Z sądu > Wyrok za pobicie policjanta

- Osiem lat temu, kiedy doszło do napaści na mnie, walczyłbym o najwyższy wyrok kary - mówi poszkodowany policjant Zdzisław L. z Nysy. - Dzisiaj ja i moja rodzina jesteśmy zmęczeni procesem i przypominaniem całego zajścia przed sądem. Całe szczęście, że już jest po wszystkim.

Do zdarzenia doszło w czerwcu 2000 roku. 33-letni dziś Sebastian K., posiadający polskie i niemieckie obywatelstwo, w rejonie Goświnowic wyprzedzał na skrzyżowaniu swoją srebrną mazdą na niemieckich numerach rejestracyjnych autobus. Nie wiedział jednak, że za nim jedzie radiowóz i nagrywa niebezpieczny manewr. Policjanci zatrzymali go i na jego żądanie kilka razy pokazali nagranie.

- Kiedy poprosiłem o dokumenty i powiedziałem, że za wykroczenie daję mu stuzłotowy mandat, ten człowiek powiedział, że w Polsce mandatów płacić nie będzie i bez uprzedzenia rzucił się na mnie z pięściami - przypomina Zdzisław L.

Kiedy policjant leżał na ziemi, Sebastian K. zerwał z munduru metalową oznakę i zaczął nią bić funkcjonariusza po twarzy i szyi. Potem szyję przyduszał gałęzią.
W tym czasie ojciec napastnika - Joachim - szarpał się z policjantami, którzy chcieli pomóc swojemu koledze. Po tym zdarzeniu Zdzisław L. miał rany szarpane policzków, małżowiny usznej oraz szyi.

Ojca Sebastiana K. udało się już wcześniej osądzić. Mężczyzna dostał pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz grzywnę w wysokości 1000 zł. Natomiast jego syn ukrywał się w Niemczech i nie stawiał się na wezwania sądu. Przed obliczem Temidy udało się go postawić dopiero dzisiaj.

Sebastian K. poprosił o dobrowolne poddanie się karze. Jego adwokat zaproponował rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Prokurator chciał natomiast 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Sąd przychylił się do wniosku tego ostatniego. Oprócz tego Sebastian K. musi też zapłacić 3000 złotych nawiązki pobitemu policjantowi.