Za biedni na dziecko? Persowie wciąż walczą o córeczkę

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Dla Mariusza i Danuty Persów posiadanie dziecka było największym marzeniem. Teraz robią wszystko, aby odzyskać Natalkę.
Dla Mariusza i Danuty Persów posiadanie dziecka było największym marzeniem. Teraz robią wszystko, aby odzyskać Natalkę. Radosław Dimitrow
Maleńka Natalka nadal jest w rodzinie zastępczej. We wtorek sąd zdecyduje, czy wróci do rodziców.

- Kiedy znajomy mojej teściowej usłyszał, że zabrali nam dziecko, bo nie mamy auta, sprzedał mi jeden ze swoich samochodów za symboliczną złotówkę - mówi Mariusz Pers z Rozwadzy. - Teraz już sąd nie wmówi mi, że jak będzie trzeba, to nawet nie będę miał jak dziecka na badania zawieźć - mówi z dumą ojciec. Pana Mariusza trochę martwi to, że wysłużony, 20-letni seat, na 100 kilometrów spala aż 12 litrów paliwa. - Ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. Na lepsze auto niestety mnie nie stać - mówi.

O problemach rodziny pisaliśmy na początku października. Żona pana Mariusza Danuta cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Pod koniec sierpnia, miesiąc przed planowanym porodem, na świat przyszła ich córeczka Natalia, ale szczęście rodziny trwało tylko chwilę.

Czytaj reportaż**Zrobili ze mnie drania i wyrodnego ojca**

Mężczyzna twierdzi, że lekarze zarzucali mu, że zaniedbywał żonę i nie interesował się dzieckiem. Dlatego szpital poprosił sąd rodzinny, aby ten przyjrzał się Persom.

Kurator, który odwiedził rodzinę, stwierdził, że Persowie nie mają warunków, aby wychowywać dziecko, m.in. z powodu remontowanej od wielu miesięcy łazienki. Do tego sąd uznał, że pan Mariusz nadużywa alkoholu (choć żaden z sąsiadów, z którymi rozwialiśmy, tego nie potwierdził), a rodzina nie ma samochodu, którym mogłaby zawieźć dziecko na badania. To wystarczyło, aby Natalka zamiast do mamy i taty, prosto ze szpitala trafiła do rodziny zastępczej.

Pan Mariusz będzie starał się przekonać sąd, że jest dobrym ojcem na rozprawie, która ma się odbyć w najbliższy wtorek. Oprócz zdobycznego samochodu, chce też pokazać sądowi zdjęcia świeżo wyremontowanej łazienki. - Fachowiec obiecał, że do piątku ją skończy. Będą nowe kafle, ubikacja no i prysznic, żeby nikt mi nie powiedział, że nie nadaję się na ojca - mówi mężczyzna.

W pomoc rodzinie włączył się również Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Zdzieszowicach, który przydzielił Persom asystenta. - Pani, która pracuje z rodziną, ma pomóc, aby dziecko mogło bezpiecznie wrócić do domu - mówi Renata Nachtygal, kierownik ośrodka. - Dopilnowaliśmy m.in., aby w mieszkaniu na nowo zostało podłączone ogrzewanie.

Ośrodek pomocy społecznej zaproponował również usługi opiekunki, która ma zadbać o panią Danutę, gdy jej mąż będzie w pracy. - Taka osoba pomoże w porannej toalecie, poda posiłek, albo po prostu dotrzyma kobiecie towarzystwa - wylicza Renata Nachtygal.

Pan Mariusz z obawą czeka na zbliżającą się rozprawę. Nie wie, czy zdaniem sądu zrobił wystarczająco dużo, aby odzyskać dziecko.

- Sąd będzie musiał sprawdzić, czy warunki poprawiły się na tyle, aby dziecko mogło wrócić do rodziców - mówi Ewa Kosowska-Kornika z Sądu Okręgowego w Opolu.

Persowie nie tracą jednak wiary. - Na razie jeździmy do małej i czekamy na to co będzie dalej - wzdycha pan Mariusz.

Matka pani Danuty złożyła równolegle w sądzie wniosek, aby to ona mogła być dla Natalki rodziną zastępczą. Tak na wszelki wypadek. Żeby dziecko nie musiało wychowywać się wśród obcych ludzi, jeśli sąd uzna, że nie może wrócić do rodziców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska