Z piłką na łbie

Zbigniew Górniak

Właściwie brakowało już tylko tego, żeby miłościwie panujący nam pan prezydent wystąpił gdzieś publicznie w stroju piłkarza. Koszulka z numerem (numerem JEDEN, rzecz jasna!), pod nią gorset (podobny do tego, jaki nosił pod mundurem starszy koleś Kwaśniewskiego - Jaruzelski, tyle że nie ortopedyczny, lecz odchudzający), do tego spodenki, no i getry chroniące słynną prezydencką goleń. A wszystko to w kolorze dobranym przez najemników od wizerunku i robienia wody z mózgu wyborczej gawiedzi - żeby się tej gawiedzi na widok ich Olka zrobiło wilgotno nie tylko pod czaszką.
Ale na szczęście pan prezydent nie wystroił się jak piłkarz, czym mile zaskoczył, bo przecież wszystko naokoło na punkcie piłki dostało fioła, więc i pan prezydent mógł ulec naciskom połączonych sił marketingu i public relations. Gdzie się nie obrócisz - piłka. Leci, spada, świszczy koło ucha, kręci się albo lobuje (nie mylić z lobbowaniem, ulubionym zajęciem sejmowych wałkoni). Piłka w telewizorze. Piłka w radiu. Piłka na planszach reklamowych, no wszędzie... Szału można dostać.
Budzi się człowiek rano i patrzy: ktoś mu pod kołdrę w nocy piłkę wsadził. Sprawdza, a to tylko jego brzuch. Na opolski festiwal dawniej artyści przyjeżdżali z kochankami i psami, w tym roku przywieźli z sobą piłki, z którymi prowadzali się jak z najbardziej eksluzywnymi kokotami. W każdej reklamie - piłka. Samochody zamiast opon mają piłki. Z kupnem arbuza lepiej wstrzymać się na "po mundialu", bo może się okazać, że to nie arbuz, lecz piłka. Chcesz się, bracie, napić pomidorowej z gorącego kubka, a czujesz się tak, jakbyś spożywał sproszkowanego Kałużnego, zalanego wrzątkiem. Podobnie z kawą! Czy to kulturalnie popijać pączka przepuszczonym przez ekspres Olisadebem? Ja się już nawet boję zaglądać do lodówki, żeby mi stamtąd nie wyfrunął Dudek albo Bąk. Niedawno z pralki wypadło mi dwóch Żewłakowów, a Koźmińskiego wyciągnąłem z wnętrza buły od McDonaldsa. Był ukryty pomiędzy dwoma warstwami sera i owinięty promocyjną cebulką - ale nie zmienił po treningu skarpet i dlatego go wyniuchałem...
Tak, proszę państwa, motyw piłki jest od kilku tygodni wykorzystywany w reklamie do tak zwanego spodu - to znaczy bez litości, umiaru, a często i sensu. Śniło mi się nawet, że wydawca gazety wpadł na pomysł, aby felietoniści na czas mundialu występowali na fotografiach obok swych tekstów ubrani w koszulki z numerami i z piłkami nasadzonymi na głowy. A w piłkach tylko otwory na oczy i usta - jak w dyniach, które na przełomie października i listopada nosi na głowach personel większości polskich barów piwnych, zwanych pubami. Zbudziłem się zlany potem i postanowiłem, że na porannym planowaniu gazety nie pisnę słowem o swym śnie. A nuż kierownictwo podchwyci? I po co robić samemu z siebie durnia? Wystarczy jak robią go ze mnie polscy piłkarze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska