiętasz była jesień...”. Prawdziwym momentem zwrotnym był okres zbliżającego się jubileuszu 70-lecia Odry. Wówczas zostałem zaproszony przez Prezesa Janusza Wysockiego wraz z Zarządem do współorganizacji obchodów. Efektem współpracy była książka „Znani i zasłużeni niebiesko-czerwoni”. Zawsze czułem się częścią klubu, któremu oddałem serce w młodzieńczych latach na zielonej murawie, następnie będąc z nim na dobre i złe dzięki mojej pracy z Historią Odry, jednak był to moment, w którym w dużej mierze poczułem się prawdziwym ambasadorem Odry. Było to dla mnie wielkie wyróżnienie i żal tylko, że obecna sytuacja pandemiczna zniweczyła plany obecnego Zarządu Klubu w ramach obchodów 75-lecia. Notabene, współpraca z obecnym Prezesem Tomaszem Lisińskim, to dla mnie wielka przyjemność. Prezes zna się doskonale nie tylko na piłce, ale również zdaje sobie sprawę jak ważny jest wizerunek klubu. Jedną z pierwszych decyzji nowego Zarządu było zaproszenie mojej osoby do współpracy z klubem oraz powrót banera Historii Odry na stadion przy Oleskiej. Cieszy mnie ten fakt niezmiernie, bowiem czuję, że moja praca została doceniona z pożytkiem dla całego środowiska piłkarskiego w Opolu. Mieliśmy okazję do wspólnego opracowania chociażby jubileuszowego kalendarza na 2020 rok czy też wcielenie w życie mojego pomysłu na program meczowy „ODRA”. Wierzę, że zaangażowanie z biegiem czasu większej liczby osób, które mogą zaoferować cząstkę wiedzy oraz pomysłów, wpłynie korzystanie na postrzeganie Odry, a przede wszystkim na powrót „mody na Odrę”!

A sami piłkarze? Jak z nimi się układały relacje?
Na swojej drodze spotkałem wielu byłych piłkarzy Odry. Jedni chcieli współpracować, udzielali chętnie wywiadów, a inni mówili wprost, że „nie ma co grzebać w trupach”! Bez wątpienia najchętniej do współpracy nastawieni byli starsi wiekowo piłkarze. Bez problemów dzieli się swoimi wspomnieniami z czasów gry w Odrze w latach 60 i 70-tych ubiegłego wieku. Niezwykle miło wspominam rozmowę z Bogdanem Łukasiakiem - mistrzem Polski juniorów z Odrą z 1972 r. Niezwykły talent porównywany do samego Kazimierza Deyny. „Bolo” cierpliwie odpowiadał na pytania, prezentując przy tym archiwalne zdjęcia. Henryk Krawczyk również zaskarbił sobie moją sympatię, nie tylko świetną grą na harmonijce, a Tadeusz „Belo” Podgórny opowiada najlepsze historie o ekipie Antoniego Piechniczka. Oczywiście młodsze pokolenie piłkarzy Odry również jest chętne do współpracy. Zawsze mogę liczyć na Józka Żymańczyka, którego podziwiałem na boisku, a z którym dziś utrzymuję znakomite relacje. Fajny kontakt mam z Krystkiem Golcem, który zawsze mocno przeżywa mecze naszej Odry.

A tacy co wręcz kategorycznie zabronili ci o czymś pisać?
Zdarzało się (śmiech). Niby nikt nie interesuje się Historią Odry, ale jak przyjdzie popełnić tzw. „czeski błąd”, to znajdzie się zawsze ktoś, kto zwróci „uprzejmie” uwagę lub wytknie błąd, co przyjmuję na klatę. Jednym z tematów tabu, jest „sławetny” sezon 2000/01, choć to przecież również część historii Klubu. Zawsze wychodziłem z przekonania, że aby zrozumieć teraźniejszość, należy poznać przeszłość. Nie ma co się obrażać na przeszłość, nawet tą najbardziej trudną, jednak trzeba zawsze uszanować życzenia rozmówców. Historia Odry to nie tabloid, choć zdarzają się ciekawe smaczki, ale w dobrym tonie (śmiech). Oczywiście nie jest realnym pisać o wszystkim i wszystkich, szczególnie gdy muszę powiązać obowiązki zawodowe z rodzinnymi. Nie pracuję na etacie w klubie i trudno, abym poświęcał się działalności na rzecz popularyzacji wiedzy historycznej o „niebiesko-czerwonych” w stopniu zadowalającym wszystkich sympatyków, a w szczególności tych, którzy czują się pominięci. Skądinąd słusznie, jednak warto pamiętać, że prowadzę serwis w pojedynkę i trudno wspomnieć o setkach, a nawet tysiącach postaci, jakie przewinęły się przez klub. Fanpage Historii Odry Opole na Facebooku, który na bieżąco aktualizuję często jest mylony z oficjalnym. Na tym tle pojawiają się czasami nie do końca trafne komentarze, utożsamiające profil Historii Odry z częścią tego oficjalnego, przez co...muszę się tłumaczyć dlaczego nie wspomniałem o tym czy o tamtym sportowcu. Odra swego czasu była klubem liczący 16 sekcji. W każdej trenowało dziesiątki sportowców, odnoszących sukcesy... Proszę mi wierzyć, ale robię co mogę w ramach swoich możliwości i marzy mi się praca ośmiogodzinna, której mógłbym się oddać bez reszty dla klubu, jednak za coś człowiek musi żyć. Chętnych zawsze zapraszam do współpracy. Serwisu nie traktuję jako prywatnego folwarku, będąc otwartym na nowych współpracowników, którzy niestety nie walą drzwiami i oknami (śmiech). Czasem wystarczyłoby odrobinę wyrozumiałości.

Przez tyle lat na pewno dotarłeś do jakichś anegdotek, śmiesznych historii.
Było wiele ciekawych historyjek usłyszanych do naszych wspaniałych sportowców. Pamiętam jak były zasłużony działacz Odry - Mariusz Łańcucki, notabene syn Franciszka również zasłużonego działacza klubu z przełomu lat 40 i 50-tych, opowiadał jak to piłkarze w Odry w pierwszych latach istnienia klubu, jeździli na mecze wyjazdowe ciężarówką, a ich wynagrodzeniem był chleb z kiełbasą. Jak się okazało i w takich warunkach można było dotrzeć do pierwszego awansu do Ekstraklasy w 1953 roku.

Odkryłeś jakiegoś białego kruka, ciekawostkę, coś o czym ludzie by zapomnieli gdyby nie ty? Coś co udało ci się ocalić od zapomnienia? A może ktoś?
Trudno powiedzieć, który z materiałów mógł zapaś kibicom w pamięci. Z pewnością można za takowego białego kruka uznać zdjęcia, zachowane na kliszy z pamiętnego finałowego meczu o Puchar Ligi z 18 czerwca 1977 roku. Pamiętam piękną kolekcję ponad 100 zdjęć archiwalnych z lat 60 i 70-tych. prezentujących zespół Odry, jaką przypadkowo odnalazłem na jednym z portali aukcyjnych. Oczywiście postanowiłem natychmiast ją zakupić, udając się do Kamienia Śląskiego, informując o Historii Odry zapisanej na zdjęciach z… Kamienia na łamach serwisu. Okazało się, że cała kolekcja należała do byłego znakomitego obrońcy Odry - Bogdana Harańczyka, któremu zwróciłem piękne pamiątki, dzieląc się jednocześnie zdjęciami z czytelnikami. Udało się ocalić pokaźne źródło historyczne naszego klubu. Być może trudno traktować wywiad jako coś co może stać się białym krukiem, jednak jestem przekonany, że pewna rozmowa zapadła głęboko kibicom. Ikona środowiska kibicowskiego w Opolu - Jerzy „Cioła” Ciołka, z którym miałem przyjemność przeprowadzić długą rozmowę, a potem wywiad trafił na rozkładówkę popularnego ogólnopolskiego czasopisma kibicowskiego „To My Kibice” i do dziś może stanowić swego rodzaju dekalog kibica Odry.

Miałeś kiedyś tak, ze np. czytałeś o historii Odry, albo sam do niej dotarłeś i najzwyczajniej poczułeś dumę z klubu, radość, że kibicujesz właśnie tej drużynie?
Od zawsze czuję dumę z niebiesko-czerwonych barw, choć zapewne niewielu zdaje sobie sprawę, że tuż po rejestracji klubu w 1945 r., Zarząd ustalił klubowe barwy na...biało-czerwone w pasy. Wraz z fuzją z Lwowianką Opole w 1949 r. koszulki Odry mienią się takimi kolorami jak obecnie. Każda informacja w mediach związana z klubem sprawia, że kibice czują się wyróżnieni. W Opolu panuje głód piłki nożnej na wysokim poziomie. Przecież od 1981 roku w Opolu nie ujrzeliśmy meczu na poziomie ekstraklasy a Wojciech Tyc jest ostatnim piłkarzem, który zdobył gola dla Odry na najwyższym poziomie rozgrywek ligowych! Starsi kibice jeszcze pamiętają główki Tyca, rajdy Kwaśniewskiego czy parady Młynarczyka z Krupą. Młodsi długo czekali na możliwość obejrzenia Odry na zapleczu Ekstraklasy, o którą dziś piłkarze i działacze muszą mocno zawalczyć. Przed nowymi władzami Odry stoi nie lada wyzwanie, które w mojej ocenie jest do wykonania. Właśnie tak ważny jest powrót do korzeni i czerpanie z dobrych wzorców z przeszłości. Odra zawsze oparta była na wychowankach lub zawodnikach z regionu. To oni budowali przywiązanie do klubu tysięcy kibiców na Opolszczyźnie. Oddani działacze i trenerzy wywodzili się stąd! Klub dla takich ludzi jak Juliusz Mariański, Jan Śliwak, Feliks Gruchała czy Andrzej Mazurek, był czymś więcej niż zwykłą pracą. Dawał im poczucie satysfakcji w budowie projektu, z którym utożsamiają się tysiące ludzi w mieści i regionie. Pozwalał na realizację własnych ambicji, ale nie kosztem Klubu. Jestem przekonany, że niebawem o Odrze znów zacznie się dobrze i dużo pisać. „Odra tak naprawdę, to jest nasz klub, wszystkich Opolan, całej Opolszczyzny” powiedział Franciszek Łańcucki i warto o tym pamiętać.

Czujesz się badaczem Odry?
W pewnym sensie tak, choć jeśli nawet mógłbym tak o sobie powiedzieć, to z pewnością nie jestem jedynym. Warto wspomnieć chociażby znanego opolskiego badacza historii sportu Bogdana Kocińskiego, autora wielu publikacji książkowych. Aby zasłużyć na to miano, należy spędzić tysiące godzin w bibliotekach czy archiwach. Odkrywać coraz to nowsze materiały dzięki podejmowanym inicjatywom, na co należy poświęcić mnóstwo czasu, którego zawsze brakuje. Ocenę zatem pozostawiam czytelnikom i kibicom. Historia Odry Opole jest wyjątkowa i zbadana dosłownie w niewielkim fragmencie. Świetną pracę wykonali chociażby Juliusz Stecki czy Andrzej Szatan. Wielu próbowało ją okiełznać. Pracy jest na lata i może kiedyś przyjdzie w końcu czas na rzetelną monografię największego klubu sportowego Opolszczyzny.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska